W rozmowie z money.pl Tomasz Zawiślak, menedżer Lewandowskiego, uspokajał i przypominał, że na razie wiadomo, że "Lewy" nie zagra w jednym meczu - z Anglią. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że zawodnik tej klasy jest przygotowany na każdą ewentualność. Również na nagłe zakończenie kariery.
Kilka lat temu dziennikarz "Super Expressu" pisał, że nogi Lewandowskiego mają być ubezpieczone nawet na 80 mln euro. Według tych informacji była to polisa prywatna, która ma zastąpić brak wynagrodzenia od klubu w razie poważnego wypadku.
Polisa czy "żart"?
Postanowiliśmy spytać Zawiślaka, ile prawdy jest w tych plotkach. Odpowiedział jednak, że pytanie "traktuje w kategoriach żartu". I stanowczo zapewnił, że o żadnym końcu kariery piłkarza nie ma na razie mowy.
Taka odpowiedź nie dziwi adwokata Konrada Pawła Opalskiego, który specjalizuje się w kontraktach sportowych. Jak mówi money.pl, wszelkie takie umowy ze znanymi piłkarzami są poufne i trudno oczekiwać, że współpracownicy sportowców będą je zdradzać.
- Często zawodnicy tej klasy wykupują prywatne ubezpieczenia - dodaje Opalski. Czemu? Adwokat zwraca uwagę, że "Lewy" doznał kontuzji podczas meczu reprezentacji, a nie podczas rozgrywki klubowej. Gdyby ubezpieczenie było opłacane przez Bayern, drużynę "Lewego", pojawiłyby się wątpliwości, czy obowiązuje ono, gdy piłkarz doznaje kontuzji w czasie meczu kadry.
- Koniec końców, wszystko jednak zależy w piłce od konkretnego kontraktu - dodaje adwokat.
Jeśli nie 80 mln euro, to ile mogą być warte nogi Lewandowskiego? Przedstawiciele branży ubezpieczeniowej i sportowej szacują, że "raczej na pewno mówimy o milionach, a pewnie dziesiątkach milionów euro".
- Na pewno muszą być to kwoty adekwatne do zarobków, które mogą tacy zawodnicy utracić z powodu kontuzji - mówi money.pl Marcin Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Zdarza się, że to kluby wykupują polisy swoim piłkarzom. W 2009 r. Real Madryt ubezpieczył nogi Cristiano Ronaldo na ok. 100 mln euro.
Prawdopodobnie nie jest to jednak rekord. Branżowe serwisy nieraz spekulowały, że Leo Messi może mieć nogi ubezpieczone na 750 mln euro - choć nikt tego nie potwierdził.
Czy Lewandowski może oczekiwać na jakąś rekompensatę, nawet jeśli uraz nie będzie miał poważnych skutków dla jego kariery? Czy dostanie jakąś rekompensatę od ubezpieczyciela polskiego związku? Zadaliśmy pytanie w PZPN o szczegóły, ale póki co nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Majdan: tanio nie było
Marcin Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń mówi, że według obecnych przepisów w Polsce za ubezpieczenie zawodnika jest odpowiedzialny klub czy reprezentacja - choć oczywiście wielu zawodników wykupuje sobie dodatkowe polisy.
Niegdyś wyglądało to inaczej. Jak mówi money.pl Radosław Majdan, w polskiej piłce zwykle obowiązywała zasada, że piłkarze sami sobie wykupywali ubezpieczenia. - Choć nie zawsze to robili, bo to jest trochę tak, że jak nic ci się nie dzieje, to o tym nie myślisz. Ja natomiast uważam, że warto się ubezpieczać. Zdecydowanie warto - opowiada znany piłkarz.
Były zawodnik Pogoni Szczecin czy Wisły Kraków zastrzega, że nie zna szczegółów, jak dzisiaj wygląda ubezpieczanie zawodników. - Jednak za moich czasów w razie poważnej kontuzji, to klub zapewniał rehabilitację. Natomiast resztę trzeba było sobie zorganizować samemu - wspomina.
Radosław Majdan dodaje, że gdy grał w latach 90., ubezpieczenia dla piłkarzy były drogie, bo firmy zdawały sobie sprawę ze skali ewentualnych odszkodowań. Jak opowiada, były to stawki rzędu kilku tysięcy miesięcznie. A jak na tamte lata, to było sporo pieniędzy. - Nie mam wątpliwości, że dzisiaj zawodnicy muszą płacić znacznie więcej - dodaje.