– Przyjęliśmy jednomyślnie projekt ustawy. (…) PiS dzisiaj dowiedział się, po przestawieniu naszego projektu, że przedstawiciele i przedstawicielki klubu Lewica, głosowaliby przeciwko projektowi PiS-u – powiedział szef SLD Włodzimierz Czarzasty.
– PiS przestraszył się i wycofał swój projekt o 30-krotności. Klub Lewica złożyła swój, odpowiedzialny projekt kompleksowej reformy systemu w tej sprawie, który teraz będziemy konsultować z partnerami społecznymi – wytłumaczył Czarzasty.
– W naszym Sejmie po raz pierwszy ktoś wychodzi z kontrpropozycją – ocenił szef SLD. Jego zdaniem nowy projekt posłów Lewicy zapewnia, że wszystkie pieniądze wpłacone do ZUS-u rzeczywiście "idą na emerytury".
– Tym się różnimy od PiS-u – podsumował Czarzasty i zapewnił, że w klubie poselskim nie doszło do rozłamu ws. zniesienia limitu 30-krotności. Takie informacje podawały wcześniej inne media.
Z kolei posłanka Magdalena Biejat, która jest przedstawicielką wnioskodawców nowego projektu, wskazała, że Lewica chce dać czas wszystkim zainteresowanym na przystosowanie się do nowych realiów. Dlatego też nowa ustawa miałaby obowiązywać dopiero od 2021 roku.
– Chcemy też rozpocząć szeroką i powszechną debatę o tym, jak modernizować system emerytalny w Polsce – wskazała posłanka.
Zgodnie z projektem ustawy grupy posłów Lewicy, emerytura maksymalna miałaby wynieść "sześciokrotność wynagrodzenia minimalnego w roku poprzedzającym rok przejścia na emeryturę".
Zgodnie z tym założeniem, jeżeli w 2019 roku pensja minimalna wynosi 2250 złotych brutto, to emerytura maksymalna w roku 2020 wyniosłaby 13 500 złotych brutto. Nie miałoby żadnego znaczenia, że czyjeś pensje czy składki na ZUS są wyższe, niż wskazana kwota.
Lewica jednak w projekcie ustawy przewidziała, że emerytura maksymalna miałaby wynosić 15,6 tys. złotych w pierwszym roku obowiązywania nowego systemu, czyli od 2021 roku.
To pójście o krok dalej od tego, co zakładał projekt Prawa i Sprawiedliwości. Partia rządząca również chce zniesienia tzw. limitu 30-krotności, jednak projekt poselski przedstawicieli tego ugrupowania nie zakłada wprowadzenia pojęcia tzw. emerytury maksymalnej.
Politycy Lewicy już wcześniej informowali, że zniesienie limitu składek jest bliskie ich programowi wyborczemu. Jednak do projektu grupy posłów PiS mieli sporo zastrzeżeń.
– Dziś jesteśmy na nie, bo mamy pierwsze zastrzeżenia. Projekt został zgłoszony bez konsultacji, w nocy. Nie było żadnej próby porozumienia z partnerami społecznymi – mówił money.pl w ubiegłym tygodniu Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy.
Nieco inne podejście okazała posłanka Marcelina Zawisza z partii Razem. W poniedziałek apelowała, by nie odrzucać projektu PiS w pierwszym czytaniu. – Żebyśmy mieli szansę popracować nad tym projektem, ponieważ on co do zasady ma słuszną ideę – powiedziała, cytowana przez PAP.
– Chciałabym, żebyśmy nie robili w Polsce tak, że odrzucamy ustawę tylko dlatego, że zgłosiła ją jakaś partia. To co jest dla nas bardzo ważne, to powrót do merytorycznej dyskusji na temat konkretnych projektów, niezależnie, kto je zgłosił – powiedziała Zawisza.
Co jeszcze chcieliby zmienić posłowie Lewicy? W projekcie ustawy można znaleźć m.in. propozycję podniesienia najniższej emerytury i renty do wysokości 1600 złotych, a także podniesienia najniżej renty dla osób częściowo niezdolnych do pracy do wysokości 1200 złotych.
Przedstawiciele klubu wskazali również, że ich ugrupowanie rozważa też propozycje ws. zmian systemu podatkowego. – Prawda jest taka, że jako Lewica, rozważamy kwestie systemu podatkowego i w tym kontekście rozważamy koncepcję trzeciego progu systemowego – powiedział Dariusz Wieczorek.
Polityk SLD ocenił, że koncepcja nowego systemu podatkowego byłaby "sprawiedliwsza", ale jednocześnie wymaga szerokiej debaty. Dlatego też nie mogłaby być uchwalona "w nocy", ale z odpowiednim vacatio legis.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl