Chodzi o kobiety, które do końca 2008 r. korzystały z prawa do wcześniejszej emerytury, a w 2013 roku skończyły 60 lat. Osoby pobierające wcześniejsze emerytury mogły po osiągnięciu wieku emerytalnego złożyć wniosek o przyznanie kolejnej emerytury z nowego systemu.
ZUS wyliczał wtedy świadczenie na nowych zasadach, czyli przez podzielenie zebranego na koncie emerytalnym kapitału przez wskaźnik dalszego trwania życia. ZUS nie mógł jednak potrącać od tej kwoty sumy wypłaconych dotychczas świadczeń. W 2013 roku weszła w życie nowelizacja, zgodnie z którą przed obliczeniem świadczenia z nowego systemu ZUS miał obowiązek potrącić z konta emeryta każdą wypłaconą mu dotychczas złotówkę.
Nowelizacja została jednak uchwalona została za późno i objęła tylko jeden rocznik wcześniejszych emerytek. To sprawiało, że część emerytek dostawała świadczenie niższe nawet o 40 proc.
W marcu br. Trybunał Konstytucyjny orzekł na korzyść emerytek i uznał przepisy z 2013 r. za niekonstytucyjne.
Kobiety mogły się zwrócić do ZUS o przeliczenie świadczenia. Jak wynikało z danych Zakładu, większość kobiet, którym udało się przeliczyć "emeryturę po emeryturze", zyskała. Rekordzistki będą pobierać dodatkowo więcej 2-2,7 tys. zł miesięcznie. Średnia krajowa to jednak 245 zł.
Problemem jest jednak to, że wciąż nie ma nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, która realizowałaby wyrok Trybunału. O sprawie pisze poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". Projekt był już wpisany do porządku obrad Sejmu na 15-16 października. Jak wskazuje gazeta, jednak nagle stamtąd zniknął. To oznacza, że może trafić do kosza, ponieważ po wyborach nowy Sejm nie zajmuje się projektami z poprzedniej kadencji.
"Wyborcza" zauważa, że emerytki z feralnego rocznika powinny otrzymać od państwa około 400-600 mln zł. To z kolei problem dla budżetu, który - zgodnie z zapowiedzią premiera - w przyszłym roku ma nie mieć deficytu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przezdziejesie.wp.pl