- Jest to dla mnie niezrozumiałe, jak państwo i służby państwa działają – mówił na antenie Radia Zet Kwaśniak.
Odniósł się również do wypowiedzi Grzegorza Biereckiego, który oświadczył, że nie widzi nic wątpliwego w tym, że Wojciechowi Kwaśniakowi stawia się zarzuty niedopełnienia obowiązków w czasie, gdy walczył o życie w szpitalu po tym, jak został pobity za tropienie nieprawidłowości w SKOK Wołomin. Podzielił się też przemyśleniem, że "nie jest tak, że bandyta zawsze bije tego dobrego".
- Jestem zszokowany taką wypowiedzią. Jeszcze miesiąc temu senator prezentował odrębne opinie w debacie w Sejmie i Senacie. Ta wypowiedź w powiązaniu z innymi wypowiedziami, jeśli zagrozi bezpieczeństwu mojemu i mojej rodziny, co najmniej moralnie obciąża mi nieprzychylnych – mówił Kwaśniak na antenie Radia Zet.
Pytany o to, czy zamierza sprawę podobnych wypowiedzi skierować do sądu, podkreślił, że na razie ma problem z procedurami karnymi, które państwo przeciwko niemu wytoczyło. - To one absorbują moją uwagę. Jednak mój pełnomocnik odnotowuje wszelkie tego typu wypowiedzi – zaznaczył.
Jak stwierdził, działania państwa wobec niego są nieuprawnione i szokujące. - Czuję się zagrożony – mówił. - Cztery lata temu, tuż po zamachu na moją osobę, czułem się zagrożony, ale miałem poczucie że państwo mnie chroni. Dzisiaj to państwo jest represyjne wobec mnie - podkreślił.
Były wiceszef KNF odniósł się również do złożonego zażalenia w związku z zatrzymaniem. - Nie było powodu do zatrzymania i formy, w jakiej się to obyło. Można było wysłać zwykłe zawiadomienie, a ja bym się stawił, jak wielu innych sprawach.
Jak mówił, CBA zjawiło się o 6, przez pewien czas miał założone kajdanki. Później nie. - Funkcjonariusze pełnili swoje obowiązki zgodnie z procedurami i nie mam do nich pretensji - dodał.
Zobacz również: Afera KNF. Ziobro zabiera głos w sprawie SKOK Wołomin
Jak mówił, prowadzona sprawa zamachu na jego osobę ma dwa zasadnicze problemy. - Od kiedy została przekazana do sądu przez prokuraturę w Gorzowie w 2015 roku, państwo w ogóle mnie nie wspiera. Państwo zapomniało o swoim urzędniku – podkreślił, precyzując, że nie otrzymał nawet pełnomocnika. - Druga kwestia to kwestia przebiegu tej sprawy. W zasadzie proces zaczął się od początku, zmienił się sędzia, został wypuszczony główny podejrzany i teraz domaga się zmienienia kwalifikacji czynu na zagrożony niższym wymiarem kary. Jest to dla mnie niezrozumiałe, jak państwo i służby państwa działają - mówił.
Odnosząc się do napaści i poważnego pobicia, którego padł ofiarą w 2014 roku zdradził, że tuż przed samym zamachem otrzymał z trzech spółdzielczych kas żywienia świąteczne. - Jedna kartka była od SKOK-u Wołomin. Życzyli mi spokojnych świąt, a szczególnie zdrowia.
Przypomnijmy, że Wojciech Kwaśniak po napaści spędził kilka miesięcy w szpitalu. Zleceniodawcą miał być były członek rady nadzorczej SKOK Wołomin. Pisaliśmy w money.pl o tym, że atak był poprzedzony kilkutygodniowymi przygotowaniami.
Zobacz również: SKOK Wołomin miał ochronę osób publicznych. Były wiceszef KNF apeluje o ujawnienie "Białej Księgi"
W akcie oskarżenia jest mowa o przynajmniej kilku uderzeniach, o czterech ranach tłuczonych głowy, złamaniu kości ciemieniowej oraz złamaniu kości śródręcza. Kwaśniak miał być bity dwie minuty, ale niezbędne były potem aż dwa miesiące leczenia. Gdy Kwaśniak się bronił, zerwał napastnikowi z głowy kominiarkę. Chciał w ten sposób ujawnić jego twarz przed kamerami monitoringu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl