Za komunikację miejską w polskich miastach płacą nie tylko osoby, które z niej korzystają._ _Szacuje się, że wpływy z biletów pokrywają ok. 50 proc. kosztów utrzymania publicznego transportu. Wydawałoby się, że najłatwiejszym rozwiązaniem byłoby podniesienie cen biletów. Tyle że podwyżki są ryzykowne, bo zniechęcają pasażerów.
– Tak było w Warszawie, gdzie ostatnie zmiany w cenniku praktycznie nie przyniosły dodatkowych przychodów, a doprowadziły do tego, że wiele osób zrezygnowało z komunikacji miejskiej. Co więcej, przeprowadzone przeze mnie porównania wskazały, że średnie miasta oferujące bilety miesięczne za 60 zł nie miały wcale niższych przychodów niż te, w których kosztują one 100 zł – ostrzega dr Michał Wolański ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Kto płaci najwięcej, a kto najmniej?
Efekt tych kalkulacji jest taki, że dziś najmniej za bilet na autobus lub tramwaj zapłacimy w Opolu, Toruniu, Olsztynie i Białymstoku. Najwięcej w Krakowie, Lublinie i Warszawie.
Ceny ustalają radni. Ich wysokość zależy od wielkości miasta, sieci dróg, stanu taboru, inwestycji, bardziej lub mniej proekologicznego podejścia, a co za tym idzie poziomu determinacji, by transport indywidualny zastępować zbiorowym.
– Nie znam dużego miasta, w którym bilety pokrywałyby koszty transportu – potwierdza Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni i przewodniczący komisji transportu Związku Miast Polskich.
– Obsługą komunikacji miejskiej zajmują się wieloosobowe przedsiębiorstwa, spalanie paliwa wynosi 50-60 litrów na 100 km, a takich „setek” w ciągu dnia autobus przejeżdża kilka. Tabor się zużywa, wymaga naprawy, a po 10-15 latach wymiany – wylicza dr Wolański.
Dodatkowo koszty komunikacji publicznej rosną, bo ustawodawca narzuca konieczność udzielania ulg wskazanym grupom pasażerów. Nie są one zwracane z budżetu państwa.
– W przeciwieństwie do innych rodzajów komunikacji (kolejowych, pozamiejskich) uprawnionych nie ma zbyt wielu. Większość ulg jest więc przyznawana bezpośrednio przez rady miast – zwraca uwagę dr Michał Wolański ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
_ _
A może powinno być za darmo...
Część samorządów idzie jeszcze dalej i próbuje wprowadzać bezpłatną komunikację. Kraśnik, Rzeszów i Gdańsk za darmo wożą bezrobotnych, a Kraków - działaczy antykomunistycznych i osoby represjonowane z powodów politycznych. Kielce uruchomiły dwie bezpłatne linie obsługujące centrum miasta. W Kołobrzegu bez biletów wsiadają uczniowie do 22 lat, a w Zakopanem osoby, które skończyły 65 lat.
Od 1 września biletów w Warszawie nie będą kasować uczniowie podstawówek i gimnazjów. A bezpłatną komunikację dla wszystkich wprowadziły Lubin, Nysa, Kościerzyna i Pruszcz Gdański.
– Generalnie eksperymenty prowadzone na całym świecie wskazują, że takie działania zasadniczo nie przyciągają dodatkowych pasażerów, bo jeśli ceny biletów są rozsądne, to nie stanowią bariery korzystania z miejskich środków transportu – zauważa dr Wolański.
– Bezpłatna komunikacja wprowadzana jest w miastach o niewielkiej liczbie mieszkańców, zwartych, jeśli chodzi o powierzchnię. Tam koszty nie są przytłaczające dla budżetu. Powstaje jednak pytanie, czy w takiej sytuacji jej jakość będzie stale podnoszona? – dodaje Marek Stępa.
Bezpłatna komunikacja ma też oczywiście zalety. Pasażer nie musi kupować biletu i znać taryfy, co ma duże znaczenie w ośrodkach turystycznych. Jeśli nie trzeba kasować biletów, znikają też koszty związane z zakupem i utrzymaniem kasowników, automatów i systemu kontroli.
– Myślę, że w dużych miastach mówimy o kwocie na poziomie kilkunastu, może nawet 20 proc. przychodów, bo automaty biletowe, elektroniczne kasowniki czy nowoczesne punkty obsługi pasażerów nie są tanie. Redukcja tych kosztów jest kusząca, ale większe miasta nie miałyby jak skompensować ubytku przychodów – tłumaczy Michał Wolański.
– Trzeba też pamiętać, że z punktu widzenia zarówno miasta, jak i jego mieszkańców nie istnieje darmowa komunikacja. Tam, gdzie są bilety, część kosztów pokrywają użytkownicy, a drugą część (tę, na którą nie starcza pieniędzy uzyskanych za bilety) - wszyscy mieszkańcy (podatnicy). Tam natomiast, gdzie użytkownicy jeżdżą za darmo, całe koszty komunikacji pokrywają wszyscy mieszkańcy – zaznacza Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich.
Komunikacja do remontu
Dlatego dziś miasta skupiają się przede wszystkim na tym, jak zwiększyć liczbę pasażerów.
– To co obserwujemy, oczywiście w różnej skali, to dążenie do zwiększenia ekologiczności komunikacji miejskiej poprzez zakup pojazdów elektrycznych, czy tych spełniających najwyższe standardy emisji spalin. Samorządy stawiają też na stałe zwiększanie komfortu pasażerów, eliminując pojazdy wysokopodłogowe czy montując urządzenia informacyjne – zwraca uwagę Marek Stępa.
Wiele miast stara się równocześnie zmniejszać koszty związane z organizacją komunikacji miejskiej. W Olsztynie po 50 latach przerwy pod koniec 2015 roku w trasę wyruszyły pierwsze tramwaje. W tej chwili sieć liczy 10 km, a po rozbudowie, do której samorząd właśnie się przygotowuje, będzie miała 17 km. Jest ona przy tym optymalnie zintegrowana z liniami autobusowymi.
Na tramwaje stawia też Łódź. W mieście powstanie 11 km nowych torów, a tabor wzbogaci się o 30 nowoczesnych tramwajów.
Rybnik zasłynął kiedyś z efektywnej optymalizacji sieci linii autobusowych z wykorzystaniem najbardziej zaawansowanego systemu informacji przestrzennej. Teraz, w przyjętym niedawno wieloletnim planie zrównoważonej mobilności miejskiej planuje m.in. budowę buspasów, węzłów przesiadkowych wraz z parkingami typu „Parkuj i jedź”, ekologicznych przystanków ogrzewanych zimą, zwiększenie liczby kursów autobusów tam, gdzie pasażerów jest najwięcej, i aktualizację przebiegu istniejących tras.
Samorządy stawiają też dziś na elektromobilność i unowocześnianie taboru. Kielce chcą, aby w przyszłym roku na ulice wyjechało 25 hybrydowych i niskopodłogowych autobusów, Sosnowiec przymierza się do zakupu 35 hybryd. Kraków planuje zakup 107 nowoczesnych autobusów, w tym 20 elektrycznych i 12 hybrydowych. A na ulice Poznania w ciągu najbliższych dwóch lat wyjedzie 50 nowoczesnych, niskopodłogowych tramwajów. Pojawiają się też dodatkowe udogodnienia. W białostockich autobusach dzięki montażowi gniazd USB będzie można doładować telefon.
– Jednak pamiętajmy, że zakup nowego autobusu nie przyciąga pasażerów w takim stopniu, jak poprawa częstotliwości kursowania – przypomina Michał Wolański.
Ile zapłacimy za bilety w największych miastach? | ||||
---|---|---|---|---|
Bilet jednorazowy | Bilet dobowy | 30-dniowy imienny na wszystkie linie | 30-dniowy na okaziciela na wszystkie linie | |
Białystok | 2,8 zł/1,4 | 10 zł/5 | 80 zł /40 | 122 zł/61 |
Bydgoszcz | 3 zł/1,5 | 12 zł/6 | 92 zł/46 | 140 zł |
Gdańsk, Gdynia | 3,20 zł/1,6 | 13 zł/6,5 | 94 zł/47 | 107 zł |
Gorzów Wielkopolski | 3 zł/1,5 | 13,8 zł/6,9 | 92 zł/46 | 190 zł/95 |
Katowice | 3,2 zł/1,6 | 17 zł/8,5 | 126 zł/63 | Brak |
Kielce | 3 zł/1,5 | 10 zł/5 | 90 zł/45 | 192 zł |
Kraków | 3,8/1,9 | 15 zł/7,5 | 94 zł/47 | 200 zł |
Lublin | 4 zł/2 | 9 zł/4,5* | 92 zł/46 | 130 zł |
Łódź | 2,8/1,4** | 11 zł/5,5* | 90 zł/45 | 135 zł/67,5 |
Olsztyn | 2,9/1,45 | 10 zł/5 | 110 zł/55 | 150 zł |
Opole | 2,6/1,3 | 9 zł/4,5 | 88 zł/44 | 126,6 zł/63,25 |
Poznań | 3 zł/1,5 | 13,6 zł/6,8 | 99 zł/49,50 | Brak |
Rzeszów | 3 zł/1,5 | 12 zł/6 | 88 zł/44 | 180 zł/90 |
Szczecin | 2 zł/1** | 12 zł/6 | 162 zł/81 | 170 zł |
Toruń | 2,8 zł/1,4 | 11,20 zł/5,6 | 100 zł/50 | 160 zł |
Warszawa | 3,4 zł/1,7** | 15 zł/7,5 | 110 zł/55 | 230 zł/115 |
Wrocław | 3 zł/1,5 | 11 zł/5,5 | 90 zł/45 | 170 zł/85 |
Zielona Góra | 3 zł/1,5 | 12 zł/6 | 90 zł/45 | 200 zł |
- Bilet 12-godzinny
** Bilet 20-minutowy
* Bilet jednodniowy, ważny od momentu skasowania do godz. 23.59 tego samego dnia
** Bilet 10-minutowy
* Bilet 15-minutowy
Partnerem artykułu jest Związek Miast Polskich