Polskie firmy mogą zarobić na chińskim kryzysie - uważa Rafał Antczak. Wiceprezes firmy doradczej Deloitte mówi Money.pl, że zmniejszenie zaangażowania państwa chińskiego we wspieranie ekspansji międzynarodowej tamtejszych firm pomoże naszym przedsiębiorcom przejąć kontrakty np. w Niemczech.
- Do tej pory polityka chińska była taka, że jak działo się coś złego, to dokonywano ekspansji. Dziś się tak dalej działać nie da. Dzięki temu do tej pory chińskie firmy konkurowały z polskimi na nierynkowych warunkach, choćby w Niemczech – tłumaczy Antczak.
Członek zarządu Deloitte twierdzi więc, że zakończenie tego modelu to pozytywna informacja dla Polski.
- Z naszych badań wynika, że osłabienie wzrostu dynamiki PKB w Chinach jest bardzo dobre dla polskich przedsiębiorstw. Będziemy mogli walczyć z nimi metodami rynkowymi, bo tamta strona nie będzie miała już tak silnego wsparcia państwa – mówi ekonomista.
Antczak przyznaje, że są branże takie jak górnictwo węgla czy miedzi, które mogą przeżywać kłopoty przez spowolnienie w Chinach, ale dla całej polskiej gospodarki złe dane płynące z Pekinu to dobre wieści.
- Polskie firmy mają ewidentnie niszę na rynku europejskim i tam powinny wchodzić, choć wydaje się to rynek trudniejszy, mniej dynamiczny. Ale on cały czas jest przebogaty – tłumaczy.
Jak dodaje szczególnie zadowolone mogą być firmy z branży przemysłowej, bo to one będą głównym beneficjentem chińskiego kryzysu.