Umocowanie pełnomocnika prezydenta Andrzeja Dudy w Komisji Nadzoru Finansowego budzi wątpliwości – pisze "Rzeczpospolita". Zdzisław Sokal został powołany przez prezydenta w 2015 roku tuż po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy na urząd głowy państwa.
Jak tłumaczy dziennik Sokal wszedł do KNF w drodze prezydenckiego aktu powołania. Ten jednak, zgodnie z Konstytucją, musi zostać zatwierdzony podpisem premiera rządu. Mówi o tym przytaczany przez ”Rz” art. 144 ust. 2 Konstytucji.
„Akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej wymagają dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem”.
Ówczesnym premierem była Ewa Kopacz i takiej kontrasygnaty nie złożyła. Zdaniem prawników zgoda premiera ma tu fundamentalne znacznie. Jego brak oznacza brak ważności aktu, a co za tym idzie podważa wszelkie późniejsze decyzje Sokala w KNF. Kancelaria Prezydenta w odpowiedzi dla „Rzeczpospolitej” uważa jednak, że nie jest to konieczne ani praktykowane.
Nazwisko Zdzisława Sokala łączy się aferą KNF, a jego nazwisko pada w nagraniach rozmów Leszka Czarneckiego z byłym szefem KNF Chrzanowskim. Na taśmach Czarneckiego mowa jest o tzw. „planie Zdzisława”, który miał doprowadzić do przejęcia Getin Noble Banku za złotówkę.
W prokuraturze w Katowicach toczy się śledztwo m.in. w sprawie Zdzisława Sokala, który miał rzekomo "lobbować w KNF na rzecz doprowadzenia do upadłości banku Leszka Czarneckiego".
Prezydent na antenie TVP Info bronił swojego pełnomocnika przed oskarżeniami twierdząc, że Sokal chciał podejmować słuszne działanie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl