Według ostatnich danych Komisji Nadzoru Finansowego, zysk netto całego polskiego sektora bankowego spadł o prawie 44 proc. licząc rok do roku. W 2019 bankowcy zarobili ponad 13,8 miliarda złotych, w 2020 ta suma stopniała do 7,77 mld zł.
Nic dziwnego, że banki szukają oszczędności i nowych dochodów. Jednym z rezultatów tych działań jest zwiększanie prowizji za tradycyjne usługi. Efekt jest taki, że jeśli chcemy zlecić przelew w oddziale lub przez telefon – płacimy nawet kilka, kilkanaście złotych. Banki jednocześnie zachęcają do wykonywania tych czynności samodzielnie, przez internet – jest to tańsze zarówno dla nich, jak i klientów.
Presję na pieniądze z prowizji świetnie widać to na przykładach choćby PKO BP czy mBanku. Pierwszy w 2019 na prowizjach zarobił nieco ponad 3 miliardy złotych, w 2020 – już prawie 4 miliardy. mBank zwiększył przychody w tym zakresie z ponad 960 milionów do ponad półtora miliarda.
- Kto ciągle przyzwyczajony jest do wizyt w oddziałach banków i tradycyjnej obsługi, ten więcej płaci - zmiany cenników dotyczą bowiem głównie kont starego typu (najczęściej wycofanych już z oferty dla nowych klientów). Tym samym osoby, które nie chcą wykazać się elastycznością i na przykład zmianą konta lub banku czy chociaż kanału realizacji swych dyspozycji, płacą krocie – mówi w rozmowie z money.pl Mr Złotówa, prowadzący blog Bankobranie.pl.
Oczywiście ten trend nie jest niczym nowym, bo banki już od lat próbują "przepychać" klientów w stronę swoich internetowych serwisów transakcyjnych. W parze z tym trendem idzie jednak podwyższanie prowizji.
Skończyło się eldorado. Tak stopniały zyski banków
Na przykład w połowie lutego weszła w życie nowa tabela opłat i prowizji w Nest Banku, która wprowadza podwyżki opłat za wypłaty z bankomatów obcych (poza Euronet), internetowe przelewy ekspresowe, przelewy SORBNET, przelewy SWIFT, drugi i każdy kolejny przelew wewnętrzny z konta oszczędnościowego, niektóre usługi w oddziale i na infolinii.
Karty na celowniku
- Na pewno coraz trudniej jest też o darmowe wypłaty kartą z bankomatów. Stosunkowo niedawno wiele banków ciągle oferowało jeszcze konta z kartami, które umożliwiały bezprowizyjne podjęcie gotówki ze wszystkich bankomatów w Polsce. W ostatnich miesiącach z takiego udogodnienia wycofały się m.in. Getin Bank i Nest Bank, umożliwiając klientom darmowe wypłaty kartą, ale tylko w ograniczonej (wybranej) sieci urządzeń. Dziś banków oferujących konta z darmowymi wypłatami gotówki kartą z dowolnych bankomatów jest jak na lekarstwo - powoli to już dobro luksusowe – mówi nam Mr Złotówa.
Przykład? Choćby mBank, który dotąd oferował darmowe konto z kartą, która była za 0 zł, gdy wykonało się za jej pomocą co najmniej jedną płatność na dowolną kwotę miesięcznie. Dziś aktywizuje klientów - od marca by uniknąć miesięcznej opłaty za kartę, będzie trzeba wykonywać transakcje na sumę aż 350 zł. Aktualnie to jeden z najwyższych wymogów - wykonywanie płatności kartą wydaną do konta na sumę min. 300 zł w miesięcznym okresie rozliczeniowym wymagają Alior Bank i ING Bank Śląski (odpowiednio dla Konta Jakże Osobistego oraz Konta Direct).
Z kolei posiadacze Konta Inteligo muszą miesięcznie wydać min. 100 zł, by nie ponieść kosztu opłaty miesięcznej za kartę. W pozostałych bankach wymogi są o wiele prostsze - dla nowo otwieranych kont obowiązuje konieczność wykonywania co najwyżej kilku transakcji (na dowolne kwoty).
Świetnym przykładem banku, który jednocześnie (w wielu przypadkach dwukrotnie!) podnosi opłaty i podpowiada klientom, jak ich uniknąć, jest Credit Agricole. Podwyższa na przykład koszt używania tokena z 5 do 9 złotych, zlecenia przelewu przez telefon (z 5,9 zł do 11,8 zł) lub w oddziale (z 8,9 zł do 15 złotych), wskazując klientom, że te sprawy mogą zrobić samodzielnie i za darmo w serwisie internetowym banku.
Ale i zarobić można
Pewnym paradoksem tej sytuacji jest fakt, że banki jednocześnie podwyższają premie dla nowych klientów. Płacą albo dają prezenty za założenie konta, karty etc.
Banki za otwarcie konta kiedyś płaciły po kilkadziesiąt złotych, dziś w poszukiwaniu klienta są skłonne wydać nawet 350 złotych. A za wyrobienie karty kredytowej potrafią zapłacić nawet 800 złotych.
Na regularnym i uważnym korzystaniu z nich można zarobić nawet kilkaset złotych miesięcznie. Trzeba przy tym świetnie orientować się w zasadach tychże promocji i wypełniać je co do joty.
To działanie jest z kolei pokłosiem walki o klienta.
- Tak naprawdę ciągle trwa walka o klientów, bo rynek jest już mocno zagospodarowany - większość Polaków ma konta, więc trzeba walczyć o ich przyciągnięcie. Stąd nawet w tym trudnym dla branży bankowej 2020 roku, część banków zdecydowała się na uproszczenie wymogów! PKO Bank Polski dla nowo otwieranych Kont Za Zero stawia warunek wykonania 5 płatności kartą lub Blikiem na dowolne kwoty w miesięcznym okresie rozliczeniowym, by uniknąć opłaty za kartę. Taki warunek wszedł w miejsce o wiele trudniejszego wymogu, czyli wykonywania transakcji na sumę min. 300 zł – mówi Mr Złotówa.
Dodaje, że Citibank zaoferował konto prowadzone za 0 zł bez warunków z darmową kartą również bez konieczności spełniania jakichkolwiek warunków. Banki niezmiennie oferują też promocje dla nowych klientów, w których za otwarcie konta i spełnienie prostych warunków dają nagrody gwarantowane. Najczęściej są to premie pieniężne - nawet do 300-350 zł.
- To dla banków efektywniejszy sposób pozyskiwania klientów w inny sposób, co gołym okiem widać choćby w telewizji. Tam reklam banków jest coraz mniej – mówi bloger.