Chiński "czarny poniedziałek" z początku sierpnia potężnie wstrząsnął notowaniami miedziowego giganta. Akcje KGHM straciły wtedy ponad 14 proc. i w ciągu jednego dnia wartość rynkowa spółki zmniejszyła się o niecałe 2,5 mld zł. Ostatnio notowania spółki po dobrych wieściach z Chin zaczęły odrabiać straty, ale w ocenie kierującego spółką ciągle akcje KGHM są niedoszacowane.
- W firmie źle się nie dzieje, rynek nam jednak nie pomaga, bo bardzo silnie jesteśmy skorelowani z Chinami. Jak się słyszy o problemach w tamtym kraju, to od razu wspomina się również o nas - mówi w wywiadzie dla Money.pl Herbert Wirth, prezes KGHM.
Rzeczywiście przez pół roku miedziowy gigant zarobił 200 milionów więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku, ale inwestorzy na giełdzie tego nie docenili. - Giełda to obszar, w którym się lubi albo nie, a te emocje są bardzo często nieuzasadnione. Teraz wycena akcji jest co najmniej o kilkadziesiąt procent niedoszacowana - stwierdza Herbet Wirth, dodając jednocześnie, że jeszcze niedawno było to nawet około 40 procent.
Rezerwy płynnościowe rzędu nawet kilku miliardów złotych pozwolą koncernowi na dokończenie już rozpoczętych inwestycji, mogą jednak nie wystarczyć na kolejne przejęcia. - Dziś skupiamy się się na dokończeniu tego, co już zaczęliśmy. W naszej strategii ten filar nakierowany jest zakończenie inwestycji o czasie, bo to jest generator wartości dla akcjonariusza - konkluduje Wirth.