Komenda powiatowa policji z Bielska Podlaskiego ostrzega przed oszustami. Jak podają funkcjonariusze w komunikacie, do poszkodowanej 43-latki zadzwoniła kobieta podająca się za pracownika banku - kontakt wydawał się wiarygodny, bo na ekranie telefonu wyświetlił się numer infolinii.
Rzekoma konsultantka przekonała rozmówczynię, że ktoś próbował bezprawnie wypłacić pieniądze z jej konta i że trzeba teraz zainstalować aplikację do zdalnej obsługi urządzenia. Program ten, nazywany często "zdalnym pulpitem", miał dać pracownikowi banku dostęp do konta kobiety i rzekomo zapobiec kolejnym nieuprawnionym logowaniom.
Kobieta uwierzyła, że jej oszczędności są zagrożone. Zainstalowała "zdalny pulpit" i kilka razy przekazała nawet kody BLIK i zatwierdzała transakcje. Wkrótce jednak pojawiły się u niej wątpliwości, samodzielnie zadzwoniła więc na prawdziwą infolinię banku. Tam dowiedziała się, że straciła 25 tys. zł, które oszuści wypłacili z jej konta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policja tłumaczy, że tzw. spoofing to podszywanie się pod dowolny numer instytucji lub znajomego z listy kontaktów. Dzisiejsza technologia pozwala niestety oszustom zadzwonić lub napisać SMS do ofiary, a na ekranie jej telefonu wyświetli się "mama", numeru infolinii banku czy innej instytucji. W ten sposób oszuści podszywają się pod konsultantów banków, przedstawicieli urzędów czy nawet policjantów.
Funkcjonariusze podkreślają też, że jeśli dzwoni "konsultant" i proponuje instalację oprogramowania typu AnyDesk (czyli do zdalnej obsługi urządzenia, telefonu lub komputera), to też jest to element oszustwa. "Pracownik banku nie prosi o zainstalowanie tego typu oprogramowania" – przypominają. W takiej sytuacji powinno nam się zapalić czerwone światło.
We wtorek na swojej stronie internetowej podlaska policja opublikowała też nagranie pt. "Fałszywy telefon - zagrożone oszczędności", w którym przypomina o różnych metodach działania oszustów, również o tzw. fałszywych konsultantach bankowych. "Rozłącz się, nie daj się oszukać" - apelują funkcjonariusze.
Najprostsze przekręty nadal działają
W wielu przypadkach wystarczają bowiem mniej wyrafinowane niż spoofing próby oszustwa. Dotyczy to zwłaszcza wyłudzeń wobec osób starszych. Ciągle żniwo zbiera przekręt "na wnuczka" czy też "na policjanta". W pierwszej połowie sierpnia policja opisywała na przykład przypadek 70-letniej kobiety z okolic Koziegłów, która odebrała telefon i uwierzyła głosowi w słuchawce, że dzwoni do niej policja.
Rzekomy funkcjonariusz poinformował seniorkę, że jej syn brał udział w wypadku i szybko trzeba zorganizować dużą gotówkę, by pomóc mu w uniknięciu kłopotów. Kobieta wraz z mężem oddała 60 tys. zł nieznanej osobie. Już ich nie odzyskali.
Z kolei na początku sierpnia 38-latek z powiatu świdnickiego wpadł w ręce policji po tym, jak funkcjonariusze powiązali go z trzema oszustwami, których dopuścił się wobec starszych kobiet. Mężczyzna działał ze wspólniczką, para wykorzystywała przekręt, będący połączeniem metody "na wnuczka" i "na policjanta". Złodziej wyłudził w sumie ponad sto tysięcy złotych, został już tymczasowo aresztowany.
Natomiast w lipcu policja informowała, że metodą "na policjanta" została oszukana mieszkanka powiatu parczewskiego w województwie lubelskim. W maju natomiast 75-letni wrocławianin uwierzył mężczyźnie, który podał się za policjanta, i wyrzucił przez okno 40 tys. zł. Podobnie zachowała się 93-letnia mieszkanka Wrocławia. Ta wyrzuciła pieniądze i biżuterię. W jej przypadku wartość strat oszacowano na 31 tys. zł. Ofiarą oszustów stosujących tę metodę padają nawet zakonnicy.
Z kolei PKN Orlen ostrzega, że oszuści próbują podszywać się pod tę firmę i oferują pomoc przy rzekomej inwestycji w akcje paliwowego giganta.