Z końcem roku wygaśnie tarcza antyinflacyjna, a wraz z nią zerowy VAT na żywność, co oznacza podwyżki w sklepach. Rząd Zjednoczonej Prawicy w budżecie na 2024 r. nie uwzględnił zerowej, lecz 5-proc. stawkę podatku. Wciąż jednak można to zmienić, co zapowiedział w czwartek w Sejmie Mateusz Morawiecki.
Ponieważ widzę, że chcecie, by ustawa o zerowej stawce VAT na żywność zaproponowana przez Prawo i Sprawiedliwość nie przeszła, to zdecydowałem o tym, że jutro bądź pojutrze podpiszemy rozporządzenie o zerowym VAT na żywność - zapowiedział szef rządu.
Przypomnijmy, że rada ministrów wprowadziła zerową stawkę VAT w ramach jednej z tzw. tarcz antyinflacyjnych.
Podwyżki cen razem z wyższym VAT-em
Jak wyliczył "Dziennik Gazeta Prawna", jeśli powróciłby 5 -proc. VAT, to w ciągu dwóch lat będziemy obserwować wzrost cen od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Przykład? Za cukier, ziemniaki, cebulę, wieprzowinę, kiełbasy, mąkę pszenną czy chleb zapłacimy od stycznia od 40 proc. do nawet ponad 80 proc. więcej niż przed obniżką VAT. Produktów, które zdrożeją tylko nieznacznie lub potanieją, jest niewiele. Tymi nielicznymi przykładami może być olej rzepakowy i masło.
W połowie listopada doradca Donalda Tuska i twórca programu gospodarczego Platformy Obywatelskiej Andrzej Domański zaznaczył, że "VAT na żywność powinien powrócić do 5 proc.".
Jeśli chcemy finansować niezbędne inwestycje, a taką jest (w mojej opinii, może niekoniecznie pana profesora Balcerowicza) podwyżka dla nauczycieli o 30 proc., to musimy mieć jakieś źródła przychodu. 5-proc. VAT jest jednym z takich źródeł - tłumaczył doradca Donalda Tuska.
Prof. Witold Modzelewski, specjalista w zakresie podatków i prawa podatkowego, a w latach 1992-96 wiceminister finansów odpowiedzialny za przebudowę systemu polskiego prawa podatkowego, mówił dla money.pl, że "nie podnosi się podatku od towarów, zwłaszcza w przypadku podstawowych artykułów żywnościowych, od pierwszego stycznia".
Szef działu ekonomicznego "Super Expressu" - Hubert Biskupski - ocenił w serwisie X, że decyzja Morawieckiego zabiera z budżetu ok. 14 mld zł "na dzień dobry dla nowej koalicji".