Mateusz Morawiecki obiecał przedsiębiorcom, że już wkrótce prowadzenie działalności będzie łatwiejsze i tańsze. Jeden ze sztandarowych pomysłów – niższy ZUS – ma jednak długą listą wyłączeń, które powodują, że z preferencji skorzysta nikły procent prowadzących jednoosobowe firmy.
Brak konieczności rejestrowania małej działalności, zwolnienie ze składek ZUS przez pierwsze pół roku, niższy ZUS dla najmniejszych przedsiębiorców – to najważniejsze założenia Konstytucji biznesu, czyli pakietu ustaw, które zaczęły obowiązywać 30 kwietnia tego roku. Cel projektu: ułatwienie życia przedsiębiorcom i zachęcenie do zarejestrowania działalności tych, którzy dotąd działali w szarej strefie, a bali się zalegalizowania jej właśnie z powodu kosztów.
Część rozwiązań już działa, inne wejdą w życie wkrótce. Wśród nich – niższy ZUS, który od 1 stycznia 2019 r. ma objąć swym dobrodziejstwem prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, których przychody w 2018 roku nie przekroczą 5250 zł miesięcznie, czyli 2,5-krotności płacy minimalnej w 2018 r. Od przyszłego roku będą oni płacić niższe, proporcjonalne do przychodu składki na ubezpieczenie społeczne.
Skorzysta niewielu, ale szybciej, przekonuje resort
Szumnie zapowiadana rewolucja obejmie więc tylko tych, którzy mają najniższy przychód – nie więcej niż 200 tys. firm (choć są też dane mówiące o ledwie 173 tys.). Biorąc pod uwagę, że działalność gospodarczą prowadzi ok. 2 mln osób, rewolucja zapowiada się nader skromnie.
Samo zastrzeżenie, że niższy ZUS jest rezultatem niskiego przychodu, powoduje, że na starcie rozwiązanie to wyłącza cały szereg przedsiębiorców. Nie obejmie ono na przykład osób zajmujących się handlem, bo mają one przychody związane z zakupem towaru, transportem, pośrednikami – a na koniec miesiąca mogą mieć dochody ledwo przekraczające minimalne wynagrodzenie. Choć więc ich sytuacja jest trudna, nie skorzystają z pomocy.
Organizacje zrzeszające przedsiębiorców zwracały uwagę Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii na to, że celowo wyklucza spod regulacji ogromną grupę przedsiębiorców. Choć Jadwiga Emilewicz zdawała się rozumieć te wątpliwości, jej resort stał na stanowisku, że przepisy większości państw (np. Wielkiej Brytanii i Francji) mówią właśnie o przychodzie i warto się nimi inspirować.
Minister powiedziała ponadto, że uzależnienie zastosowania niższego ZUS-u od przychodu jest prostsze, jeśli chodzi o rozliczenie. "Gdybyśmy przyjęli dochód, nie moglibyśmy wprowadzić niższych składek już od stycznia 2019 r., bo wiele osób korzysta z różnych odliczeń od dochodu, np. z ulgi inwestycyjnej, które są znane dopiero pod koniec marca każdego roku" – wyjaśniła.
Tak więc w życie weszły przepisy mające poprawić sytuację przedsiębiorców, z których skorzysta garstka teoretycznie uprawnionych. Tyle że o rok szybciej, niż gdyby zastosować kryterium dochodu.
Pod uwagę bierze się poprzedni rok
Drugim bardzo poważnym mankamentem ustawy jest to, że ustalając przychód, który uprawniać będzie do niższych składek, bierze się pod uwagę poprzedni rok, a nie obecny.
W rezultacie przedsiębiorca, który w poprzednim roku radził sobie dobrze, ale w bieżącym nie osiąga tak dobrego wyniku, nie będzie mógł skorzystać z preferencyjnych składek. Co więcej, podstawa wymiaru składek nie będzie się zmieniać z miesiąca na miesiąc, jak pierwotnie zakładano, lecz najwyżej raz do roku.
To wszystko oznacza, że nieprzekroczenie limitu przychodu w 2018 r. "zaprocentuje" (czyli pozwoli na zapłacenie niższej składki) dopiero w 2019 r., zaś przychód z 2019 r. będzie brany pod uwagę w roku kolejnym. Sama stawka będzie natomiast taka sama dla każdego miesiąca. Jej podstawą ma być średnia miesięczna przychodu rocznego przedsiębiorcy w roku poprzednim.
Rezultat? Składka nijak się będzie miała do aktualnej sytuacji przedsiębiorcy, bo gdy któryś rok okaże się dla niego szczególnie trudny, i tak będzie musiał płacić zobowiązania w pełnej wysokości. Jeśli do tego czasu nie zbankrutuje, w kolejnym roku będzie mógł skorzystać z preferencji – pod warunkiem że spełnia wszystkie pozostałe warunki.
Lista warunków jest dłuższa
Kryterium przychodu nie jest zresztą jedynym warunkiem, który trzeba spełnić, by płacić niższe składki.
Zacznijmy od tego, że niższy ZUS dotyczyć będzie wyłącznie osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, ale już nie przedsiębiorców działających w spółkach cywilnych, komandytowych czy partnerskich (spółki osobowe).
Czytaj też: * *Brzmi jak bomba, jest kapiszonem. Kasy dla przedsiębiorców będzie dużo mniej niż dla rodziców
Drugi warunek to prowadzenie działalności gospodarczej w roku poprzedzającym przez co najmniej 60 dni. W połączeniu z kolejnym warunkiem - że podatnik nie może równocześnie korzystać z tzw. małego ZUS-u, czyli preferencyjnej podstawy wymiaru składek dla osób rozpoczynających działalność gospodarczą, staje się jasne, że rozwiązanie to raczej nie przekona początkujących przedsiębiorców. Skoro przez dwa lata mogą płacić - niezależnie od wysokości osiąganych przychodów - składki, których podstawą wymiaru jest 30 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę, czyli 520 zł, to większość pozostanie przy tym rozwiązaniu.
Możliwość skorzystania z niższego ZUS-u nie obejmie też twórców i artystów wykonujących wolny zawód i wspólników jednoosobowej sp. z o.o. oraz niektórych wspólników spółek osobowych. Niższy ZUS nie obejmie też przedsiębiorców, którzy wykonują działalność gospodarczą na rzecz byłego pracodawcy. To ograniczenie ma służyć temu, by firmy nie proponowały swoim pracownikom przechodzenia na samozatrudnienie i
Z obniżonego ZUS-u nie skorzystają podatnicy, którzy opłacają PIT w formie karty podatkowej, a do tego są zwolnieni z VAT.
Nawet przedsiębiorcy, którzy spełnią wszystkie warunki, uprawniające do płacenia niższego ZUS-u, nie będą korzystali z przywileju bezterminowo. Prawo to jest ograniczone w czasie – mniejsze składki można płacić tylko przez 36 miesięcy w ciągu kolejnych sześciu lat.
Ile wyniosą niższe składki?
Niższe składki wyniosą tyle samo, co preferencyjny ZUS dla młodych przedsiębiorców, a więc 520 zł miesięcznie. Zastosowany tu mechanizm zakłada, że każda złotówka przychodu będzie powodowała ich wzrost o 16 groszy. Wysokość składek będzie w ten sposób rosła do momentu, w którym osiągną wysokość pełnej składki na ubezpieczenie społeczne.
Należy ponadto pamiętać, że obniżenie składek dotyczy wyłącznie składki na ubezpieczenie społeczne. Składka zdrowotna obowiązuje w niezmiennej wysokości.
Przedsiębiorcy, którzy nie korzystają z żadnych ulg, w 2019 r. zapłacą składki w następującej wysokości:
składka emerytalna 558,08 zł (więcej o 37,72 zł w stosunku do 2018 r.)
składka rentowa 228,72 zł (więcej o 15,46 zł)
składka chorobowa 70,05 zł (więcej o 4,74 zł)
składka wypadkowa 47,75 zł (więcej o 3,23 zł)
składka na Fundusz Pracy 70,05 zł (więcej o 4,74 zł).
W sumie składki ZUS – bez uwzględnienia składki zdrowotnej – wyniosą 974,65 zł, czyli o 65,89 zł więcej niż płacili w 2018 r.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl