W programie najbliższego posiedzenia rady nadzorczej PKO BP jest punkt o zmianach kadrowych w zarządzie. Z informacji "PB" wynika, że stronnictwo związane z Jackiem Sasinem dąży do zmiany prezesa banku. Bo Dariusz Szwed, obecnie kierujący największym polskim bankiem, uchodzi za człowieka Mateusza Morawieckiego.
Środowe posiedzenie rady nadzorczej może być - jak pisze dziennik - "kolejną w ostatnich miesiącach próbą wysadzenia go z siodła". Ostatnia miała miejsce 26 i 27 października. Według "PB" data została wybrana nieprzypadkowo.
- Premier wyjechał wtedy do Brukseli na spotkanie Rady Europy - powiedział rozmówca gazety z sektora finansowego, zastrzegając anonimowość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karuzela kadrowa ruszyła?
PiS jest po de facto przegranych wyborach. Choć zdobył najwięcej głosów, nie ma zdolności utworzenia rządu większościowego. Wiele wskazuje na to, że w grudniu misję utworzenia rządu otrzyma Donald Tusk i koalicja KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. Miotła kadrowa zatem i tak nadejdzie.
- Są pretensje do prezesa, że Fundacja PKO BP w niewystarczającym stopniu zaangażowała się w finansowanie kampanii referendalnej — mówi "PB" jeden z rozmówców. Fundacja wydała na ten cel 87 tys. zł.
Rozmówcy dziennika twierdzą, że zagrożona jest też posada Piotra Mazura, odpowiedzialnego za zarządzanie ryzykiem w PKO BP. "Jest członkiem zarządu o najdłuższym stażu w banku, jedynym menedżerem, którego posada nie jest z nadania PiS. Cieszy się opinią doskonałego specjalisty" - czytamy.
Dziennik zastrzega jednak, że sprawa zmian kadrowych będzie ważyć się do końca i nie można wykluczyć, że będą one miały charakter kosmetyczny, nie obejmując najważniejszych posad. PKO BP nie odpowiedział na pytania "PB" o środowe posiedzenie rady nadzorczej.