Sam spór dotyczył zasad szacowania rozmiarów szkody, bez względu na to czy będzie ona częściowa czy całkowita. Nowe przepisy stworzą spójną definicję tzw. szkody całkowitej.
Z reguły ubezpieczyciel orzeka szkodę całkowitą, jeśli szacowane koszty naprawy przekraczają 70 proc. wartości pojazdu sprzed szkody. Od teraz szacunki uwzględnią także koszt naprawy na potrzeby kwalifikacji szkody.
Dzięki postępowaniu sądu Ergo Hestia musi zmienić warunki ubezpieczenia autocasco i stosowania jednolitych zasad szacowania rozmiarów szkody. Oznacza to, że przynajmniej w teorii wszyscy klienci będą traktowani równo.
Sam rzecznik finansowy skierował do 13 zakładów ubezpieczeń wezwania do dobrowolnej zmiany praktyk już w drugiej połowie zeszłego roku. Tylko część firm podjęła rozmowy w celu ustalenia nowych zasad.
O co chodzi w sporach z ubezpieczycielami?
Rzecznik Finansowy zwrócił przy okazji uwagę na stosowanie różnych kryteriów wyceny rozmiarów szkody. Ocena zależała od tego czy jest ona całkowita, czy częściowa. W tym momencie problem mogli mieć właściciele tańszych wariantów autocasco.
Jeśli ubezpieczyciele widzą możliwość orzeczenia szkody całkowitej, szacują koszty naprawy z użyciem najwyższych cen części i najwyższych kosztów robocizny. W tej sytuacji często koszt szkód przekracza 70 proc. wartości auta z dnia szkody.
Wówczas ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie stanowiące różnicę między wartością pojazdu z dnia szkody i wartością rozbitego pojazdu.
Właściciele kilkuletnich pojazdów częściej wybierają tańsze warianty ubezpieczenia, w których koszty naprawy są wyliczane według cen tańszych części (tzw. zamienników) i kosztów robocizny stosowanych poza siecią autoryzowanych stacji obsługi.