Rosnące raty kredytów coraz mocniej drenują portfele Polaków. Widać to po konkretnych wyciągach z kont bankowych, którymi dzielą się z nami nasi czytelnicy. Skala podwyżek jest tak duża, że na niewiele zdają się nawet nadpłaty kredytów.
Pan Paweł przyznaje, że wziął kredyt mieszkaniowy dwa lata temu. Miał 10 proc. wkładu własnego i pożyczył 185 tys. zł. Zgodnie z umową z bankiem miał go spłacić w ciągu 30 lat.
W związku z nagłą zmianą polityki w NBP i podwyżkami stóp procentowych w ostatnich miesiącach dwukrotnie nadpłacał kredyt po 10 tys. zł, żeby zmniejszyć zobowiązanie wobec banku (w obu przypadkach skracał też okres kredytowania). Mimo tego wzrost miesięcznych płatności jest bardzo duży.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Raty kredytów idą mocno w górę
Jeszcze na początku listopada 2021 roku, tuż przed drugą podwyżką stóp procentowych RPP, rata naszego czytelnika była na poziomie 717 zł. Wtedy do spłaty miał jeszcze niecałe 182 tys. zł. W kwietniu dług zmniejszył się do 170,5 tys. zł, a rata wzrosła do niemal 1 tys. zł.
W pierwszych dniach czerwca saldo kredytowe spadło poniżej 160 tys. zł, ale rata jest już na poziomie 1251 zł. W sumie w ciągu siedmiu miesięcy zwiększyła się ona o ponad 500 zł, czyli około 75 proc.
Warto pamiętać, że to jeszcze nie koniec podwyżek rat kredytów. W środę, a więc już po ostatniej płatności naszego czytelnika, stopy procentowe znowu poszły w górę. Poprzednio główna stawka w NBP wynosiła 5,25 proc. Teraz to już 6 proc.
Choć oprocentowanie w NBP nie jest bezpośrednim wyznacznikiem oprocentowania kredytów mieszkaniowych, ma ono ścisłe przełożenie na zapisane w umowach z bankami stawki WIBOR. Przy analogicznym wzroście o 0,75 pkt proc. rata kredytu na 160 tys. zł może pójść w górę o kolejne 80-90 zł.
W jeszcze trudniejszej sytuacji są osoby, które do spłaty mają większe kredyty. Z wyliczeń ekspertów Totalmoney.pl wynika, że przy 300 tys. zł i 25 latach pozostających do całkowitej spłaty zobowiązania, rata kredytu po czerwcowej podwyżce może sięgać niemal 2,6 tys. zł.
Przy kwocie kredytu w wysokości 500 tys. zł, co miesiąc trzeba będzie znaleźć w budżecie domowym około 4,3 tys. zł, a przy 700 tys. zł - rata wyniesie blisko 6 tys. zł.
Pomoc dla kredytobiorców
Dla części osób spłacających kredyty takie podwyżki rat już teraz są trudne do udźwignięcia, a problem będzie się rozszerzał wraz z kolejnymi podwyżkami stóp procentowych. Według ekonomistów ING Banku Śląskiego główna stawka NBP z obecnych 6 proc. może podskoczyć nawet do 8,5 proc.
Pomocną dłoń w kierunku kredytobiorców wyciągnął rząd, który ogłosił pakiet wsparcia, a w nim m.in. wzmocnienie programu dopłat do kredytów i darmowe wakacje kredytowe.
Fundusz Wsparcia Kredytobiorców zostanie wzmocniony dodatkowymi pieniędzmi (1,4 mld zł w 2022 roku i 2 mld zł w 2023 roku). Pieniądze te przeznaczone będą na dopłaty dla osób mających problem z regulowaniem rat (np. stracili pracę lub wydają na ratę ponad połowę dochodu).
- Dziś wspomniany fundusz dysponuje kwotą około 600 mln zł. Ta wystarczyłaby na wsparcie od kilku do kilkunastu tysięcy osób. Szybko pieniądze mogłyby się więc skończyć. Po uzupełnieniu kasy funduszu można szacować, że pieniędzy nie zabraknie nawet dla 70-110 tys. beneficjentów - ocenia Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Wakacje kredytowe
Wszyscy kredytobiorcy bez wyjątku mogą też skorzystać z wakacji kredytowych. Premier zapowiedział, że każdy posiadacz złotowego kredytu mieszkaniowego będzie mógł bez odsetek raz na trzy miesiące przenieść ratę kredytu na przyszłość.
- W praktyce może to wyglądać tak, że raz na kwartał będziemy mogli zdecydować, że jednej raty nie zapłacimy w danym miesiącu. Nie znaczy to jednak, że zobowiązanie zostanie nam darowane. Nawet jeśli w scenariuszu idealnym cała operacja będzie bezkosztowa, to za każdym razem, korzystając z wakacji kredytowych, wydłużymy sobie okres spłaty zadłużenia o miesiąc - tłumaczy Turek.
Ekspert wskazuje, że z punktu widzenia kredytobiorcy sytuacja wygląda tak, że jeśli jeszcze w ubiegłym roku płacił ratę w wysokości np. 1,4 tys. zł miesięcznie, a teraz wzrosła ona do 2,4 tys. zł, zamiast przez trzy miesiące wydawać na obsługę zobowiązań po 7,2 tys. złotych, może wydać 4,8 tys. zł.
Mechanizm ten ma działać w latach 2022-23. Jest więc szansa, że po jego zakończeniu stopy procentowe zaczną spadać.
Damian Słomski, dziennikarz money.pl