"Daily Mail" powołuje się na dane opublikowane w ubiegłym tygodniu przez porównywarkę finansową Investing Review. Wynika z nich, że od dnia brexitu, czyli od 31 stycznia 2020 r., liczba osób, które pobierają w Polsce brytyjskie emerytury zwiększyła się o 2213, co stanowi wzrost o 75 proc.
Coraz więcej brytyjskich emerytów pobiera świadczenie w Polsce
Dziennik podkreśla, że jest to najwyższy wzrost w liczbach bezwzględnych ze wszystkich krajów. Na drugim miejscu znalazła się Francja, gdzie liczba pobierających brytyjskie emerytury wzrosła w tym czasie o 1804, czyli o 3 proc. Procentowo najwyższy wzrost nastąpił na Wyspie Man - o 169 proc. (o 813 osób).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei w okresie od listopada 2012 r. do listopada 2020 r. liczba osób, które w Polsce pobierają brytyjskie emerytury zwiększyła się ponad trzykrotnie - z 1717 do 5398. Jest to najwyższy wzrost w liczbach bezwzględnych oraz piąty procentowo - za Wyspą Man, Słowacją, Litwą i Koreą Południową.
Wprawdzie Investing Review zaznacza, że za ten wzrost częściowo mogą odpowiadać Polacy, którzy wrócili do kraju po nabyciu prawa do brytyjskich emerytur, ale też podkreśla, że jest wyraźna zmiana trendów w kierunkach, do których przenoszą się brytyjscy emeryci. W najpopularniejszych dotychczas krajach, jak Australia, USA, Kanada, RPA czy Włochy ich liczba spadła.
Brytyjscy emeryci przenieśli się na polską wieś
58-letnia Marianne Goodman, była pracownica banku, opowiada "Daily Mail", że wraz z mężem Glennem sprzedali szeregowy dom pod Hartlepool w północno-wschodniej Anglii i przenoszą się do niewielkiej wsi koło Malborka. "Znaleźliśmy uroczą, wolnostojącą posiadłość za 130 tys. funtów (ok. 687 tys. zł - przyp. red.) ze stawem, stajniami i sadem. Zabieramy ze sobą nasze dwa psy, koty i fretkę, chciałabym też mieć kilka kóz i kurczaków" - opowiada. Jak podkreśla, zawsze chciała mieszkać na wsi i hodować własne warzywa.
Z kolei 73-letni John, były pracownik brytyjskiej publicznej służby zdrowia, stwierdza, iż Polska jest lepsza od Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Mężczyzna do Polski przeniósł się na stałe już w 2015 r. i za 52 tys. funtów kupił wolnostojący dom w jednej ze wsi w północno-zachodniej Polsce. Jak opowiada:
"Kiedyś mieszkałem w małym mieszkaniu w Londynie. Teraz mam to wszystko, na co nigdy nie byłoby mnie stać w Wielkiej Brytanii. W Wielkiej Brytanii pójście zjeść na mieście też jest drogie. Polskie jedzenie jest pyszne ze wspaniałymi mięsami i serami. Można tu również dostać fantastyczne wino, a dobra butelka kosztuje około 40 zł (7 funtów)".
66-letni Johnny Craiggs, były kierowca autokarów z Newcastle, po raz pierwszy przeniósł się do Poznania w 2014 r., z powodu swojej żony Grażyny. Przez kilka lat mieszkał pomiędzy Wielką Brytanią a Polską, ale w 2019 r. zdecydował się pozostać na stałe w Polsce. Przez kilka lat prowadzili w Poznaniu kawiarnię English Johnny. "Jestem dumny z bycia Brytyjczykiem, ale oczywiście żyje się tu znacznie lepiej niż w Wielkiej Brytanii. Mam przyjaciół, żonę, zdrowie, a Poznań jest piękny. Nie ma wielu rzeczy, za którymi tęsknię w Wielkiej Brytanii, szczerze mówiąc, poza prawdziwą rybą z frytkami" - mówi.