"Nie ma hossy bez banków" – mówi jedno z najpopularniejszych giełdowych porzekadeł, dobrze znane wszystkim polskim inwestorom z przynajmniej kilkuletnim stażem. Grono to właśnie poszerza się o nowych inwestujących, doświadczających na własnych portfelach zwyżek cen akcji banków, które – wraz ze sprzyjającym otoczeniem rynkowym – ciągną w górę główne indeksy z GPW. I chociaż polskie banki to nie spółki, które zachwycają perspektywami podboju światowych rynków, to robią ostatnio to, czego inwestorzy prędzej czy później oczekują od każdej spółki. Po prostu zarabiają.
Banki liderami wzrostów na GPW
Liczby mówią same za siebie. Wśród indeksów sektorowych warszawskiej giełdy najwięcej od początku 2024 r. zyskał WIG-Banki (15,8 proc.), wyraźnie wyprzedzając tempo wzrostu całego polskiego rynku mierzone indeksem WIG (6,12 proc.). Większość tego ruchu zmaterializowała się w dwóch okresach: od 30 stycznia do 2 lutego (+7,1 proc.) oraz od 15 do 23 lutego (+8,6 proc.).
Skala każdej z tych zwyżek dalece przekracza oprocentowanie oferowane przez lokaty w jakimkolwiek polskim banku – to maksymalnie 7 proc., po spełnieniu mnóstwa warunków dodatkowych i z ograniczeniem lokowanej kwoty. Rzecz jasna inwestowanie w akcje i trzymanie środków na rachunku (na dodatek zabezpieczonym istnieniem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego) to dwa bardzo różne rodzaje inwestowania, przede wszystkim pod względem ryzyka. Przykład ten przywołuję jednak po to, by unaocznić potencjał zysków tkwiący w giełdzie, a z którego wiele osób nie korzysta – miliony Polaków ograniczają zarządzanie swoimi finansami do trzymania pieniędzy w bankach, stawiając się na przegranej pozycji w skrajnie nierównej walce z inflacją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wróćmy na giełdę i zejdźmy ze szczebla indeksów na poziom konkretnych banków. Pięć najbardziej zyskujących spółek z WIG20 to: Santander Bank Polska (13,4 proc.), Pekao (14,3 proc.), PKO BP (15,3 proc.), Alior (15,7 proc.) i mBank (27,7 proc.). Gdyby nie ograniczenia związane z konstrukcją flagowego indeksu GPW, zakładające maksymalnie 5 reprezentantów jednego sektora, to do wymienionego zestawu moglibyśmy doliczyć też ING Bank Śląski (18,2 proc.) czy Millennium (16,1 proc.). Wśród mniejszych banków gwiazdą giełdy jest Bank Ochrony Środowiska (46,98 proc.), choć w jego przypadku powody wzrostów są specyficzne i wynikają z nadziei inwestorów na zakończenie programu naprawczego.
Nad bankami (wreszcie) wzeszło słońce
Bezpośrednich przyczyn bankowej hossy należy szukać w wynikach spółek z tego sektora. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego, w 2023 r. działające w Polsce banki osiągnęły zysk netto na poziomie 27,9 mld zł. To o 159,4 proc. więcej niż w 2022 r. Motorem tej zwyżki były przychody odsetkowe (169,3 mld zł), w których generowaniu bankom sprzyjają wciąż relatywnie wysokie stopy procentowe. Chociaż w 2023 r. Rada Polityki Pieniężnej dwukrotnie obniżyła stopy, to wzmacniane słowami prezesa Adama Glapińskiego oczekiwania rynku na mocne cięcie są zdecydowanie słabsze niż kilka miesięcy temu. Równocześnie, do czego zdążyliśmy się przez lata przyzwyczaić, bankom raczej nie pali się do ostrej walki o pieniądze Polaków (choć to temat na osobne rozważania).
Również perspektywa koniunktury w Polsce w najbliższych kwartałach wspiera wyceny banków – wyższa aktywność gospodarcza to choćby więcej udzielanych i mniej niespłacanych kredytów. Na to wszystko nakłada się też sprzyjające otoczenie na innych rynkach (aczkolwiek to, że w USA giełdy w górę ciągnie temat AI, a w Polsce robią to banki, może dawać do myślenia) oraz brak większych obaw o sytuację Polski w kontekście wojny w Ukrainie (choć mogą one zawsze wrócić, o czym przekonywaliśmy się w przeszłości). Na koniec dodajmy, że nowy rząd nie spieszy się z wprowadzaniem kolejnej edycji wakacji kredytowych, które w przeszłości uderzyły w wyniki banków (rację mieli więc inwestorzy kupujący akcje banków dzień po wyborach). Podsumowując – nad bankami z GPW świeci jasne słońce, a dzisiejsze prognozy pogody nie zapowiadają burz.
Bankowe dywidendy będą bardzo duże
Sezon dywidendowy na GPW rozpoczyna się wiosną i trwa do jesieni. W 2024 r. inwestorzy ostrzą sobie zęby przede wszystkim na dywidendy z banków, które pochodzić będą z opisanych powyżej rekordowych zysków za 2023 r. Poza długoterminowymi inwestorami, wizja wysokich dywidend często przyciąga także inwestorów (a nawet spekulantów), którzy chcą na chwilę "wskoczyć do pędzącego pociągu", załapać się na dywidendę, a potem sprzedać akcje.
Banki na wojnie z gotówką. Podnoszą ceny
W przypadku banków sprawa dywidend zależy nie tylko od decyzji walnego zgromadzenia akcjonariuszy i rekomendacji zarządów. Kluczowy głos ma KNF, która wydaje rekomendacje dotyczące maksymalnego poziomu dywidendy. Zalecenia te są indywidualne oraz wynikają z obecnej i przewidywanej przyszłej kondycji finansowej banku. W ubiegłym tygodniu przez GPW przetoczyła się fala bankowych rekomendacji dywidendowych, która wlała nadzieje w serca inwestorów na to, że strumień gotówki płynący ze spółek tego sektora wprost na ich rachunki inwestycyjne będzie w tym roku szeroki (a nie zawsze tak bywało, zarówno ze względu na dekoniunkturę, jak i zagrożenia dla stabilności sektora, np. problem frankowy). Na marginesie – miliardy w postaci dywidend z giełdowych banków to także dobra wiadomość dla Skarbu Państwa oraz zarządzających i oszczędzających w PPK czy OFE.
Zgodnie z decyzjami KNF, do 50 proc. zysku na dywidendę przeznaczyć mogą Alior oraz Pekao. Limit 75 proc. obowiązuje BNP Paribas Bank Polska, Bank Handlowy, ING Bank Śląski, Santander Bank Polska oraz największy na polskim rynku PKO BP. W kontekście ostatniego z banków - hossa wyniosła giełdową wycenę wszystkich jego akcji powyżej 70 mld zł. Wśród polskich spółek z GPW więcej wart jest tylko Orlen (76,7 mld), który niedawno zasilony został aktywami Lotosu czy PGNiG. Łącznie polskie banki notowane na GPW są warte 296 mld zł, co stanowi prawie 20 proc. kapitalizacji polskiej giełdy.
Wahania na giełdzie na bank
Na polskim rynku nie istnieje fundusz inwestycyjny (tradycyjny czy ETF) pozwalający na inwestowanie we wszystkie banki za jednym zamachem. Inwestorzy chcący zainwestować w tek sektor stają więc przed koniecznością samodzielnych zakupów akcji banków, co z jednej strony zwiększa koszty transakcyjne (zakup każdego pakietu akcji to osobna transakcja i prowizja dla domu maklerskiego), a z drugiej może rodzić potrzebę dokonania selekcji akcji.
O tym, że bank bankowi nierówny świadczyć może m.in. przykład Banku Millennium, którego akcje wprawdzie od początku roku także wzrosły (16,1 proc.), jednak który nie daje nadziei na wypłaty dywidend za 2023 r., a nawet 2024 r. Powodem jest dalsza konieczność utrzymywania rezerw związanych z kredytami frankowymi. Dopóki sprawy frankowców nie zostaną rozwiązane na drodze sądowej lub poprzez ugody, problem ten będzie ciążył niektórym bankom, a przez to całemu sektorowi, choć jak widać czynników pchających ceny akcji w górę jest zdecydowanie więcej.
W najbliższym czasie o bankach z GPW głośno będzie także za sprawą zmian personalnych. Do obsadzenia są fotele banków kontrolowanych przez Skarb Państwa (PKO BP, Pekao, Alior, BOŚ), a ewentualne transfery z banków komercyjnych do państwowych (a takie spekulacje już się pojawiły) i tam stworzą pole do przetasowań kadrowych.
Sektor bankowy na GPW bywa mocno zmienny, o czym dobitnie przekonać mogliśmy się w latach poprzednich. "Banki najdroższe od lat" – grzmiały nagłówki na przełomie lat 2021-2022, przypominając, że od pandemicznego dołka WIG-Banki potroił swoją wartość. Kto wówczas kupił akcje polskich banków, musiał skonfrontować się ze spadkiem o ponad 50 proc., po którym ponownie przyszedł wzrost o prawie 200 proc. Jeżeli coś o giełdzie wiadomo na bank, to właśnie to, że wahania cen akcji były, są i będą inwestorską codziennością.
Michał Żuławiński, redaktor w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych
"Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora" - link do LPka: https://kreator.wp.pl/