Mr Złotówa prowadzi blog Bankobranie.pl, co jakiś czas publikuje wyniki swojego polowania na promocje. Rocznie udaje mu się wyciągnąć z nich kilka tysięcy złotych. Jak pisze Wyborcza.biz, obecnie ma wręcz złoty okres.
Banki za otwarcie konta kiedyś płaciły po kilkadziesiąt złotych, dziś w poszukiwaniu klienta są skłonne wydać nawet 350 złotych. A za wyrobienie karty kredytowej potrafią zapłacić nawet 800 złotych.
Mr Złotówa, cytowany przez serwis, podkreśla, że trzeba też bardzo uważnie czytać regulaminy promocji. Jest w nich zawsze opisany szereg warunków, jakie trzeba spełnić – chodzi na ogół o regularne przelewanie środków na nowy rachunek, aktywne korzystanie z kart etc.
Kredyt hipoteczny. Banki obniżają wkłady własne
Bloger zauważa też, że większość banków znacznie obwarowała warunek bezpłatnego prowadzenia rachunków. Jeszcze niedawno znalezienie bezpłatnego konta nie było problemem, dziś banki prowadziły mnóstwo opłat – za konto, za wypłaty, za zlecanie niektórych czynności. W efekcie prowadzenie rachunku kosztuje 100-200 złotych rocznie.
To już agonia lokat. Polacy uciekają jak najdalej
Jednocześnie jednak starają się przyciągnąć do siebie nowych klientów, organizując promocje. Na regularnym i uważnym korzystaniu z nich można zarobić nawet kilkaset złotych miesięcznie. Trzeba przy tym świetnie orientować się w zasadach tychże promocji i wypełniać je co do joty.