Czy składki do ZUS dla przedsiębiorców powinny być dobrowolne? Temat wraca jak bumerang i w czasie kryzysu, z jakim zmagają obecnie firmy, rozgrzewa umysły do czerwoności. Przedsiębiorcy coraz częściej domagają się zdjęcia z nich fiskalnych ciężarów. Chcą też sami decydować, jak i gdzie odkładać na swoją emeryturę.
Przedsiębiorcy chcą sami decydować
W liście do premiera Mateusza Morawieckiego Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, Adam Abramowicz napisał: "Obecny system jest niesprawiedliwy i nieefektywny, dlatego musi zostać zmieniony. W ramach przedstawionej propozycji zmian przedsiębiorcy w Polsce zyskają swobodę wyboru i będą mogli sami zdecydować o odpowiadającej im formie ubezpieczenia lub oszczędzania. Wierzę w mądrość i rozsądek właścicieli mikro-, małych i średnich firm i w to, że sami najlepiej zaplanują swoją przyszłość".
Abramowicz proponuje, by przedsiębiorcy sami decydowali, czy chcą przystąpić do powszechnego społecznego ubezpieczenia w ZUS, czy też wybierają ofertę alternatywnego, komercyjnego ubezpieczenia na rynku. Składki społeczne byłyby dobrowolne, ale składka zdrowotna pozostałaby obowiązkowa. Identyczne rozwiązanie mają też Niemcy.
Proponowane przez Abramowicza zmiany dotyczyłyby wszystkich samozatrudnionych przedsiębiorców, czyli około 1,654 mln osób. Do tego trzeba jeszcze doliczyć mikroprzedsiębiorców zatrudniających do 9 osób, których jest 764 tys. W sumie 2,4 mln ludzi. (Co warte zaznaczenia, dobrowolność dotyczy jedynie samego przedsiębiorcy, za pracowników musiałby odprowadzać wszystkie daniny do ZUS).
Liczby nie kłamią
I tu następuje najciekawsze w tej historii, mianowicie konkretne szacunki i płynące z nich wnioski. Jak wyliczył Instytut Emerytalny, gdyby tylko 45 proc. przedsiębiorców skorzystało z dobrowolności opłacania składek, w ich kieszeni pozostało rocznie 5,8 mld zł. – Środki te, w zależności od decyzji przedsiębiorców mogłyby zostać przeznaczone na ubezpieczenia komercyjne, inwestycje, czy bieżącą konsumpcję – wyliczał Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego Sp. z o.o. Dodał, że w długim terminie wprowadzenie dobrowolności jest neutralne dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Główny ekonomista ZUS, prof. Paweł Wojciechowski zaskakuje jeszcze bardziej. Twierdzi, że uprzywilejowanie przedsiębiorców co do wysokości odprowadzanych przez nich składek w stosunku do pracowników najemnych (czyli umów o pracę i zleceń) powoduje, że przedsiębiorcy odprowadzający składki za siebie płacą średnio tylko połowę tego, co pracownicy na etatach czy zleceniobiorcy. Ich kapitał zgromadzony na indywidualnych kontach emerytalnych w przyszłości będą zatem tak niskie, że państwo będzie musiało większości z nich dokładać do minimalnych emerytur.
Prof. Wojciechowski twierdzi, że fundusz, z którego opłacane jest dobrowolne ubezpieczenie chorobowe przez przedsiębiorców, od kilku lat nie bilansuje się, jak ma to miejsce w przypadku osób na umowach o pracę. Mówiąc wprost, przedsiębiorcy otrzymują o 30 proc. więcej z funduszu chorobowego, niż do niego wkładają. Właśnie w tym funduszu najdynamiczniej wzrastał deficyt, a tym samym dotacje z budżetu państwa. Z funduszu tego opłacane są m.in. zasiłki opiekuńcze oraz chorobowe. – Gdybyśmy wykluczyli przedsiębiorców z ubezpieczenia chorobowego, przy założeniu zasad ubezpieczenia sprzed okresu epidemii, mielibyśmy nadwyżkę na koncie – mówi ekonomista.
Powoli i nie na kolanie
Skoro tak, to co stoi na przeszkodzie, by przedsiębiorców wykluczyć ze wszystkich ubezpieczeń społecznych? Według prof. Wojciechowskiego barierą jest Konstytucja RP, która nakłada na państwo obowiązki wobec osób, które nie są w stanie samodzielnie się utrzymać. – Tam, gdzie kończy się wolność przedsiębiorców, zaczyna się obowiązek państwa – mówi i dodaje: - Z badań przeprowadzonych w krajach OECD wynika, że jeśli byłaby możliwość dobrowolnego ubezpieczenia, tylko 5 proc. badanych oszczędzałoby na swoje emerytury.
Pytanie, dlaczego przedsiębiorcy nie ufają rządowi i nie chcą odkładać na emerytury w ZUS? Pomijając historię Otwartych Funduszy Emerytalnych i tego, jaki jest jej koniec, wygląda na to, że samozatrudnieni i mikroprzedsiebiorcy są grupą, która potrafi solidnie oszczędzać. Jak podaje Narodowy Bank Polski, w marcu 2020 r. na ich rachunkach bankowych było łącznie prawie 54 mld zł.
Organizacje zrzeszające przedsiębiorców mówią jednym głosem: składki dla przedsiębiorców są zbyt wysokie, a system ich ustalania zbyt sztywny. - Z tego powodu BCC skłania się do tego, aby system zmienić – mówi Joanna Torbé, radca prawny, ekspert reprezentujący BCC. Jej zdaniem należy przeanalizować wszystkie możliwe warianty, czyli np. zachowanie obowiązkowego systemu podlegania ubezpieczeniu, ale uzależnienie wysokości składek od dochodu. Można również wprowadzić system mieszanego procentowego połączonego z analizą dochodów i wreszcie najbardziej skrajny wariant: całkowitej dobrowolności opłacania składek na wzór niemiecki.
Łukasz Malczyk z Unii Polskich Przedsiębiorców dodaje: - Jesteśmy za dobrowolnością składek na ZUS. Do wyboru płacimy na ZUS lub na prywatną polisę, lub podział procentowy (ZUS, prywatna polisa). Taka reforma i dochodzenie do dobrowolności ubezpieczenia w ZUS musi być jednak poprzedzona wnikliwymi analizami ekonomicznymi i konsultacjami społecznymi. To nie mogą być ustawy pisane nocą na kolanie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl