Eksperci, biorący udział w Europejskim Kongresie Finansowym, prognozują silne osłabienie wzrostu gospodarki i wysoką inflację, a jako największe zagrożenie widzą scenariusz stagflacji. Prezesi banków, biorący udział w specjalnym spotkaniu, mówili, że trzeba przygotować się na kryzys. Banki znalazły się tym razem w dużo trudniejszej sytuacji niż cała gospodarka.
- Nie jesteśmy przygotowani na kryzys, bo go nie mieliśmy. Powinniśmy być gotowi na wielki kryzys, który może się wydarzyć - ostrzega Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.
Wśród powodów ewentualnego bankowego kryzysu eksperci wskazali wojnę i utratę stabilności przez światową gospodarkę. Część ekonomistów twierdzi, że może spotkać ją kryzys podobny do tego z lat 70. zeszłego wieku, kiedy wojna na Bliskim Wschodzie najpierw spowodowała kryzys paliwowy, a następnie globalną recesję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jeżeli powtórzy się scenariusz z lat 70., to mamy inflację, stagflację, zwyżki stóp procentowych, protekcjonizm narodowy. Nie powiem, że ten scenariusz na pewno się zrealizuje, ale nie jest całkowicie obcy - wskazuje Cezary Stypułkowski, prezes mBanku.
Banki szykują się na kryzys
Uczestnicy debaty podkreślali, że zagrożenia dla sektora bankowego płyną nie tylko ze świata. Kilka z nich jest wywołanych z wewnątrz. Mówili o obciążaniu banków kosztami i zadaniami, do których sektor finansowy zupełnie nie jest powołany. Wskazali, że za to odpowiedzialni są politycy.
- Nastąpił niesłychany koktajl negatywnych czynników materializujących się w tym samym czasie. Tak dużo wyzwań przed gospodarką i sektorem bankowym jeszcze nie było - podkreśla Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska.
- Większość zagrożeń, z którymi mamy do czynienia to nie są takie zagrożenia, które mogą wystąpić, ale takie, które już się materializują. Scenariusze są albo złe, albo bardzo złe i to oznacza dla naszych klientów duże turbulencje - dodaje Michał Gajewski, prezes Santander Bank Polska.
Wysoka inflacja pociąga za sobą wzrost stóp procentowych, a one z kolei ciągną w górę oprocentowanie kredytu. Bankowcy są przekonani, że wcześniej czy później ludzie i przedsiębiorstwa nie będą w stanie dobrze spłacać kredytów, zwłaszcza jeśli gospodarka osłabnie.
Konsekwencje wysokich stóp procentowych
- To mit, że wysokie stopy procentowe i inflacja działają na korzyść banków. W naszym interesie jest to, żeby klienci spłacali kredyty. Propozycje strony publicznej idą zbyt daleko i nie są adresowane do tych, którzy pomocy potrzebują - ocenia Gajewski.
Prezes odniósł się w ten sposób do rządowych propozycji objęcia kredytobiorców wakacjami kredytowymi, bez względu na to, czy kogoś stać na spłaty, czy nie. Według szacunków banków koszt tego może wynieść nawet 20 mld zł.
- Nowe wyzwania polegają na tym, że środowisko prawne, regulacyjne staje się nieprzewidywalne i niestabilne. Nie powinno być tak, że banki mają brać odpowiedzialność za decyzje podejmowane przez klientów. Ta niestabilność regulacyjna i prawna może być jednym z największych zagrożeń dla inwestycji sektora prywatnego - podkreśla szef BNP Paribas.
- Brak spójności, sprzeczne polityki, brak dialogu, brak rozumienia gospodarki rynkowej. Mamy do czynienia z wchodzeniem państwa w funkcje rynkowe, w zastępowanie ich. Problem mieszkalnictwa jest przecież problemem społecznym, tego siły rynkowe nie załatwią - dodaje Brunon Bartkiewicz.
oprac. Damian Słomski, dziennikarz money.pl