Jeśli umowa jest od początku nieważna, konsument oprócz zwrotu pieniędzy i odsetek, może domagać się dodatkowych świadczeń. Bank, oprócz zwrotu pieniędzy i odsetek, nie może domagać się dodatkowych świadczeń – stwierdził w czwartkowej opinii ws. kredytów frankowych Trybunał Sprawiedliwości UE.
Obecnie, gdy sąd stwierdza, że umowa kredytowa jest nieważna z powodu zawarcia w niej bezprawnych zapisów, banki pozywają frankowiczów, żądając opłat za korzystanie z kapitału. Takich spraw jest już w polskich sądach setki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy jednak bank ma w takiej sytuacji podstawę do roszczeń? Polskie sądy jak dotąd oddalały ich żądania.
Jak podkreśla w komentarzu dla money.pl, Marcin Murzyński, ekspert ds. kredytów walutowych z Pledziewicz Kancelaria, opinia TSUE jest zgodna z tym orzecznictwem i wcześniejszą opinią Komisji Europejskiej. Równocześnie nie jest to jeszcze wyrok, ale bardzo rzadko zdarza się, żeby wyrok TSUE odbiegał od wcześniej wydanej przez Trybunał opinii. Mamy więc do czynienia – w jego ocenie – z "ostatecznym zamknięciem strategii wykorzystywanej przez banki, czyli straszeniem klientów pozwami".
Banki nie dostaną od klientów żadnych odszkodowań, frankowicze muszą wykazać szkodę
Czego banki na pewno nie dostaną? Nie dostaną żadnych odszkodowań od klientów za korzystanie z powierzonego kapitału. – Utrata korzyści przez nieuczciwego przedsiębiorcę jest kluczowym celem unijnej Dyrektywy 93/13 w tej sprawie i opinia TSUE też nie pozostawia tutaj wątpliwości – stwierdza Murzyński.
W jego ocenie utyskiwania banków, że niekorzystne dla nich wyroki mogą pogrążyć cały sektor i wywołać poważny kryzys, są bezzasadne. – Mimo konieczności odkładania wielomiliardowych rezerw z tego tytułu, banki odnotowują zyski, korzystając z wysokich stóp procentowych – ocenia ekspert.
Oto dlaczego frankowicze wygrywają w sądach
Nie można przedkładać rachunku ekonomicznego ponad prawem – to ma być - w jego opinii - kluczem do zrozumienia tego, dlaczego obecnie sądy orzekają na korzyść frankowiczów, w których umowach znalazły się niedozwolone zapisy.
Polskie i unijne prawo stoi tutaj po stronie klientów, którzy jako konsumenci są objęci parasolem ochronnym. Oznacza to, że nie muszą znać się na umowach kredytowych w takim stopniu jak banki, które mają obowiązek zaoferować im umowy spełniające standardy.
Jeśli sąd ocenia, że tak się nie stało i klient podpisał umowę, w której znalazły się niedozwolone zapisy, stwierdza nieważność umowy, a bank jako nieuczciwy przedsiębiorca powinien ponieść z tego tytułu karę.
Pozywając frankowiczów, banki ponoszą spore straty
– Jeśli sektor tak boi się o straty i los swoich akcjonariuszy, to powinien jak najszybciej porzucić strategię pozywania klientów – mówi w rozmowie z money.pl Murzyński. To są spore koszty, bo bank musi wnieść 5 proc. wartości przedmiotu sprawy, które to pieniądze w przypadku porażki w sądzie przepadają, a dodatkowo ponosi koszty procesowe. Jak na razie w kilkudziesięciu sprawach tego typu, żaden bank nigdy nie wygrał.
Z drugiej strony, droga dla klientów, którzy chcą dalej pozywać banki o dodatkowe świadczenia, pozostaje otwarta. – Klient musi jednak wykazać, że poniósł jakąś dodatkową stratę z tego tytułu – tłumaczy Murzyński. Może to być na przykład kryzys psychiczny spowodowany przez to, że bank windykował bezzasadne roszczenia. Jest już kilka takich spraw i będą kolejne, ale – w ocenie Murzyńskiego – nie będzie ich dużo.
Frankowicze uzyskali najlepszą odpowiedź
Z kolei Karolina Pilawska, adwokat i wspólnik w kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci, zauważa, że "opinia Rzecznika Generalnego TSUE to kolejny krok milowy w trwającym od wielu lat sporze pomiędzy frankowiczami a bankami i wydaje się ostateczną porażką sektora bankowego".
Rzecznik TSUE jasno i stanowczo wskazał, że w jego ocenie Dyrektywa 93/13 nie pozwala dokonywać takiej wykładni prawa krajowego, która umożliwiałaby zasądzanie bankom jakiegokolwiek dodatkowego wynagrodzenia ponad zwrot udostępnionej nominalnie kwoty kredytu. Oznacza to, że jeżeli frankowicz wygra w polskim sądzie sprawę z bankiem, to sam odzyska od banku wszystkie wpłacone kwoty z tytułu rat, składek ubezpieczeniowych, kosztów okołokredytowych, natomiast bank będzie mógł od niego żądać wyłącznie kwoty kapitału udostępnionego przed laty w złotych polskich – nie ma wątpliwości ekspertka.
Jej zdaniem, polscy frankowicze uzyskali chyba najlepszą dla siebie odpowiedź. – Jest to niebywały sukces kredytobiorców, który otworzy nową kartę historii w sporach frankowych – stwierdza Pilawska.
Podobnie w ocenie dla PAP opinię TSUE ocenia Radosław Górski z Kancelarii Prawnej Radosław Górski i Wspólnicy. – Opinia Rzecznika Generalnego jest bardzo negatywna dla banków. Zapowiada przegraną w wielu procesach sądowych i właściwie pozbawia banki szans na uzyskanie dodatkowych świadczeń z tytułu tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu – stwierdza Górski.
Jego zdaniem, jeśli tylko TSUE podzieli stanowisko rzecznika, prawdopodobnie wywoła kolejną falę pozwów kredytobiorców o stwierdzenie nieważności zawartych przez nich umów.
Panika na GPW. Millennium może mieć problemy, PKO wypłaci niższą dywidendę
Decyzja TSUE w czwartek zdążyła już wywołać popłoch na polskiej giełdzie. Po tych informacjach kursy notowanych na GPW banków tąpnęły, a WIG-Banki spadł o ok. 3 proc.
- Interpretacja TSUE grozi poważnym kryzysem makroekonomicznym, rząd i KNF muszą zastanowić się jak temu zapobiec – powiedział dziennikarzom w czwartek prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.
– Kilka banków znalazłoby się w bardzo trudnej sytuacji i musiałoby być ratowane naszymi pieniędzmi. Dlatego uważam, że nie jest sprawiedliwe społeczne obciążanie kosztami tego rozwiązania wszystkich podatników i traktowanie ich w sposób uprzywilejowany względem kredytobiorców w złotych – stwierdził Borys.
Opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie kredytów frankowych nie mogła być gorsza dla banków, wydaje się, że zaczyna się materializować negatywny scenariusz – uważa z kolei cytowany przez PAP Kamil Stolarski z Santander BM. Dla PKO BP może to oznaczać niższą dywidendę, a BNP Paribas Polska może opóźnić powrót do jej wypłaty.
W opinii analityka Santander BM potencjalny negatywny werdykt TSUE nie spowoduje prawdopodobnie konieczności zwiększenia kapitału przez Bank Millennium, ale jego wskaźniki płynności mogą spaść poniżej minimalnego poziomu w ciągu najbliższych 6-8 miesięcy.
Stolarski uważa, że mBank powinien uniknąć konieczności powiększania kapitału, natomiast PKO BP może zobaczyć negatywny wpływ werdyktu na dywidendę. PKO BP może też mieć mniejsze możliwości finansowania przejęć. Bank BNP Paribas Polska będzie musiał przemyśleć moment, w którym powróci do wypłacania dywidendy.
ZBP twierdzi, że opinia TSUE jest sprzeczna z innymi wyrokami TSUE
Związek Banków Polskich wydał z kolei oświadczenie, że "opinia rzecznika generalnego TSUE nie ma charakteru wiążącego ani dla sędziów Trybunału, ani dla sądów krajowych". "Treść opinii rzecznika generalnego nie może być utożsamiana ze zdaniem TSUE. Opinia stanowi wyłącznie wsparcie dla sędziów Trybunału i punkt wyjścia do wewnętrznej dyskusji na temat ostatecznego kształtu wyroku" - stwierdza ZBP.
W opinii ZBP stanowisko TSUE, że Dyrektywa 93/13 stoi na przeszkodzie roszczeniom banków, jest sprzeczne z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-395/21 i w sprawach połączonych C-349/18, C-350/18 oraz C-351/18, zgodnie z którymi to prawo krajowe decyduje o skutkach nieważności umowy.
Mateusz Lubiński, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.