- W ostatnim czasie ze względu na okres wyborczy widzimy wyraźne nasilenie się aktywności związków, a szczególnie "Solidarności". W swoich żądaniach straciła ona kontakt z rzeczywistością i ma wyraźną agendę polityczną - mówi w wywiadzie dla money.pl Piotr Ciżkowicz, wiceprezes PKP S.A.
Pod koniec sierpnia w referendum w PKP Cargo 95 proc. załogi opowiedziało się za strajkiem, w czerwcu związkowcy straszyli też bezterminowym protestem w spółce Przewozy Regionalne.
Jak podkreśla Ciżkowicz, przez ostatnie trzy lata władze PKP miały tak naprawdę jeden poważny incydent ze związkami zawodowymi. Był to strajk ostrzegawczy na początku 2013 r. Od tego czasu relacje ze związkami były dobre. Zawsze udawało się znaleźć kompromis.
- Niestety, to już za nami. Ostatnie referendum w Cargo odbyło się po przyznaniu przez zarząd podwyżki o 200 zł, którą otrzymali wszyscy zatrudnieni w spółce. Co więcej, przez ostatnie cztery lata średnia podwyżka w PKP Cargo wyniosła 500 zł - irytuje się Ciżkowicz.
Wiceprezes wylicza, że na te 200 zł przeznaczono cały wypracowany zysk, co nie pozostało bez echa, bo kurs akcji spadł w ciągu dwóch tygodni o kilkadziesiąt procent. - Związki zawodowe muszą zdać sobie sprawę, że są współodpowiedzialne za to, co dzieje się w spółce. Chcą współrządzić, ale nie chcą za to brać odpowiedzialności. Widać wyraźnie, że związki na kolei mają teraz agendę polityczną - mówi Ciżkowicz.
Wiceprezes dodaje, że pojawiają się żądania, które bardzo trudno jest spełnić. - Jeśli związki mówią o tym, że mamy odwrócić reformę, którą robimy od trzech i pół roku, to nawet nie będziemy się starali tego spełnić - mówi.
Wspomniana reforma dotyczy zmiany struktury zarządzania z rozproszonej strukturalnej - na pionową i, w ocenie wiceprezesa, nie ma powodu zakładać, że metoda, która sprawdza się w każdej grupie kapitałowej na świecie miałaby być nieodpowiednia dla PKP.