"Mieszkanie na start" zakłada m.in., że wysokość rat będzie zależna od tego, kto zaciąga kredyt (singiel, para, rodzina), ale i dochód uczestnika programu, kwota pożyczki czy miejsce, w którym będzie zlokalizowane kupowane mieszkanie.
"Singiel może wziąć 200 tys. zł taniego kredytu, para 400 tys. zł, rodzina 2+1 450 tys. zł, czteroosobowe gospodarstwo domowe: 500 tys. zł, pięcioosobowe: 600 tys. zł. Za każdą kolejną osobę dokładane jest 100 tys. zł" - pisze "Gazeta Wyborcza".
Obowiązują limity dochodowe: 10 tys. zł dla singla, 18 tys. zł dla pary, 23 tys. zł dla rodziny 2+1, 28 tys. zł dla rodziny 2+2 oraz 33 tys. zł dla rodziny z co najmniej trójką dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dopłaty do rat maleją wraz z przekroczeniem co najmniej jednego ze wspomnianych przed chwilą limitów.
Co więcej, "kredyt na 0 proc. dostanie rodzina z trojgiem i więcej dzieci. Singiel i para dostaną 1,5 proc., rodzina 2+1 będzie płacić 1 proc. odsetek, a rodzina 2+2: 0,5 proc." - dodaje "GW".
Dekada bez odsetek
Program będzie pozwalał uzyskać kredyt bez odsetek na pierwsze 10 lat spłaty. Dopiero później zacznie obowiązywać standardowe oprocentowanie, uzależnione od poziomu stóp procentowych w tym okresie. Najbardziej zyskają na nim rodziny z co najmniej trójką dzieci.
"Oczywiście takie rodziny zwykle mają już mieszkanie lub dom. W ich przypadku kredyt będzie można jednak przeznaczyć na zmianę nieruchomości, np. na zakup większego mieszkania" - pisze Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
I wylicza: "Jeśli taka rodzina zaciągnie kredyt na 400 tys. zł, to rata w okresie dopłat wyniesie tylko 1333 zł. Dla porównania rata zwykłego kredytu hipotecznego wyniosłaby ok. 3713 zł. Byłaby więc ponad dwukrotnie wyższa. Z kolei suma dopłat w okresie 10 lat wyniosłaby 228 956 zł".
Co również istotne, limit dot. kwoty kredytu rośnie w przypadku miast, gdzie ceny mieszkań są o ponad 15 proc. lub ponad 30 proc. wyższe niż średnia dla Polski.