Unia Europejska przedstawi wkrótce szósty pakiet sankcji przeciwko Rosji. Z informacji napływających z Brukseli wynika, że "27" będzie chciała uderzyć m.in. w ropę naftową, czuły punkt Władimira Putina, dzięki któremu może on finansować swoją wojenną machinę.
Do sprawy Unia chce jednak podejść z rozsądkiem. - Nakładając sankcje, musimy robić to w taki sposób, aby zmaksymalizować presję na Rosję, a jednocześnie zminimalizować szkody uboczne dla nas samych — powiedział w rozmowie z "The Times" wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Unia nałoży sankcje na rosyjską ropę?
W ubiegłym roku UE pokryła ok. 25 proc. zapotrzebowania na ropę importem z Rosji. Jak wyjaśnił Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, największym importerem rosyjskiej ropy w 2021 r. były Holandia (16 proc. wartości eksportu rosyjskiego) i Niemcy (8 proc.). - Ograniczenie importu rosyjskiej ropy do UE jest konieczne, aby odciąć kluczowe źródła finansowania wojennej ekspansji tego kraju — podkreślił.
Raczej wykluczone jest jednak natychmiastowe embargo na import ropy. Zakaz ma ewentualnie dotyczyć niektórych gatunków rosyjskiej ropy i sposobu ich dostarczania. Jak podało "Politico", w 2020 roku z 2,8 mln baryłek ropy dziennie eksportowanych przez Rosję do Europy 0,7 mln baryłek dostarczono rurociągami, a resztę drogą morską.
Rozważane są również okresy przejściowe, aby unijne kraje miały czas na przygotowanie się do nowej sytuacji.
Embargo na ropę z Rosji. Wpływ na ceny
Sprawa embarga na ropę jest niezwykle delikatna z uwagi na zróżnicowane interesy państw członkowskich. Zakazowi najgłośniej sprzeciwiają się Węgry i Niemcy, ale własne zastrzeżenia zgłaszają również Austria, Czechy, Słowacja czy Bułgaria.
Jednak Berlin wysłał ostatnio pozytywny sygnał, wskazując, że jest gotów rozważyć ograniczenie importu rosyjskiej ropy, ale pod pewnymi warunkami. Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock poinformowała, że Niemcy zaprzestaną importu ropy naftowej z Rosji do końca roku. - Do lata zmniejszymy o połowę zużycie (rosyjskiej) ropy naftowej, a do końca roku osiągniemy poziom 0, a potem dojdzie gaz – oświadczyła.
Jedną z obaw jest to, że całkowite embargo na rosyjską ropę spowoduje gwałtowny wzrost cen, co mocno zaszkodziłoby europejskim gospodarkom i konsumentom, nie wywierając tak dużego wpływu na Rosję.
Jak przyznał w rozmowie z money.pl Grzegorz Maziak, analityk e-petrol, na razie wszystko wskazuje na to, że rynek naftowy nie przejmuje się ewentualnym embargiem na import ropy naftowej z Rosji.
Dodał, że w ekstremalnym scenariuszu nagłe odcięcie od rosyjskich dostaw mogłoby rzeczywiście spowodować znaczące podwyżki na stacjach benzynowych. - Jednak wzrost nawet o złotówkę, z siedmiu złotych obecnie, nie wydaje się katastrofalny. Pojawia się też pytanie, do jakiego poziomu ropa może jeszcze drożeć, żeby to nie przełożyło się na popyt — zaznaczył ekspert.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że na ten moment nie zanosi się na gwałtowne odcięcie od rosyjskich surowców. - Nacisk kładziony jest raczej na stopniowe odchodzenie od dostaw. W tym scenariuszu decyzja UE nie przełożyłoby się na duży wzrost cen na stacjach benzynowych. Trzeba też brać pod uwagę, że część firm nie odnawia już kontraktów długoterminowych na dostawy z Rosji, więc to odchodzenie będzie prawdopodobnie przebiegało w miarę cywilizowany sposób i nie wpłynie na gwałtowny skok cen — ocenił Grzegorz Maziak.
Przyszłość UE bez rosyjskiej ropy
Pojawia się też pytanie, w jaki sposób Europa mogłaby zastąpić rosyjską ropę. Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazali trzy potencjalne źródła dywersyfikacji, dzięki którym możliwe byłoby całkowite odejście od dostaw ropy naftowej z Rosji.
Pierwszy kierunek to Iran, produkujący obecnie 2,5 mln baryłek dziennie, z czego tylko 0,7-1 mln jest przeznaczone na eksport, głównie do Chin. Według PIE, do końca roku w Iranie możliwe byłoby zwiększenie produkcji blisko o 1,3 mln baryłek dziennie. "Zwiększenie eksportu Iranu zastąpiłoby w prawie 60 proc. dostawy rosyjskiej ropy do krajów unijnych" - czytamy.
Druga opcja to większe wykorzystanie możliwości importu z Norwegii:
Dotychczas Chiny i Indie w dużym stopniu korzystały z dostaw ropy z Norwegii, ale prawdopodobnie w wyniku obecnej wojny w Ukrainie zwiększą import tego surowca z Rosji. To stworzy możliwość dla UE lepszego wykorzystania istniejącej już infrastruktury łączącej stary kontynent z Norwegią. Dostawy ropy i gazu stanowiły 40 proc. całego eksportu tego kraju w 2020 r. Największym importerem ropy naftowej z Norwegii są Chiny (15 proc.), do których dostarczano 0,24 mln baryłek ropy dziennie, a które można by przekierować do Europy, gdzie już w 2020 r. konsumowano 1,1 mln baryłek norweskiej ropy dziennie.
Istnieje również możliwość zwiększenia dostaw z USA i Kazachstanu. "Wyraźny wzrost aktywności w eksporcie ropy naftowej odnotowały Stany Zjednoczone. Analitycy Europejskiej Agencji Środowiskowej prognozują dodatkowo, że wydobycie ropy naftowej w USA wzrośnie w 2022 i 2023 r. z 9 do rekordowego poziomu 10,4 mln baryłek ropy dziennie. Dodatkowo Kazachstan planuje zwiększyć produkcję ropy naftowej. Wiąże się to ze wzrostem wydobycia z bogatych w złoża pól Kaszagan i Tengiz" - czytamy w analizie.
Kolejne unijne sankcje na Rosję
Szczegóły dotyczące nowego pakietu sankcji mogą zostać przedstawione ambasadorom państw UE jeszcze w tym tygodniu tygodniu. Prawdopodobnie Unia nie ograniczy się jedynie do sprawy ropy.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że szósty pakiet sankcji może również zostać wymierzony w kolejne rosyjskie banki, które zostałyby usunięte z międzynarodowego systemu płatności SWIFT.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała w rozmowie z "Bildem", że na liście może znaleźć się Sberbank, największy bank Rosji. W tym kontekście wymienia się też pozostałe rosyjskie banki, w tym Gazprombank.
Mateusz Gąsiorowski, dziennikarz i wydawca money.pl