Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|

Złe długi? Na razie Polacy są wręcz prymusami, ale zagrożone są kredyty z ostatnich lat

9
Podziel się:

Pomimo coraz trudniejszych warunków gospodarczych Polacy przyzwoicie spłacają swoje zobowiązania finansowe. Eksperci optymistycznie spoglądają w przyszłość. Pod względem złych długów nie odstajemy znacząco od średniej unijnej. W najtrudniejszym położeniu są osoby, które zadłużyły się w latach 2020-21.

Złe długi? Na razie Polacy są wręcz prymusami, ale zagrożone są kredyty z ostatnich lat
W najgorszej sytuacji są osoby, które zaciągały zobowiązanie od maja 2020 r. do września 2021 r., czyli w okresie ultraniskich stóp procentowych – mówi jeden z rozmówców money.pl (PAP, Marcin Bielecki)

Pogarsza się perspektywa dla Polski. Scenariusze makroekonomiczne zakładają recesję, a w najgorszym w przypadku stagflację (hamowanie gospodarcze przy jednoczesnym wzrośnie inflacji). Jak to może wpłynąć na sytuację finansową kredytobiorców? Oto zapytaliśmy kilku ekspertów.

Chłodna ocena sytuacji

Jak na razie sytuacja jest pod kontrolą. 

Tak wysokiej inflacji nie było od 20 lat. Jednoczenie dynamicznie rozwija się gospodarka i rosną płace. Dzięki temu jeszcze nie widać, żeby Polacy gorzej spłacali swoje długi – mówi Maciej Szymański, prezes firmy windykacyjnej Kredyt Inkaso.

– Na razie nic złego z kredytami się nie dzieje. Zgodnie z danymi banku centralnego za marzec tego roku wartość tzw. kredytów zepsutych miesiąc do miesiąca spadła – zwraca uwagę Michał Konarski, analityk bura maklerskiego mBanku.

A jak będzie dalej?

– Makroekonomiści twierdzą, że otrzemy się o recesję  przyszłoroczny wzrost szacują na ok. 1 pkt proc. Najczarniejszy scenariusz dotyczy stagflacji – spodziewamy się spadków PKB kwartał do kwartału. Najtrudniejszy będzie przełom roku. Optymizmem napawa niskie bezrobocie. W 2023 roku wzrośnie o 0,5 pkt proc., więc prawie go nie odczujemy. Dopóki istotnie nie wzrośnie, nie powinniśmy mieć problemów ze spłacalnością – analizuje Michał Konarski.

Szef Kredyt Inkaso przewiduje, że wydolność kredytobiorców może się pogorszyć w drugiej połowie tego roku. Obecnie sytuacja w branży zarządzania wierzytelnościami jest dobra m.in. dzięki wzrostom płac, stosunkowo niskiemu bezrobociu oraz zajęciom komorniczym na zwrotach z podatków.

Szczególnie zagrożone są kredyty udzielone w latach 2020-21. Sytuacje ratują wakacje kredytowe wprowadzone przez rząd  ich koszt to około 20 mld zł przy pełnej partycypacji kredytobiorców. Mają one pomóc Polakom przetrwać najtrudniejszy okres, czyli dynamiczne podwyżki stóp procentowych w tym i kolejnym roku — zgodnie z zapowiedziami, te zaczną spadać dopiero pod koniec 2023 roku. Gorzej może być z kredytami biznesowymi – firmy nie otrzymały żadnego wsparcia rządowego. 

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Zobacz także: Grozi nam recesja. "Nastroje w przemyśle spadają"

Kapryśne hipoteki

Prawie cały portfel złotowych kredytów mieszkaniowych (415 mld zł) wypełniają hipoteki zmiennoprocentowe. Są one najbardziej wrażliwe na podwyżki stóp. Jak dotąd Polacy pilnowali regularnych spłat jak oka w głowie – ich szkodowość jest najmniejsza w całej palecie produktów i wynosi tylko ok. 2 proc. Czy nadal tak będzie?

Obecnie nie widzimy żadnych sygnałów świadczących o wzroście ryzyka kredytowego w przypadku kredytów mieszkaniowych. Jakość spłaty tych kredytów utrzymuje się na dobrym, stabilnym poziomie – uspokaja dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej (BIK) i profesor Szkoły Głównej Handlowej (SGH).

Kredytobiorca kredytobiorcy jednak nierówny. Istotne znaczenie ma data zaciągnięcia hipoteki.

Ok. 20 proc. spłacanych obecnie kredytów mieszkaniowych pochodzi sprzed 2010 r. W ich przypadku kwota, która pozostała do spłaty jest dużo niższa niż kredytów zaciąganych w ostatnich dwóch latach. Ponadto osoby, które zaciągnęły kredyty ponad 10 lat temu miały już oprocentowanie na obecnym poziomie. W najgorszej sytuacji są osoby, które zaciągały zobowiązanie od maja 2020 r. do września 2021 r., czyli w okresie ultraniskich stóp procentowych – podkreśla przedstawiciel BIK-u.

Grupa wysokiego ryzyka

Najbardziej ryzykowne są te hipoteki, których udzielono w latach 2020-21 osobom mającym również inne zobowiązanie finansowe. Według danych BIK-u mowa o 89 tys. klientów banków, którzy zaciągnęli 91 tys. kredytów mieszkaniowych na łączną kwotę 25,6 mld zł. Jeszcze wyższym ryzykiem w tej grupie są obarczone hipoteki powyżej 1 mln zł oraz kredyty mieszkaniowe zaciągnięte przez te osoby, których zobowiązania finansowe w momencie badania zdolności pożerały połowę domowego budżetu.

W obecnych warunkach gospodarczych popularność hipotek leci na łeb na szyję. W kwietniu popyt był niższy o 38,8 proc. niż rok wcześniej. To najgorszy wynik od 13 lat. W ciągu czterech pierwszych miesięcy tego roku udzielono o 15,5 proc. mniej kredytów mieszkaniowych pod względem wartości niż w 2021 r. W całym 2022 roku rynek oczekuje spadków rzędu 20-30 proc. Ubiegły rok był rekordowy – udzielono hipotek o łącznej wartości 88,7 mld zł. 

Czyszczenie portfeli

Szef firmy windykacyjnej Kredyt Inkaso spodziewa się, że tym roku banki będą chciały się pozbyć tylu samo złych długów co zwykle. Szacuje, że rynek wierzytelności urośnie o 11-17 mld zł. 

W 2019 r. banki wystawiły na sprzedaż portfele o nominale 14 mld zł, w 2020 ok. 8,5 mld zł, w 2021 r. wróciły znów do kilkunastu mld zł. W związku z tym można powiedzieć, że wartość portfeli wierzytelności powróciła do poziomów sprzed pandemii. Nie stało się jednak to, czego windykatorzy się spodziewali, a mianowicie, że banki wystawią na sprzedaż brakującą część wierzytelności z 2020 r. Według Macieja Szymańskiego przyczyną była dobra płynność i sytuacja finansowa w gospodarstwach domowych. Dzięki temu po prostu psuło się mniej kredytów.

Pod względem spłacalności kredytów Polska nie odbiega znacząco od średniej unijnej – wskaźnik NPL, który pokazuje poziom kredytów zagrożonych w stosunku do całego portfela, w ostatnim kwartale 2021 roku wyniósł 4,5 proc. Najsłabiej wypada Grecja (7 proc.), a najlepiej Szwecja (0,3 proc.). Pogarszająca się sytuacja finansowa wielu obywateli krajów Unii Europejskiej może mieć jednak istotny wpływ na spłacalność zobowiązań w ciągu nadchodzących miesięcy. 

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(9)
WYRÓŻNIONE
sasa
3 lata temu
nikt w miarę normalny nie bierze kredytów, omija banki z daleka
stara zasada
3 lata temu
zarób, odłóż kup, nie dorabiaj banków
don stanislav...
3 lata temu
gospodarka sie wali jak domek z kart.. politycy powinni oddać wynagrodzenia i jako wolontariusze ku chwały ojczyzny pracować.. zaraz byśmy zlikwidowali sejm i senat. na uzdrowienie gospodarki jest jedna tylko szansa.. pozwalniać wszystkich polityków i ich rodziny z rad nadzorczych i etatów powyżej 5 tyś. złotych ..i po inflacji i pkb by wzrosło..
NAJNOWSZE KOMENTARZE (9)
ania
3 lata temu
niestety ale ja nie dałam rady, najpierw pandemia, teraz to co się dzieje. i jest tragedia. spłacam juz powoli ale mam dobrą sytuacje o tyle że windykuje mnie kruk a oni jednak idą na rekę
Kazowski2
3 lata temu
No długi będą niestety zawsze, szkoda, że ja jako właściciel biznesu na tym cierpię jak ktoś z kim mam podpisaną umowę jest niewypłacalny. Zawsze ale to ZAWSZE sprawdzam w KRD czy przypadkiem ktoś z kim negocjuje nie figuruje tam jako dłużnik
Marika
3 lata temu
Ja póki co nie potrzebuję kredytu, bo mam dobrze płatną i stabilną pracę od kiedy skończyłam Studium Pracowników Medycznych i Społecznych.
Justyna
3 lata temu
My na szczęście nie musieliśmy brać teraz kredytu i udało nam się kupić wymarzone mieszkanie w Rowach, Apartamenty Lubicz.
Tara
3 lata temu
Te firmy windykacyjne niech się nie cieszą też dostaną po łbach jak zarabiają tak będą tracić, a za niektóre zajmie prokurator .