— Wyniki były bardzo dobre, ale rezultat słaby — tymi słowami Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, rozpoczął wtorkową konferencję dla dziennikarzy na temat wyników finansowych za trzeci kwartał tego roku.
Oczekiwana strata mBanku
Trzeci kwartał 2022 r. grupa mBank zakończyła pod kreską. Od lipca do września odnotowała blisko 2,28 mld zł skonsolidowanej straty netto. To o 3,3 proc. mniej niż szacował rynek. Starta za pierwszych dziewięć miesięcy tego roku była niższa — wyniosła niemal 1,54 mld zł. Wpływ na to miały przede wszystkim koszty związane z odpisami na ryzyko prawne związane z kredytami frankowymi, ale również odpisy na wakacje kredytowe, składki na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców oraz składki na fundusz gwarancyjny banków.
— Gdy spojrzymy na wyniki mBanku oczyszczone z wakacji kredytowych czy problemu frankowego, to zobaczymy, że były najwyższe w historii. Przy tych stopach procentowych biznes bankowy jest bardzo rentowny, choć nie zapominajmy, że jednocześnie banki mogą tracić na posiadanym portfelu obligacji — komentuje w rozmowie z money.pl Marcin Materna, dyrektor Biura Analiz Rynków Kapitałowych w Biurze Maklerskim Millennium.
Podobnie uważa Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities. W komentarzu przesłanym PAP pisze, że po oczyszczeniu wyników o zdarzenia jednorazowe to był dobry kwartał dla banków, a sam mBank zanotował w trzecim kwartale bardzo dobry wynik odsetkowy, który skorygowany wzrósł prawie o 20 proc. kwartał do kwartału, co jest największą dynamiką w sektorze. Zdaniem analityka, gdyby nie tzw. zdarzenia jednorazowe, to byłby to bardzo mocny kwartał dla banku. Dodał, że pomimo tej dużej, ale oczekiwanej straty, można uznać, że to był operacyjnie kwartał całkiem przyzwoity.
— Gdyby wysokie stopy procentowe i inflacja utrzymywałby się na wysokim poziomie, a rząd wszelkimi sposobami starałaby się łagodzić ich skutki — de facto pogłębiając problem w długim terminie — to w krótkim terminie wyniki sektora powinny być niezłe — mówi Materna.
mBank pokłonił się frankowiczom
W zeszłym tygodniu mBank poinformował, że zakończył pilotaż i rusza z programem ugód frankowych na szeroką skalę. Planuje do połowy przyszłego roku zaoferować ugodę wszystkim klientom spłacającym kredyty hipoteczne w CHF. Zakłada, że jedna trzecia aktywnych klientów, czyli takich, którzy jeszcze nie spłacili zobowiązania, przyjmie ofertę.
Z pilotażu bank odrobił kilka lekcji.
Jedną z nich była potrzeba stworzenia mechanizmu zindywidualizowanego — klienci chcą negocjować warunki. Musieliśmy się do tego przygotować — powiedział prezes mBank podczas konferencji.
Większa skłonność banku do ugód nie umknęła szefowi Votum, kancelarii specjalizującej się w obsłudze frankowiczów.
mBank okopał się rezerwami
Liczby mówią same za siebie. Banki przegrywają z kredytobiorcami w sądach.
— Myślę, że mBank, biorąc pod uwagę linię orzeczniczą w sądach oraz fiasko wcześniej oferowanych ugód, gdzie dzielił się pół na pół ryzykiem z kredytobiorcami, doszedł do wniosku, że nie ma innej drogi jak zaoferować lepsze warunki przewalutowania kredytu frankowego na złotowy — mówi money.pl Michał Sobolewski, analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska (BOŚ).
O tym, że bank spokorniał, świadczy również aktualny poziom rezerw utworzonych na ryzyko prawne związane z tymi kredytami. Na koniec września pula pieniędzy przeznaczonych na ten cel wynosiła ponad 6,8 mld zł i stanowi ponad 50 proc. wartości portfela kredytów w CHF.
— Poziom rezerw frankowych w mBanku jest obecnie najwyższy w sektorze. Na chwilę obecną wydaje się adekwatny do skali problemu, ale nie wykluczam, że w przyszłości jeszcze wzrośnie — mówi Sobolewski.
Podobnie uważa zarząd banku. W trakcie wtorkowej konferencji wiceprezes Marek Lusztyn, odpowiedzialny za ryzyko, powiedział, że na ten moment bank nie zakłada dodatkowych rezerw, ale nie wyklucza ich w przypadku "dramatycznej zmiany linii orzeczniczej na niekorzyść banku".
Prezes Stypułkowski dodał, że niestabilne podstawy prawne są obecnie największym problemem i wyzwaniem dla polskiego sektora bankowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazja do rozbrojenia bomby frankowej
Z problemem frankowym mierzą się również inne banki, jak np. PKO BP, Millennium, Santander. Czy wykorzystają sprzyjającą sytuację rynkową, aby rozwiązać problem frankowy?
— W przypadku mBanku może tak być. Pamiętajmy jednak, że gdy stopy rosną, to banki zarabiają na wyniku odsetkowym, a tracą na obligacjach. Gdy stopy są niskie, sytuacja się odwraca. Wprowadzając wakacje kredytowe, dostrzeżono tylko jedną stronę tego równania. Zupełnie zlekceważono straty na portfelu obligacji — zwraca uwagę analityk BM Millennium.
Podkreśla, że banki według stanu na dziś w sumie straciły.
Oczywiście mają wyższe wyniki netto z tytułu wzrostu wyników odsetkowych, ale straciły kilkadziesiąt miliardów na portfelu obligacji. Te straty nie zostały jeszcze odrobione, a w sektor uderzały dodatkowo wakacje kredytowe. Uściślając, dla wartości majątku banków wzrost stóp procentowych wcale nie był korzystny do tej pory. Banki mają wysokie zyski netto (po korektach o wakacje), ale kapitały są niższe — mówi Materna.
Jego zdaniem nie można zapominać o jeszcze jednej rzeczy. Dobre lata pod względem wyników są po to, aby zakumulować zyski na pokrycie ewentualne straty w gorszych czasach.
— Zabieranie zysków w okresach dobrej koniunktury sprawi, że sektor będzie znacznie słabszy, gdy przyjdzie recesja — zaznacza nasz rozmówca.
Prezes mBanku powiedział, że 80-90 proc. kapitału banku powstaje w wyniku zatrzymanych zysków. Zaznaczył, że to jest możliwe w Polsce w bardzo ograniczonym stopniu. Ponadto dodał, że niezależnie od zarejestrowanej straty bank jest zdolny do odbudowania pozycji kapitałowej i generowania zysku.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.