Co roku w Polsce ubezpieczyciele likwidują ponad 6,6 mln szkód w ubezpieczeniach majątkowych i wypłacają prawie 4,7 mln świadczeń z indywidualnych ubezpieczeń na życie - wynika z danych PIU, które podaje agencja Newseria.pl.
Część z nich jednak branża wypłaca, choć są wynikiem przestępstwa. Szacuje się, że w Europie nawet co dziesiąte odszkodowanie jest wypłacane w wyniku oszustwa.
Newseria pisze, że szacunki te można przełożyć także na polski rynek. W 2019 roku Polacy podjęli ponad 17,1 tys. udowodnionych prób oszustw ubezpieczeniowych na łączną kwotę 393,8 mln złotych - podaje PIU. Liczby te rosną rok do roku.
Cztery oszustwa na pięć dotyczy segmentu ubezpieczeń komunikacyjnych. Jednak ubezpieczyciele wyłapują coraz więcej prób wyłudzenia. Dotyczy to m.in. roszczeń składanych za rzekome uszkodzenia ciała w wyniku wypadku.
- Są dwie grupy tego typu wyłudzeń z tytułu zdarzeń drogowych. Pierwsza to oszuści, którzy działają w zorganizowanej, kilkuosobowej grupie, fingujący zdarzenia, które faktycznie nie miały miejsca. Sporządzają dokumentację, oświadczenia i na tej podstawie domagają się wypłaty od ubezpieczyciela - mówi sierż. sztab. Mariusz Kurczyk z Komendy Głównej Policji, cytowany przez portal Bankier.pl.
- Druga grupa to sytuacje, w których ktoś posiadający lekko uszkodzone auto chce je naprawić z ubezpieczenia innego uczestnika ruchu drogowego. W tym celu próbuje doprowadzić do kolizji, ale w taki sposób, żeby ten inny uczestnik ruchu został wskazany jako sprawca, z którego polisy zostaną pokryte szkody - wyjaśnia Mariusz Kurczyk.
W tym drugim przypadku policjant wskazuje dwie najpopularniejsze metody oszustw. Pierwszą można zaobserwować na rondach, gdzie oszuści poruszają się po zewnętrznym pasie ruchu i polują na kierowców, którzy chcą z niego zjechać z wewnętrznego pasa.
Drugi przypadek natomiast dotyczy fałszywej uprzejmości na niewielkich skrzyżowaniach równorzędnych. Kierowca znajdujący się po prawej stronie (a zatem mający pierwszeństwo), może go ustąpić innemu kierowcy poprzez np. gest głową czy ręką. Jednak jeżeli mamy do czynienia z oszustem, to ruszy on w momencie, gdy wystartuje "przepuszczony" samochód z lewej strony.
- Z punktu widzenia przepisów prawa to oszust jest osobą poszkodowaną - podkreśla sierżant sztabowy z KGP w rozmowie z Newserią, którą cytuje Bankier.pl.
Oszukanego mógłby uratować zapis z wideorejestratora jazdy. Mariusz Kurczyk podkreśla, że takie nagranie może posłużyć jako dowód, ale tylko w przypadku, gdy będzie dobrej jakości.