Banking 4.0 – to hasło zaczerpnięte z najnowszej książki poczytnego Bretta Kinga, który dla branży finansowej jest jednym z najpilniej słuchanych futurystów. Patrząc na dynamikę zmian, jaka targa branżą bankową, nie sposób nie nastawiać uszu, nasłuchując nadchodzących nowinek. Co robią banki żeby nadążyć za tymi zmianami?
Dla ING, od lat, najważniejsze jest dostarczanie klientom rozwiązań, które odpowiadają na ich realne potrzeby. Dlatego naszym zadaniem jest jak najlepiej odczytać jego potrzeby i zaoferować taką usługę lub produkt, którą doceni w codziennym życiu, a nawet pokocha. Samą technologią się nie wygrywa, bo ona jest łatwa do skopiowania. Co więcej klient często sam nie wie jakich rozwiązań może chcieć od banku. Jest to więc spore wyzwanie dla naszych metod działania. Ale, jako że pracujemy nad tym od lat, jestem pewien, że jesteśmy w tym coraz lepsi.
W jaki spos * ób to realizujecie?*
Zmieniliśmy sposób pracy – stosujemy metodykę Agile oraz nową, bardziej efektywną metodologię pracy nad ideami PACE. Wewnątrz banku budujemy samodzielne zespoły działające jak małe firmy. Otworzyliśmy własny akcelerator, w którym nasi pracownicy rozwijają pomysły, cały czas weryfikując, czy są one wartościowe dla klientów. To z naszego akceleratora wyszły takie rozwiązania jak moduł zarządzania fakturami dla przedsiębiorców czy bramka płatnicza imoje.
Nie boicie się, że giganci technologiczni pokroju Amazona odbiorą Wam znaczący kawałek rynku usług finansowych?
Pytanie czy firmy technologiczne zagrażają bankom jest źle postawione. W tej grze nie chodzi o to, czy GAFA (Google, Amazon, Facebook, Apple) staną się bankami, sklepami, wydawcami, czy producentami. Dla nich ważniejsze jest bycie niezbędnym elementem komunikacji, który jest cały czas obok klienta i jest dla niego niezbędny. Amazon nie ma potrzeby być bankiem, dla niego ważniejsze jest wejść między naszą relację z klientem, zepchnięcie banków do roli księgowego, który realizuje operacje zlecone za jego pośrednictwem. Stad są to zupełnie nowe wyzwania, często wyzwania na nowo definiujące rynki, zachowania, modele biznesowe. Bycie jak najbliżej potrzeb klienta wydaję nam się najlepszą strategią.
To znaczy, że banki są na straconej pozycji?
To, co będzie decydować o decyzjach klienta, to zaufanie. Szczególnie w momentach, które są dla klienta ważne, takich jak kupno mieszkania czy decyzja o ulokowaniu oszczędności życia. W takich chwilach nie chce on rozmawiać z maszyną, botem, tylko z ekspertem. Dlatego w średnim horyzoncie czasowym naszą przewagą konkurencyjną są ludzie i ich wiedza, dzięki której możemy pomagać klientom podejmować najlepsze dla nich decyzje finansowe. Sądzę więc, że przed każdym uczestnikiem na nowo definiowanej konkurencyjności jest szansa na wielki sukces. Jak zawsze oznacza to również, że wiele podmiotów tej konkurencji nie sprosta. Nie jest to związane z samym statusem lub licencją „bank”.
A co z fintechami? Nie obawiacie się konkurencji z ich strony?
Startupy często potrafią szybciej zidentyfikować potrzeby klientów i przedstawić dobre dla nich rozwiązania. Są też typowo bardzo szybkie w umiejętności wykorzystania nowych rozwiązań, technologii. Dlatego fintechy traktujemy jako partnerów, którzy pomagają nam lepiej rozpoznawać i odpowiadać na oczekiwania klientów. Przykładem takiego działania jest nawiązanie przez ING partnerstwa z fintechem Twisto, oferującym nowy sposób płatności w internecie. Myślę, że zbyt często jest mowa o „walce konkurencyjnej”. Polowanie na nieoczywistych „Dawidów” trwa, ale rzeczy samej kształtujemy rynki na nowo. Tutaj banki dla siebie nawzajem, fintechy, bis-techy są zdecydowanie bardziej partnerami i „przyjaciółmi” niż „wrogami”. Fintechy są potrzebne bankom, a banki fintechom.