Po czterech miesiącach od przejęcia władzy "miotła kadrowa" koalicji rządzącej wkroczyła do Pekao. Z perspektywy sektora finansowego to drugi bank w Polsce pod kątem skali działalności. Natomiast z punktu widzenia frakcji politycznych namiastka ministerstwa. Obserwowaliśmy to za rządów Zjednoczonej Prawicy.
W środę akcjonariusze banku powołali nową radę nadzorczą. W jej skład weszli kandydaci zgłoszeni przez PZU, udziałowca z 20-procentowym pakietem akcji Pekao: Artur Olech, Bartosz Grześkowiak, Jacek Neścior i Robert Sochacki. A także kandydaci zgłoszeni przez PFR: Anna Wawrzyńczak-Palynyczak, Krzysztof Czeszejko-Sochacki, Radosław Niedzielski i Artur Nowak-Far.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zrepolonizowane Pekao
W pełni należący do państwa PFR posiada 12,8 proc. akcji w Pekao. Natomiast w nadzorowanym przez resort aktywów państwowych ubezpieczycielu, udziałowcu Pekao, Skarb Państwa ma 34,2 proc. udziałów. Dzięki temu państwo pośrednio kontroluje Pekao. Bank zaś wrócił w polskie ręce za rządów Zjednoczonej Prawicy, gdy w 2017 r. za pośrednictwem PZU i PFR odkupiono od włoskiego UniCredit kontrolny pakiet akcji Pekao – 32,8 proc. – za 10,6 mld zł.
Włosi nie przykładali większej wagi do rozwoju Pekao. I choć w polskie ręce trafił zacofany cyfrowo, a polityka za rządów Zjednoczonej Prawicy kroczyła w banku przed kompetencjami, udało się go wprowadzić do polskiej czołówki.
Od momentu przejęcia bank zrobił duży postęp, widać znaczącą poprawę w ofercie produktowej i rozwoju aplikacji mobilnej. Skok, jaki zrobił w ciągu tych kilka lat Pekao, jest porównywalny z postępem, którego dokonał swego czasu PKO BP. Zmianę widzę nie tylko jako analityk, ale również jako klient. Pekao nie jest tylko państwowym molochem, dorównuje innym bankom z polskiej czołówki – mówi money.pl Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities.
Względny spokój w zarządzaniu, konsekwentna realizacja strategii, wysokie stopy procentowe, niewielki udział kredytów we frankowych w portfelu banku. To wszystko pozytywnie wpływało na wyniki banku, co odzwierciedla giełdowy kurs akcji.
Zdaniem analityka bank wykorzystał możliwości rynkowe i mimo ryzyka wiszącego nad spółkami z udziałem Skarbu Państwa, że nie będzie dotrzymywał kroku liderom w swoim sektorze, Pekao bardzo dobrze sobie radził na rynku.
Pekao dobrze poradził sobie również z przymusowym przejęciem Idea Banku. Z jednej strony zrobił ukłon w stronę regulatora i rynku, drugiej natomiast zarobił pieniądze na tej akwizycji. Akcjonariusze Pekao na tym przejęciu nie stracili – dodaje nasz rozmówca.
Zaraz po repolonizacji banku w 2017 r. prezesem Pekao został Michał Krupiński. Kierował bankiem niecałe 2,5 roku, następnie zastąpił go na blisko pięć miesięcy Marek Lusztyn (obecnie wiceprezes mBanku). Najdłużej urzędującym prezesem, namiestnikiem Zjednoczonej Prawicy, jest Leszek Skiba, były wiceminister finansów, który do Pekao przyszedł 20 kwietnia 2020 r.
Pytanie, kto zastąpi Leszka Skibę i kiedy.
Sukcesja polityczna
Nieoficjalnie słyszymy, że przed eurowyborami, które odbędą się 9 czerwca, raczej nie ma co liczyć na wyłonienie nowego zarządu przez nowo powołaną radę nadzorczą, która swoją trzyletnią kadencję rozpocznie od 18 kwietnia.
W koalicji rządzącej chętnych nie brakuje, co opisywaliśmy choćby TUTAJ.
A napięcie w rządzie rośnie. Aby zapewnić sobie spokój, premier Donald Tusk koalicjantów musi ugłaskać. Jedni dostaną bilet do Brukseli, kolejni miejsca w rekonstruowanym rządzie, a jeszcze inni spółki.
Spółki są traktowane jak kolejne resorty. Widać to było doskonale za rządów Zjednoczonej Prawicy. Jeśli ktoś dostał mniej resortów w rządzie, w nagrodę dostawał spółkę. Tak to wygląda – uważa rozmówca money.pl, który zastrzega sobie anonimowość.
Komu przypadnie Pekao, trudno dziś powiedzieć. Nasze źródła twierdzą, że w tym konkretnym przypadku może obyć się bez konkursu, co teoretycznie jest możliwe.
Konkursy miały bowiem dotyczyć spółek z udziałem Skarbu Państwa, a jak wyjaśniliśmy wcześniej, Pekao z formalnego punktu widzenia do takich nie należy.
Nie wiadomo, co na to rada nadzorcza, która ponosi odpowiedzialność za to, komu powierza bank. O stanowisko będzie można ją poprosić w czwartek, gdy rozpocznie kadencję.
Giełda nazwisk
Jeszcze do niedawna w kuluarowych rozmowach dotyczących przyszłego prezesa Pekao mówiło się głównie o Jakubie Papierskim, menedżerze związanym obecnie z firmą doradczą EY. Wcześniej wiele lat przepracował w PKO BP, gdzie uchodził za prawą rękę byłego prezesa Zbigniewa Jagiełły.
Papierski z bankiem rozstał się jesienią 2021 r. Kilka miesięcy wcześniej, w maju, z banku odszedł Jagiełło. Przed wejściem do zarządu PKO BP, w latach 2001-2009, Papierski był powiązany z bankiem Pekao.
Na ostatniej prostej pojawiły się też kolejne nazwiska. Od tygodnia w nieoficjalnych rozmowach przewija się Cezary Stypułkowski, obecny prezes mBanku, który w przeszłości zarządzał PZU. Do ubezpieczyciela przyszedł za czasów SLD, a odszedł po dojściu do władzy PiS w 2005 r.
Jego kadencja na stanowisku prezesa mBanku zakończy się dopiero w przyszłym roku, natomiast barierą nie do pokonania w wyścigu o fotel prezesa Pekao może okazać się zakaz konkurencji. Stypułkowskiego typowano także na prezesa PKO BP i PZU w tym rozdaniu, ale jak już wiadomo, nie został szefem żadnej z tych spółek.
Ponadto wskazuje się także na Jakuba Karnowskiego, który miał apetyt na fotel prezesa PZU. Według informacji "Pulsu Biznesu" nie wystartował w konkursie, ponieważ nie spełnił warunków formalnych. W latach 2012-2015 Karnowski był prezesem PKP, a wcześniej doradcą Leszka Balcerowicza – najpierw w Ministerstwie Finansów, a później w Narodowym Banku Polskim.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl