Chwilówki to temat mocno kontrowersyjny, od lat cała branża pożyczkowa jest nazywaną „lichwiarską”, a psy wieszają na niej osoby związane z finansami, jak i zwykli konsumenci. Nie przeszkadza to jednak milionom Polaków korzystać z chwilówek, nawet jeśli są zaciągane na mocno nieatrakcyjny procent. Czy taki stan rzeczy jeszcze się utrzyma?
Chwilówki do zmiany lub… zapomnienia
W ubiegłym tygodniu na posiedzeniu Rady Ministrów zmieniono projekt tzw. ustawy antylichwiarskiej, która miała się wziąć za pozabankowe instytucje finansowe, udzielające pożyczek na naprawdę spory procent. Jakim sposobem?
Założono, że firmy pożyczkowe czerpią spore i mało etyczne dochody nie z udzielenia samej pożyczki, a z wysokiego oprocentowania wszystkich kosztów dodatkowych. W grę wchodzą tutaj np. monity za przypomnienie o opóźnionej płatności, ewentualne ubezpieczenia pożyczek, a także prowizje za jej udzielenie.
Obecnie jest tak, że wszystkie koszty związane wzięciem pożyczki nie mogły przekraczać 55 proc. wartości zaciągniętej chwilówki w skali roku. Gdy po raz pierwszy w tym roku zajęto się tym temat, w projekcie ustawy zasugerowano obniżenie tego limitu do 45 proc. Po tym, jak rząd przyjął projekt, limit został niespodziewanie zmniejszony do 20 proc.
Branża pożyczkowa była załamana, ponieważ jest to jedno z cenniejszych źródeł dochodów dla pożyczkodawców. W całym 2018 roku udzielono chwilówek na 7,2 mld zł. Rośnie jednak liczba osób, które nie tylko zaciągają pożyczki, ale także mają problem z ich spłaceniem.
Rządowy projekt zakłada, że osoby, które z różnych względów nie spłaciły zobowiązania, będą płaciły mniejsze kary za spóźnienia, lub wcale nie będą musiał tego robić, bo chwilówki w formacie, jaki znamy obecnie, w najczarniejszym scenariuszu mogą nawet zniknąć z rynku. Tylko czy ktoś powinien za nimi płakać?
Chwilówki to nie wszystko
Zakładając, że zaciągnięcie chwilówki poprzedzone jest chęcią zdobycia dodatkowego tysiąca lub dwóch (bo na takie kwoty są zaciągane najczęściej), to istnieje kilka innych sposobów na zdobycie takiej kwoty. Co prawda nie każda z nich jest równie szybka (chwilówkę można zaciągnąć nawet w kilkadziesiąt minut), ale prawdopodobnie są to sposoby znacznie tańsze.
W grę wchodzą przede wszystkim: pożyczki gotówkowe udzielane przez banki (sprawdź tanie kredyty gotówkowe na Totalmoney.pl), jak również karty kredytowe. I choć każde z przedstawionych rozwiązań wymaga posiadania jakiejkolwiek zdolności kredytowej, to przecież zadłużanie się w sytuacji posiadania problemów finansowych, można uznać za przejaw finansowej patologii, lub co najmniej lekkomyślności.
Jeśli nie posiada się zdolności kredytowej, która umożliwia zdobycie karty kredytowej z limitem wynoszącym np. tysiąc złotych, to znak, że finanse osobiste są w katastrofalnym stanie, a branie szybkiej i drogiej pożyczki na dowód dla każdego, na pewno nie pomoże w wyjściu z problemów. Zanim potencjalny kredytobiorca zacznie się zadłużać, powinien zadbać o swój portfel.
RRSO typowych chwilówek wynosi np. 178 proc. za pożyczkę w firmie Bocian Pożyczki, czy wręcz kosmiczne 819,1 proc. za chwilówki w firmie Vivus. Na pierwszy rzut oka widać, że nie są to najtańsze produkty finansowe na rynku.
Bankowy kredyt gotówkowy lepszy niż chwilówki?
Banki udzielają nie tylko kredytów hipotecznych oraz gotówkowych nie tylko na wysokie kwoty. W ofercie praktycznie każdego banku, można znaleźć pożyczki gotówkowe nawet na 1000 zł. Rzeczywista Stopa Oprocentowania wynosi zazwyczaj od kilku do kilkudziesięciu procent, a sam proces ubiegania się o kredyt trwa naprawdę krótko.
Obecnie zaciągnięcie bankowego kredytu od złożenia wniosku po wypłatę może zająć nawet dwa dni. Z kredytów gotówkowych mogą skorzystać osoby zatrudnione, posiadające działalność gospodarczą, a także emeryci. Co więcej, banki przyznają kredyt także klientom, którzy osiągają dochody z tytułu świadczeń przedemerytalnych, kontraktów marynarskich, a także rent. Wystarczy tak naprawdę wykazać, że otrzymuje się dochody, które umożliwiają spłatę rat. Dodatkowo bank sprawdza zdolność kredytową, dzięki której można sprawdzić, czy osoba ubiegająca się o dodatkową gotówkę jest w stanie spłacić raty.
Jak to wygląda w praktyce? W Banku Millenium, który reklamuje swoją pożyczkę gotówkową, pożyczenie tysiąca złotych na 6 miesięcy, będzie kosztować 196 zł comiesięcznych rat, co daje RRSO w wysokości 74,88 proc. Pożyczka na taką samą kwotę w PKO BP to koszt 170 zł miesięcznie, a sama oferta może pochwalić się 7,23 proc. RRSO. Klienci, którzy skorzystają z oferty Santander Polska, będą musieli zapłacić 186,35 zł.
Karta kredytowa jako alternatywa dla lichwiarzy
Jeśli posiada się zdolność kredytową i dochody, można także wybrać karty kredytowe. Dzięki nim ma się dostęp do dodatkowej gotówki praktycznie przez całą dobę, co sprawia, że w podbramkowej sytuacji, można wykorzystać ten sposób zadłużenia się.
Karty kredytowe, podobnie jak kredyty, znajdują się w ofercie wielu banków. Płacąc kartą kredytową zaciąga się kredyt w banku, który trzeba będzie spłacić we wskazanym w umowie czasie. Coraz częściej banki oferują bardzo długie okresy bezodsetkowe swoim klientom, dzięki czemu procent do płatności kartą kredytową, będzie naliczany np. po 30, czy 58 dniach.
Jak wyglądają koszty szybkiego pożyczenia gotówki? Standardowe RRSO karty kredytowej w Credit Agricole wynosi 19,59 proc., a o kartę mogą starać się osoby, które wykazują nawet 500 zł miesięcznego dochodu. Z kolei Citi Handlowy chwali się zaledwie 10,47 proc. RRSO. Jak widać, zarówno kredyty gotówkowe, jak i karty kredytowe, pozwalają na tanie oraz szybkie wzięcie gotówki w praktycznie każdej sytuacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl