Dziewięć na dziesięć startupów nie przeżyje najbliższych dwóch lat. I nie jest to wina skąpych inwestorów. Pieniędzy nie brakuje. Problem w tym, że są to „głupie” pieniądze – takie, za którymi rzadko idzie mentoring i realne rozpoznanie potrzeb rynkowych. Nic więc dziwnego, że startupy upadają, a inwestorzy tracą swoje pieniądze.
W jakie startupy należy lokować pieniądze? Jak zmniejszyć ryzyko inwestycji? Jak rozwijać biznes dzięki Funduszom Europejskim? Jak mądrze wspierać młode biznesy? Na te wszystkie pytania odpowiadali uczestnicy panelu „Inwestowanie w startupy – jak robić to mądrze” podczas XXVIII Forum Ekonomicznego w Krynicy*.
– Mówiąc o startupach, tak naprawdę dotykamy mały wycinek polskiej przedsiębiorczości. W kraju działa ok. 1,9 mln mikro i małych firm. Zaledwie 175 tys. z nich – to firmy funkcjonujące od roku. Są to podmioty, które już wystawiają faktury, czyli faktycznie pozyskują przychody, sprzedając swoje towary i usługi. Ile jest startupów? Ok. 2700. Przy tym ok. 90 proc. z nich upadnie w ciągu dwóch lat. Z dziesięciu ocalałych procent tylko jeden – dwa rozwija się z taką dynamiką, że można go uznać za rokujący startup. – wyjaśnia Tomasz Styczyński.
Czy startupy mają szansę na finansowanie w bankach? – Banki w pierwszej kolejności analizują ryzyko. Kontrola tego czynnika jest kluczowa dla naszej działalności. Istnieje kilka etapów rozwoju startupu. Bank wchodzi z finansowaniem na etapie ekspansji. Wcześniej przedsiębiorca wykorzystuje środki własne, następnie dostępne na rynku narzędzia takie jak crowdfunding, inwestycje od aniołów biznesu, czy funduszy VC, – odpowiada Styczyński.
Klasyczne kredytowanie to jednak nie jedyna droga pozyskania środków od banków. – Banki funkcjonują w wysoce konkurencyjnym środowisku. Dlatego chętnie korzystają z innowacji tworzonych przez startupy – wyjaśnia Styczyński. Właśnie po to, by wyszukiwać i tworzyć innowacyjne rozwiązania, w kwietniu tego roku, został powołany w Banku Pekao S.A. Innovation Lab. – Czego poszukujemy? Mocno stawiamy na digitalizację i zaawansowaną analizę danych – interesuje nas, jak często klient odwiedza bank, jak korzysta z platformy mobilnej. Szukamy rozwiązań, które skracają czas w zakresie codziennej współpracy banku z klientem, usprawniają proces kredytowy. Innymi słowy, liczy się czas. Ten czynnik będzie miał decydujące znaczenie dla przewagi konkurencyjnej – dodaje Styczyński.
Nadmiar pieniędzy psuje
Jak twierdzi znany anioł biznesu, Dawid Urban, aktualnie problemem na rynku jest nadmiar środków. Jego zdaniem, to psuje – startupy często są tworzone pod dotacje, a nie pod konsumentów.
– Nie ma jednej recepty na mądre inwestowanie w startupy. W ciągu ostatnich dwóch lat poznałem ok. 500 startupów, zainwestowałem zaledwie w 13 z nich. Ja w pierwszej kolejności stawiam na ludzi. Szukam lidera, który będzie lokomotywą, przetrwa trudne sytuacji i przeprowadzi swój biznes przez wszystkie turbulencje. Staram się wyłuskiwać pasjonatów i oddzielać ich od tych wszystkich, którzy poddali się modzie na robienie startupów, – opowiada Dawid Urban.
Podobnego zdania jest Agnieszka Sygitowicz, która kieruje programem akceleracyjnym Startup Spark.
– Zapanowała niewiarygodna moda na startupy, która sprawiła, że w wielu światłych głowach powstał zamęt. Jest dużo myślenia o tym, jak pozyskać finansowanie, i mało – jak zrealizować potrzeby rynku – wymienia Sygitowicz. – Naprawdę istnieje wielu takich, którzy nawet nie pomyślą o tym, że tym właściwym sposobem finansowania działalności jest konsument. Musieliśmy sporo sił poświęcić na to, by wyeliminować myślenie wykreowane przez modę. Pracujemy z jednej strony ze startupami, a z drugiej – z dużymi graczami. Z 300 startupów bezzwrotne dotacje otrzymało zaledwie 27, i tylko 6 z nich udało się podpisać kontrakt z firmą. Stawiamy na venture building – czyli łączymy startupy z infrastrukturą dużych firm – dodaje.
Giełda zabiera się za startupy
Paneliści są zgodni – na rynku brakuje tzw. „smart money”, czyli takich inwestycji, które idą w parze z odpowiednim mentoringiem. Swoją propozycję dla startupów ma również GPW w ramach swojej strategii na lata 2018-2022. – Zauważyliśmy, że giełda późno wchodzi ze swoim wsparciem w życie spółek. Oczywiście, jest Newconnet, czyli parkiet dla MŚP. Ale obecność tam jest obarczona wieloma warunkami, trudnymi do spełnienia przez startupy. Musi być określona forma prawna, obowiązek raportowania itp. Postanowiliśmy wydłużyć rynek ofertowy o private market – wyjaśnia Izabela Olszewska.
GPW planuje stworzyć dodatkowe możliwości pozyskania kapitału. – Chodzi o platformę dla profesjonalnych inwestorów oparta o tzw. private placement. Rozważamy również opcję platformy crowdfundinowej, która miałaby funkcjonować w ramach pakietu różnych usług i rozwiązań w private market. Do tego myślimy o potrzebie zorganizowania ograniczonego obrotu wtórnego –wymienia Olszewska. Ale to nie koniec. GPW zamierza również postawić na mentoring. Jak zaznaczyła Izabela Olszewska, startupy często mają problem z inwestowaniem pozyskanych środków. Przepalają pieniądze bez osiągnięcia celów, które sobie postawiły.
Nowym programem wsparcia dla początkujących przedsiębiorców pochwaliła się także Agnieszka Clarey z Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju. Chodzi o program STEP, dedykowany do tych wszystkich firm, które jeszcze nie korzystały z funduszy unijnych.
– Pomagamy przedsiębiorcom, które mają świetny pomysł, ale tak naprawdę nie są pewni, czy zasługuje na dofinansowanie. Wystarczy przyjść do dowolnego z 74 PIFE (przyp. red. Punkt Informacji Funduszy Europejskich), by uzyskać wsparcie eksperta, który pomoże ustalić, czy pomysł ma szansę na dofinansowanie. Następnie należy wejść na stronę i uzupełnić ankietę, którą pracownik PIFE wyśle do ministerstwa – opowiada Agnieszka Clatrey. – Tam z kolei zespół ekspertów ocenia potencjał projektu. Jeżeli pomysł zostanie zweryfikowany pozytywnie, to szkolimy jak stworzyć biznesplan i złożyć wniosek – dodaje.
Uczestnicy panelu zgodnie zwrócili uwagę na lukę, która aktualnie istnieje na mapie finansowania startupów. – Brakujące ogniwo to finansowanie postseedowe. Polskie startupy wyrosną tak bardzo, że będą szukali możliwości skalowania. Obawiam się, że aniołowe biznesu nie udźwigną tego ciężaru, bo w grę wchodzą bardzo duże pieniądze potrzebne na rozwój – puentuje Agnieszka Sygitowicz.
*Udział w panelu wzięli Agnieszka Clarey, Dyrektor Departamentu Promocji Funduszy Europejskich w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju, Agnieszka Sygitowicz, wiceprezes Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej S.A., Izabela Olszewska, Członek Zarządu GPW ds. rozwoju biznesu i sprzedaży, Dawid Urban, przedsiębiorca i anioł biznesu oraz Tomasz Styczyński, wiceprezes Pekao SA. Dyskusję poprowadziła Eliza Kruczkowska, Dyrektor Departamentu Rozwoju Innowacji w Polskim Funduszu Rozwoju.