Premier obiecał czterokrotnie niższe stawki za odbiór śmieci tym, którzy je posegregują. Dla mieszkańców bloków oznacza to konieczność kontrolowania kubłów sąsiada. - Gmina będzie mogła obciążać winnego - przyznał w rozmowie z money.pl minister środowiska Henryk Kowalczyk.
Polsce zostało półtora roku, by recyklingować 50 proc. wytwarzanych w naszym kraju śmieci. Jeśli nie spełnimy tego warunku, zaczniemy płacić do Brukseli gigantyczne kary. A obecnie odsetek odpadów ponownie wykorzystywanych nie przekroczył 30 proc. Stąd ostatnie miesiące to wzmożenie działań mających na celu zmianę tej sytuacji. Wykorzystaniem prostych rezerw będzie odbiór przez gminy osobno odpadów biodegradowalnych. - To jesteśmy w stanie odbierać bardzo szybko i to za darmo. Te odpady będą podlegały recyklingowi - albo w kompostownikach, albo biogazowniach - mówił podczas Forum w Krynicy w rozmowie z money.pl minister środowiska Henryk Kowalczyk.
Z kolei na poprawę statystyk ponownego wykorzystywania papieru, szkła i plastiku ma wpłynąć zapowiedziana przez premiera czterokrotna obniżka cen odbioru dla segregujących. O ile w domach jednorodzinnych to zadanie proste, to w blokach może wywołać konflikty sąsiedzkie i donoszenie.
- Jeśli wspólnota czy lokatorzy spółdzielni będą musieli płacić za jednego niesolidnego, to sądzę, że powinni go wskazać - powiedział Henryk Kowalczyk. Wtedy bowiem gmina obciąży tylko tę jedną osobę, nie całą wspólnotę.
Nowe przepisy pociągną za sobą także likwidację zsypów na śmieci.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl