W czwartek minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk zadeklarował, że zapowiadany program "Kredyt 0 proc." nie będzie realizowany. Szef resortu ocenił, że Polska ma najwyższe w Unii Europejskiej oprocentowanie kredytów mieszkaniowych - blisko dwukrotnie wyższe niż średnia europejska. Dodał, że państwo musi znaleźć rozwiązanie, "które w tym zakresie Polakom pomoże" - powiedział.
Minister zapowiedział także, że w pierwszym kwartale 2025 roku rząd przedstawi nowy program mieszkaniowy, który obejmie różnorodne formy wsparcia, od budownictwa komunalnego po własnościowe. Szczegóły są przedmiotem negocjacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak decyzja rządu o wycofaniu się z "Kredytu 0 proc." wpłynie na rynek?
Stan niepewności dotyczący tzw. kredytu 0 proc. bardzo się przedłużał, co znalazło odbicie w zmniejszonej liczbie wniosków kredytowych składanych w bankach. Publikowaliśmy dane pokazujące spadki wartości akcji kredytowej w I i II kwartale tego roku. Paradoksalnie więc, ogłoszenie przez MRiT decyzji o rezygnacji z programu będzie w skutkować zwiększeniem akcji kredytowej, bo wielu potencjalnych kredytobiorców, którzy wstrzymywali się z wnioskami, zacznie je teraz składać - prognozuje prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek.
W ocenie prezesa ZBP, z punktu widzenia Związku decyzja o rezygnacji z rządowego programu wsparcia kredytobiorców ma znaczenie neutralne, ponieważ banki miały jedynie pełnić rolę operatorów rządowego programu.
- I tak będziemy kredytować nieruchomości, bo to jedna z podstawowych domen banków komercyjnych - zaznaczył Białek.
Prezes ZBP zauważył jednak, że w krajach Unii Europejskiej funkcjonują różne programy pomocowe dla kredytobiorców.
- Tak było również u nas. Takie programy jak "Rodzina na swoim" czy "Mieszkanie dla młodych" pomagały rodzinom i stymulowały rynek, pośrednio zwiększając popyt na kredyty. Wciąż więc pozostaje aktualne pytanie, czy program wsparcia powinien być elementem polityki mieszkaniowej państwa - powiedział.
"To nie wina banków"
Białek zwrócił uwagę, że mniejsza dostępność kredytów mieszkaniowych związana z obniżeniem zdolności kredytowej części potencjalnych klientów nie jest oczywiście winą banków. Cena kredytów wynika z wysokości stóp procentowych ustalanych przez bank centralny, a ta utrzymuje się na wysokim poziomie.
Dodał, że problem wysokich stóp procentowych dotyczy nie tylko kredytobiorców hipotecznych, ale również przedsiębiorców, którzy wstrzymują się przez to z inwestycjami.
W opinii prezesa ZBP brak programu wsparcia oznacza, że część ludzi potrzebujących mieszkania będzie pozbawiona dostępu do kredytu mieszkaniowego. Należy to więc jasno powiedzieć: będą zdani na alternatywne rozwiązania np. w postaci najmu długoterminowego.