Niedokapitalizowane, niskomarżowe, skupione na lokalnym rynku - taki obraz fintechu wyłania się z pierwszych kompleksowych badań pt. Mapa Polskiego Fintechu, przeprowadzonych przez FinTech Poland Fundation. - Kluczowa jest umiejętność oceny ryzyka. Ten know how posiadają nieliczni - wskazuje na możliwe przyczyny Ewa Wernerowicz, prezes Vivus Finance.
Wyniki badań zostały zaprezentowane podczas 28. Forum Ekonomicznego w Krynicy. Wzięło w nich udział 170 podmiotów działających na rynku finansowym w oparciu o nowe technologie. O tym, dlaczego polskim fintechom daleko do miana rekinów biznesu, dyskutowano podczas panelu dyskusyjnego "Polski Fintech 2018".
Jak podkreślił Piotr Brewiński, współzałożyciel FinTech Poland Fundation, nie należy stawiać znak równości pomiędzy startupem a fintechem. Jest to szeroka definicja, która obejmuje również banki. Dotyczy tych wszystkich podmiotów, które inwestują w innowacje finansowe.
Mały biznes = polski fintech
Jak wygląda średnio statystyczny fintech? Jest to mała firma, składająca się głównie z mężczyzn. Prawdopodobnie działa w obszarze płatności i generuje niewielkie jak na możliwości branży przychody (do 5 mln zł). Wielu podmiotów skupia się na polskim rynku. Zaledwie 15 proc. działa w Ameryce Południowej i na Bliskim Wschodzie. Skąd biorą pieniądze na rozwój? Ponad połowa fintechów bazuje na środkach własnych, ok. 25 proc. dostają finansowanie od funduszy VC, reszta wspiera się aniołami biznesu. - Mamy jeszcze sporo do zrobienia - skomentował wyniki badań Piotr Brewiński.
- Polskie fintechy, poza bankami, skupione są wokół dwóch obszarów. Pierwsza frakcja to tzw. lenderzy, czyli firmy pożyczkowe. Druga – firmy payment'owe, wśród których dominują kantory internetowe – wymieniła Ewa Wernerowicz. - Te dwie frakcje łączy jedno – niska efektywność finansowa. Pierwsi z 3,5 mld zł przychodów w 2017 roku wygenerowali zaledwie 160 mln zł zysku netto. Dlaczego tak się dzieje? Mało kto potrafi pożyczać online tak, by się to opłacało. Kluczowa jest umiejętność oceny ryzyka. My jesteśmy pionerami w tym zakresie - dodała prezes Vivus. Zwróciła także uwagę na wysoki koszt pozyskania kapitału, co sprawia, że polskie fintechy są niedokapitalizowane.
Z kolei Paweł Sobkow, prezes BitBay, polskiej giełdy kryptowalut, podkreślił opieszałość polskich regulacji względem rzeczywistości, w której funkcjonują fintechy. To dlatego m.in. BitBay przeniosła się na Maltę, która słynie z przyjaznego otoczenia legislacyjnego dla firm działających w obszarze krypto. - Potrzebujemy jasnych reguł gry. To warunek, by polskie fintechy mogły się rozwijać - zaznaczył Sobkow. Jednocześnie podkreślił, że sytuacja ulega poprawie. Przyczyniło się do tego utworzenie departamentu innowacji finansowych FinTech przy KNF, na czele którego stanął Artur Granicki.
- Na początku styczniu powołaliśmy program Innovation Hub, za pomocą którego prowadzimy dialog z podmiotami z branży fintech. Do konsultacji zgłosiło się około 60 firm. Oferujemy bezpłatne konsultacje prawne w zakresie wszystkich możliwych regulacji. Ale nie tylko. Wspieramy merytorycznie w procesie uzyskania licencji. Tłumaczymy, jakie obowiązują wymogi, wyjaśniamy zasady prowadzenia działalności, identyfikujemy wszystkie problemy w dokumentacji wewnętrznej takiej firmy - wymienił Granicki.
Wiosną została powołana także grupa robocza ds. blockhain, która zrzesza zarówno przedstawicieli administracji, kluczowych urzędów, NBP, jak i kilkadziesiąt graczy rynkowych.
- Staramy się wymieniać doświadczeniami i wiedzą po to, by ustalić wspólne zasady, którymi powinien kierować się rynek - dodał. Przyznał także wprost, że proces legislacyjny w Polsce nie nadąża za postępem technologicznym w branży finansowej. - Kluczowe obszary działalności fintechów przypisujemy do działających już, adresowanych wcześniej do tradycyjnych firm, ustaw prawnych - skwitował.
Granicki podkreślił także, że polski regulator nie będzie podążał w kierunku liberalizacji prawa w stylu maltańskim bądź litewskim.
- Chodzi o zakres odpowiedzialności. Malcie z jej 400 tys. mieszkańców łatwiej jest podejmować decyzje o dostosowaniu regulacji do nowych ryzykownych modeli działalności, – wyjaśnił. Podobnie w Litwie, gdzie przenoszą się firmy, które i tak zamierzają działać globalnie. Konsekwencje upadku takiej firmy nie spędzają sen z powiek rządu w Wilnie, albowiem w znikomym stopniu będą dotyczyły litewskich obywateli.
- Rozumiem małe kraje, które masowo produkują licencje na działalność ryzykownych firm. Naszym zmartwieniem jest bezpieczeństwo 40 mln klientów - powiedział Granicki.
Polskie banki wspierają fintechy
Po której stronie sporu opowiadają się polskie banki? Czy nadążają za zmianami technologicznymi na rynku finansowym? Jak podkreślił Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego, w branży nigdy nie było tak tłoczno jak dziś. - Konkurencyjne podmioty zawsze powstawały, ale dzisiaj jest ich znacznie więcej. Znajdzie się jednak miejsce dla każdego - zauważył Bartkiewicz.
Zaznaczył również, że zmienia się charakter koegzystencji banków i fintechów. - Jeszcze parę lat temu młode firmy patrzyły wilkiem na banki, traktując ich jak konkurentów w drodze do klientów. Dzisiaj coraz więcej fintechów chce współpracować z bankami - podkreślił. Utrzymanie się na rynku w pojedynkę to nie lada wyzwanie. Jak zaznaczył Bartkiewicz, wejście na rynek i wykreowanie nowej firmy jest stosunkowo łatwe. Schody zaczynają się wraz z próbą wykreowania skali. Z kolei utrzymanie jej to już sztuka.
Wyjaśnił także, że współpraca z fintechami nie zna granic terytorialnych. - Rozwiązanie opóźnionej płatności wzięliśmy od firmy z Czech, w Polsce nie znaleźliśmy analogicznej technologii. Pracujemy z podmiotami, które dostarczają najlepsze rozwiązania dla klienta - dodał Bartkiewicz.
Jak banki odnajdują się w procesie zmian technologicznych? - Jak na razie jesteśmy na początku drogi. Jesteśmy w trakcie transformacji digitalowej i, co się z tym wiąze, regulacyjnej. Banki są zawalone całą ławiną nowych regulacji. Duże instytucje nie są jeszcze przygotowane, by w pełni wykorzystywać nowe rozwiązania fintechowe. Wywodzimy się z innego świata, nasze architektury z reguły są zamknięte. W wielu przypadkach nie wolno nam outsoursować czy polegać na rozwiązaniach chmurowych - skwitował.
To jednak kwestia czasu, podkreśliła Ewa Wernerowicz. Na rynku, gdzie niepodzielnie rządzi konsument, wszystkie drogi prowadzą do tego, by przepływy finansowe były maksymalnie zintegrowane z aktywnością klientów. – Bankowość, jak niegdyś banki, musi stać się niewidzialna - spuentowała prezes Vivus.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl