Mecenas odnosi się do wywiadu, którego prezes NBP udzielił tygodnikowi "Sieci". Pisaliśmy o nim w poniedziałek rano w money.pl.
Glapiński snuje w nim swoje przypuszczenia na temat powodu tego "ataku" i dochodzi do wniosku, że za aferą mogą stać największe kraje UE, które miałyby próbować "wciągnąć" Polskę do strefy euro. Uważa, że taki sam plan ma opozycja i byli szefowie NBP. - Wszystko układa się w logiczną całość - ocenia Glapiński.
Po południu głos w sprawie wywiadu zabrał Roman Giertych, pełnomocnik Leszka Czarneckiego. To właśnie on miał otrzymać od byłego szefa KNF propozycję korupcyjną.
- Dla pana Adama Glapińskiego oczywiste jest, że przyczyną tej afery była wola opozycji wprowadzenia w Polsce euro. Jak wiadomo prezes NBP tą walutą się brzydzi i staje dzielnie na przeszkodzie jej wprowadzeniu - drwi były polityk Ligi Polskich Rodzin.
Dalej ironizuje, że gdyby nie Glapiński, to na pewno PiS porozumiałby się z opozycją i razem stworzył większość konstytucyjną. A następnie przyjął euro.
- Szczerze mówiąc nie sądziłem, że sytuacja prezesa Glapińskiego jest tak dramatyczna, że próbuje spisek sił obcych przywołać jako argument za swym pozostaniem - zastanawia się Giertych. - Ale najwyraźniej dobrze nie jest, skoro prezes NBP publicznie opowiada takie piramidalne bzdury.
Pełnomocnik Leszka Czarneckiego ma też dla prezesa Narodowego Banku Polskiego dobre rady.
- Zamiast tego powinien się raczej przygotować do zeznań, bo mam wrażenie, że prokuratorów koncepcja spisku niemiecko-francuskiego może nie przekonać - podkreśla Roman Giertych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl