Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Czytam, że nowy rząd będzie chciał zmodyfikować program Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK). To zrodziło chęć napisania opinii o tym sposobie inwestowania.
Emerytura przez 10 lat
Nieco żartobliwie mogę powiedzieć, że zabierałem się do pisania z lekką obawą, bo dobrze pamiętam rok 2019, kiedy to po wywiadzie na temat PPK, który przeprowadził ze mną redaktor Damian Szymański, straciłem pracę. Powodem był oczywiście polityczny nakaz płynący "z góry".
Można powiedzieć, że rządzący i tak długo wytrzymali, bo przecież na czarnej liście mediów (której podobno nie ma) zwanych publicznymi, wylądowałem już trzy lata wcześniej. Tyle prywatnych porachunków, a teraz ad rem.
W 2019 r. krytycznie oceniłem założenia PPK, a upływ czasu tylko nieznacznie zmienił moją opinię. Przede wszystkim nie zgadzam się z określaniem PPK programem emerytalnym. Emeryturę dostaje się do końca życia, a nie przez 10 lat po ukończeniu 60 lat życia, a tak jest w PPK. Zgodnie z tabelami Głównego Urzędu Statystycznego w sprawie średniego dalszego trwania życia kobiet i mężczyzn, po skończeniu 60. roku życia Polaków czeka jeszcze (średnio) 20 lat egzystowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie zgadzam się też z określaniem PPK mianem "oszczędności". Większość ekspertów ma zapewne inne zdanie, ale ja widzę różnicę między "inwestowaniem" a "oszczędzaniem". Podkreślam, że to jest moje, subiektywne rozróżnienie.
Oszczędza się według mnie wtedy, kiedy nadmiarowe środki finansowe lokowane są tam, gdzie ryzyko jest bliskie zeru (oczywiście oprócz ryzyka inflacyjnego). Chodzi mi np. o gotówkę, lokaty bankowe czy obligacje Skarbu Państwa.
PPK a ryzyko
Inwestowanie, czyli lokowanie nadmiaru pieniędzy w różnego rodzaju aktywa finansowe, zawsze obciążone jest ryzykiem - różnym dla różnych klas aktywów. Nawet fundusze dłużne, jak pokazał 2022 r., potrafią mocno stracić. Nie będę wchodził w szczegóły, ale zaznaczę, że te właśnie fundusze dłużne mają niejako wpisane ryzyko niskie, a fundusze akcji wyższe.
Nadal zdecydowanie nie podoba mi się sposób zapisywania do programu PPK. W inkryminowanym wywiadzie, o którym pisałem na początku tego tekstu, stwierdziłem, że rząd stosuje "cwany" (to chyba szczególnie się nie spodobało) manewr, bo przymusowo, co dwa lata wpisuje wszystkich pracujących do PPK, a potem każdy może się z niego wypisać. Wiemy dobrze, że łatwo jest jakiś termin przegapić, że jeśli trzeba coś zrobić, to wielu wybierze bezczynność.
Nic dziwnego, że twórcy programu zakładali docelową partycypację w programie na poziomie 75 proc. Okazało się jednak, że wielu Polaków niezbyt wierzy w trwałość i zyski tego programu i się z niego wypisuje. Partycypacja obecnie, jak podaje serwis mojeppk.pl, jest bliska 45 proc., a w firmach zatrudniających ponad 250 osób zbliża się do poziomu 70 proc. (69,36 proc.). "Nadal prym wiedzie sektor prywatny, z partycypacją 50,85 proc. Partycypacja w sektorze publicznym jest o połowę niższa" - czytamy. To zdanie jest warte komentarza – udział jest tak niski, bo płace w sektorze publicznym są mizerne.
Im szybciej, tym lepiej
Warto zapamiętać, że jeśli hossa na Giełdzie Papierów Wartościowych będzie kontynuowana, to z każdym rokiem partycypacja będzie rosła. Tak działają rynki finansowe – im bliżej końca hossy, tym większa liczba chętnych do inwestowania i zarabiania. Ludzie prawie zawsze zapominają, że można również stracić, także na udziale w PPK. Stanie się tak wtedy, kiedy chcąc skorzystać ze środków, trafimy na długotrwałą bessę na rynku akcji. Twórcy programu zadbali o to, żeby w miarę zbliżania się do 60. roku życia ryzyko się zmniejszało, ale ono nadal istnieje.
Moi młodsi koledzy meldują mi od czasu do czasu, że dla nich udział w PPK jest bardzo korzystny. Pojawiają się też medialne informacje o sukcesach programu. Są one nieco zniekształcone przez dopłaty z budżetu państwa, ale jednak ostatni okres (od października 2022) był dla GPW korzystny, więc i inwestycje w PPK przynosiły zyski.
Jakie są uwagi do programu i co powinno być zmienione? Przede wszystkim podkreślam, że nie jestem przeciwnikiem inwestowania wolnych środków na rynkach finansowych. Wręcz odwrotnie, zachęcam do takich inwestycji szczególnie osoby stosunkowo młode. Im ktoś jest starszy, tym mniej czasu zostaje mu na odrobienie strat, jeśli trafi na bessę.
Uważam jednak, że decyzja o udziale w PPK powinna być przemyślana, świadoma. Należy zrezygnować z obowiązkowego zapisywania do programu. Mam też wątpliwości, czy budżet powinien dopłacać do PPK. Rozumiem ideę i jest mi ona bliska (promowanie inwestycji prywatnych), ale są, jak myślę, pilniejsze potrzeby budżetu.
Ze zdziwieniem jednak czytam to, co powiedział polityk Koalicji Obywatelskiej (nie podano nazwiska) portalowi gazeta.biz.
Nakaz inwestowania 40 proc. funduszy w WIG 20 jest wielkim nieporozumieniem, nie ma żadnych przesłanek, aby go utrzymywać i w pierwszej kolejności należy z niego zrezygnować - czytam.
To podobno dlatego, że w WIG 20 są spółki Skarbu Państwa, więc nie należy im pomagać takimi inwestycjami.
PPK na giełdzie
To jest według mnie wielkie nieporozumienie. Po pierwsze wzrost ceny akcji danej spółki nie zwiększa zysków tej spółki. Owszem, jest korzystny dla osób otrzymujących część wynagrodzenia w opcjach "na akcje", ale nie wpływa na dochody spółki. Po drugie, jeśli się nie chce inwestować w akcje spółek Skarbu Państwa, to po prostu trzeba zmniejszyć udział tych spółek w indeksie WIG 20, czyli zmniejszyć akcjonariat SP (na przykład przez sprzedaż akcji na rynku) w kilku dużych spółkach.
Po trzecie wreszcie i najbardziej istotne: nakaz kupowania akcji dużych spółek ma olbrzymi sens, bo zmniejsza ryzyko inwestycyjne. Mały inwestor może kupować akcje mniejszych spółek, bo operuje małym kapitałem. PPK, które obracają potężnymi środkami, powinny je inwestować w aktywa płynnych spółek, a płynne są duże spółki, czyli te z WIG 20. Cenę akcji małej spółki jest bardzo łatwo podnieść, ale jak trzeba sprzedać większą liczbę akcji, to zaczyna pojawiać się problem.
Pozostałe uwagi, które znajdują się w medialnych publikacjach, w większości są rozsądne. Chodzi na przykład o zwolnienie z obowiązku tworzenia PPK pracodawców, którzy będą w przyszłości tworzyli Pracownicze Programy Emerytalne (PPE), a w zamian, żeby każdy pracownik mógł samodzielnie wybrać firmę inwestującą w PPK (teraz robi to zatrudniająca go firma). Są oczywiście i inne pomysły reform. Najważniejsze jest jednak to, żeby były przemyślane i szeroko skonsultowane po to, żeby reformując PPK nie wylać dziecka z kąpielą.
Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion