Grupa Maspex sfinalizowała niedawno zakup praw do znaków firmowych Łowicza, Krakusa i Kotlina. Wcześniej przejęła lub reaktywowała inne kultowe polskie marki. Analitycy mówią o repolonizacji, dla prezesa Maspexu to też coś więcej niż tylko czysty interes. Krzysztof Pawiński zapewnia, że to nie koniec przejęć. Zapowiada też, że firma trafi na giełdę.
- Jest jeszcze bardzo dużo dobrych marek, które mają wartość i mogą się rozwinąć. Jeśli mamy szansę na to, żeby biznes pochodzący z Polski rozwijać, to byłoby to czymś niezrozumiałym z punktu widzenia biznesowego, żeby na tym nie skorzystać - mówi w wywiadzie dla money.pl Pawiński.
- Mam przede wszystkim obowiązek zrobienia dobrego interesu, nigdy nie robimy tego jako firma wyłącznie z pobudek emocjonalnych. Jeżeli jednak do dobrych podstaw biznesowych dochodzi jeszcze fajny element emocjonalny, to smak takiej potrawy jest lepszy i pełniejszy - mówi Krzysztof Pawiński o akwizycjach na polskim rynku.
Maspex na finalizację zakupu aktywów od spółki Agros Nova musiał czekać aż pół roku. Prezes Pawiński przyznaje, że to nie jest dobre dla interesów, ale musi przestrzegać obowiązującego prawa i nie oczekuje tu żadnych zmian. - To jest stracony czas, ale nie oczekuję jakiejś szybkiej ścieżki dla polskich firm. To byłoby nieuczciwe. Ponadto nie chcę demonizować tej sprawy. Transakcja była duża i domyślam się, że były powody, by trwało to tak długo - mówi Pawiński.
Grupa Maspex Wadowice jeszcze przed tym przejęciem posiadała takie marki, jak: Tymbark, Kubuś i Lubella. Obecnie ta jedna z największych firm spożywczych w naszej części Europy planuje wejście na giełdę, by dalej się dynamicznie rozwijać.
- Warszawski parkiet zgodnie z naszą strategią jest naszym docelowym miejscem i ostatecznie się tam znajdziemy, ale muszą być spełnione pewne przesłanki, żeby to miało sens biznesowy. Jesteśmy w stanie finansować projekty w klasyczny sposób, czyli poprzez dług i akumulację środków własnych. Na razie te staromodne instrumenty nam wystarczają - mówi prezes Pawiński.
Grupa Maspex niedawno ostatecznie sfinalizowała zakupu takich polskich marek jak: Łowicz, Krakus, Kotlin od nalężącej do niemiecko-szwedzkiego funduszu inwestycyjnego spółki Agros Nova. Transakcja nazywana przez analityków repolonizacją polskich marek dla prezesa Grupy jest też czymś więcej niż tylko czystym interesem i zapowiedział, że to jeszcze nie koniec. - Jest jeszcze bardzo dużo dobrych marek, które mają wartość i mogą się rozwinąć. Nie patrzymy na to w sposób zamknięty, ale jeśli mamy szansę na to żeby biznes pochodzący z Polski rozwijać, to byłoby to czymś niezrozumiałym, z punktu widzenia biznesowego, żeby na tym nie skorzystać - mówi w wywiadzie dla Money.pl Krzysztof Pawiński.
- Mam przede wszystkim obowiązek zrobienia dobrego interesu, nigdy nie robimy tego jako firma tylko z pobudek emocjonalnych. Jeżeli do dobrych podstaw biznesowych dochodzi jeszcze fajny element emocjonalny to smak takiej potrawy jest lepszy i pełniejszy - mówi Krzysztof Pawiński o akwizycjach na polskim rynku.
Na finalizacje zakupu aktywów od spółki Agros Nova Maspex musiał jednak czekać aż pół roku. Prezes Maspexu przyznaje, że tak długie oczekiwanie nie jest dobre dla interesów, ale musi przestrzegać obowiązującego prawa i nie oczekuje tu żadnych zmian. - To jest stracony czas, ale nie oczekuje jakiejś szybkiej ścieżki dla polskich firm to byłoby nieuczciwe. Ponadto nie chce demonizować tej sprawy. Transakcja była duża i domyślam się, że jednak były powody by trwało to tak długo - mówi Pawiński.
Grupa Maspex Wadowice jeszcze przed tym przejęciem posiadała takie marki jak: Tymbark, Kubuś i Lubella. Obecnie ta jedna z większych firm spożywczych w naszej części Europy nie planuje jeszcze wejście na giełdę by dalej się dynamicznie rozwijać. - Warszawski parkiet zgodnie z naszą strategią jest naszym docelowym miejscem i ostatecznie się tam znajdziemy, ale muszą być spełnione pewne przesłanki żeby to miało sens biznesowy. Na razie jesteśmy w stanie finansować projekty w klasyczny sposób czyli poprzez dług i akumulację środków własnych i na razie te staromodne instrumenty nam wystarczają - mówi prezes Pawiński.