O stanie polskiego sektora zbrojeniowego dyskutowali uczestnicy panelu podczas Kongresu 590 w Rzeszowie. Zgodnie twierdzili, że oprócz wzrostu wydatków na zbrojenia, liczy się ich jakość, czyli fakt, czy większość zleceń dla rodzimych firm dotyczy tylko prostych montaży, czy też nowatorskich produktów.
- Od pięciu lat jest poprawa sytuacji, ale wciąż robimy niewystarczająco, biorąc pod uwagę stojące przed nami szanse - mówił Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters, właściciela PZL-Świdnik.
Wygrywa ten, kto ma licencję
Polski przemysł zbrojeniowy potrzebuje stabilności, którą gwarantuje ciągłość zleceń od rządu, ale wartość dodaną zapewni tylko większy potencjał eksportowy. Ten z kolei nie będzie możliwy bez własnych, nowoczesnych technologii.
- Wygrywa ten, kto ma licencję, nie ten, kto produkuje - mówił w Rzeszowie Michał Kuczmierowski, członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej i zapewniał, że mimo niewystarczających inwestycji w badania i rozwój, polska zbrojeniówka ma kilka produktów, które mogą podbić zagraniczne rynki. Jednym z nich jest np. karabinek MSBS.
Grupa Leonardo Helicopters, w skład której wchodzą zakłady PZL-Świdnik przeznacza na badania i rozwój nawet 10 proc. przychodów. Są tego efekty. Zdaniem wiceprezesa Leonardo Helicopters, hitem eksportowym PZL-Świdnik może być m.in. największy bezzałogowy śmigłowiec w Europie SW-4 Solo, który powstaje na bazie polskiego śmigłowca SW-4.
Zdaniem ekspertów większe nakłady na rozwój nowoczesnych technologii w polskim sektorze zbrojeniowym umożliwiłaby przede wszystkim dalsza intensywna konsolidacja. Jako przykład sukcesu takiego rozwiązania Krzysztof Krystowski podawał grupę Leonardo, w skład której od 2010 roku wchodzi PZL-Świdnik – producent śmigłowców.
- Grupa Leonardo we Włoszech jest zarządzana przez jedną spółkę. 60 tys. ludzi i 14 mld euro przychodów generowanych na świecie przez jeden podmiot formalno-prawny. To ułatwia wiele rzeczy, zarządzanie pieniędzmi i inwestowanie w badania i rozwój.
13 miliardów od Unii
Na problem rozdrobnienia polskiej zbrojeniówki zwracał uwagę również Krzysztof Łaba z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Podkreślał też konieczność zmiany sposobu myślenia o tworzeniu innowacyjnych technologii:
- Czas oczekiwania na efekty, od rozpoczęcia prac do zakończenia wdrożenia, to jest 10-15 lat. To nie jest specyfika polska, tylko światowa – przekonywał Łaba.
Wtórował mu Krzysztof Krystowski: - Rozwój nowego śmigłowca to jest 10 lat pracy, a dochody zbrojeniówki są lepsze dopiero od 5 lat. Nie można więc już oczekiwać od firm nowych i gotowych prototypów.
Wiceprezes Leonardo Helicopters ponownie podkreślał przy tym znaczenie partnerstw z dużymi europejskimi koncernami zbrojeniowymi:
- Powinno się szukać takich partnerstw. Częściowe wejście na polski rynek byłoby możliwe w zamian za wciągnięcie naszych firm do zaawansowanych projektów B+R i pomoc w wejściu na rynki eksportowe.
Eksperci sektora obronnego duże nadzieje na skokowy rozwój w rodzimej branży wiążą również z Europejskim Funduszem Obronnym. Nad jego powstaniem pracuje Unia Europejska.
Na zwiększenie globalnej konkurencyjności i innowacyjności unijnej bazy technologiczno-przemysłowej sektora obronnego od 2021 do 2027 roku UE miałaby przeznaczyć 13 mld euro.
– Trzeba ostro postawić na to finansowanie. Ono wyznaczy kierunki pracy na najbliższe lata – przekonywał Krzysztof Łaba z NCBR.