Gospodarka cyfrowa oparta na produktach i usługach powstałych dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii, to jedyny kierunek, który umożliwi Polsce skok rozwojowy i zmniejszenie dystansu do najbogatszych krajów Unii Europejskiej.
– Cyfryzacja jest szansą, gdzie możemy z dużymi konkurować jak równy z równym – przekonywał prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło podczas jednego z paneli dyskusyjnych na Kongresie 590 w Rzeszowie.
- Ta branża generuje dużą wartość dodaną – dodawał Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju.
Lider polskiego biznesu ostrzega
Z cyfryzacją w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej już jest całkiem nieźle. W Polsce odsetek gospodarstw domowych z dostępem do Internetu, pokrycie siecią 4G i poziom edukacji już są na wysokim poziomie. Co roku absolwentów kierunków technicznych w naszym kraju jest tylu, ilu w całej Europie Północnej. Ale technologicznych hitów eksportowych nadal brakuje, bo wielu zdolnych inżynierów nie chce rozwijać swoich innowacyjnych pomysłów w Polsce.
– Mamy dużo talentów, ale trudno je zatrzymać – przyznaje Patrycja Klarecka, członek zarządu PKN Orlen ds. sprzedaży detalicznej . Zwraca też uwagę na potrzebę wprowadzania nowych technologii szczególnie przez firmy z tradycyjnych branż.
- Za chwilę tych firm może nie być na rynku, jak się nie dostosują. Przed cyfryzacją biznesu nie ma odwrotu. Trzeba to jednak postrzegać jako szansę. Możemy tu dużo wygrać – mówiła Patrycja Klarecka.
Zdaniem ministra Kwiecińskiego polski informatyk zarabia już bardzo podobnie do swojego kolegi z Niemiec. Przyczyna braku międzynarodowych sukcesów w tej dziedzinie leży w zupełnie innym miejscu.
- W Europie brakuje nam współpracy. Nie mamy wspólnych standardów w Unii, dlatego 5G rozwija się szybciej w USA i Azji – mówił w Rzeszowie Jerzy Kwieciński i podkreślał, że jednolite wspólnotowe regulacje dotyczące rozwoju sieci 5G, mogłyby znacząco wpłynąć na rozwój naszej technologicznej specjalności – gier komputerowych.
Jak Orlen wspiera czelendżerów
Dyrektor Google Polska, Artur Waliszewski, widzi źródło problemu także w krajowych przepisach i porównuje sytuację Polski do początkujących startupów, które stają do rywalizacji z gigantami w branży, tzw. czelendżerów (od ang. challenger ).
– Czelendżer to jest ktoś, kto ma dużo do zyskania, relatywnie mało do stracenia, więc podejmuje duże ryzyko. Stosunkowo małym firmom będzie bardzo ciężko się przebić bez odpowiedniej regulacji. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej potrzebują regulacji dla challengerów – przekonywał Artur Waliszewski.
Motorem napędowym dla rodzimych firm technologicznych mogłaby być więc lepsza współpraca z państwowymi firmami – szczególnie tak dużymi jak Orlen. I to już dziś ma miejsce.
– Nasz główny ekonomista kiedyś wyliczył, że na 1 pracownika zatrudnionego w naszej rafinerii, przypada 5 pracowników małych i średnich firm. To tworzy olbrzymią skalę oddziaływania na gospodarkę – przyznaje wiceprezes Klarecka. – Dlatego jako firma angażujemy się choćby w takie inicjatywy, jak e-paragon, czy jednolity plik kontrolny.
Jak jeszcze można przyspieszyć rozwój dobrze zapowiadających się technologicznych biznesów w Polsce? Według ministra Kwiecińskiego jest na to jeden sposób: pierwsze zamówienia dla nich powinny pochodzić od rządu, samorządu i polskich firm.