Historię opisuje społeczność "Życie bez kredytu", które zajmuje się m.in. wsparciem kredytobiorców w sporach z bankami. Mowa tu przede wszystkim o tzw. sprawach frankowych.
W opisywanej sprawie sąd nie poddał jednak w wątpliwość tylko mechanizmu ustalania kursu franka szwajcarskiego. Tak bywało w wielu poprzednich sprawach.
W wyroku z 3 września Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia zwrócił uwagę na coś innego. Zdaniem sędziego umowa od początku była źle skonstruowana, bo kwota, którą otrzymałby kredytobiorca byłaby tak naprawdę niemożliwa do ustalenia.
"Sędzia Szymon Łukasiewicz orzekł, że istotnym elementem umowy kredytowej jest udostępnienie kredytobiorcy odpowiedniej kwoty pieniężnej do realizacji określonego w umowie kredytowej celu. W związku z powyższym kredytobiorca powinien otrzymać taką kwotę pieniężną, która będzie wystarczająca do zrealizowania celu, czyli kupna mieszkania. W opinii sędziego w przedmiotowej sprawie powyższe założenie nie zostało spełnione" - pisze w komunikacie "Życie bez kredytu".
Sędzia twierdził, że umowa od początku naruszała art. 69 ustawy Prawo bankowe.
"Kredytobiorca wnioskował o udzielnie kredytu w kwocie o ponad 200 000 zł wyższej niż kwota ostatecznie otrzymana do dyspozycji kredytobiorcy. W ocenie sądu takie sformułowanie mechanizmu wypłaty, mechanizmu wypłacenia środków pieniężnych do dyspozycji kredytobiorcy skutkuje niezgodnością umowy kredytu z przepisami" - czytamy w uzasadnieniu.
W efekcie kredytobiorca może cieszyć się, że jego saldo kredytowe zostało zmniejszone z ponad 2 mln zł do zera. "Pozostałe kwoty 330 000 zł i 500 000 CHF będą dochodzone w drodze egzekucji" - informuje "Życie bez kredytu".