Od 1 marca minimalna emerytura wynosi 1250,88 zł brutto, czyli o 50,88 zł więcej niż rok wcześniej. W rozmowie z "Super Expressem" wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed zdradził, że ma nadzieję, że przyszłoroczna podwyżka będzie jeszcze bardziej znacząca.
- Zobaczymy, jak będzie, będę walczył, żeby najniższa emerytura była wyższa. Może o 100 zł brutto. Zobaczymy też, co będzie w Nowym Ładzie, który ma zostać wkrótce ogłoszony – powiedział wiceminister.
Biorąc pod uwagę, jak bardzo w ostatnim roku wzrosły ceny podstawowych produktów spożywczych (a przede wszystkim warzyw. Doszło do tego, że nierzadko dużo mniej zapłacimy za kilogram mięsa niż choćby papryki), taka podwyżka stanowiłaby dla starszych osób jakąś ulgę przy planowaniu codziennych wydatków.
Co to jest emerytura minimalna i komu się należy
Wysokość emerytury, którą ZUS wylicza dla każdego uprawnionego, zależy od wysokości kapitału zgromadzonego na indywidualnych kontach w ZUS i OFE. Jeśli zgromadzony kapitał nie pozwalałby na wypłacanie świadczenia wyższego niż wynosi minimalna emerytura, ZUS wyrównuje brakującą kwotę, tak by każdy emeryt otrzymywał co najmniej 1250,88 zł brutto (lub inną, obowiązująca w danym roku, sumę). Na tym właśnie poleca sens emerytury minimalnej, a więc pułapu, poniżej którego żaden emeryt nie powinien schodzić.
A jednak w mediach słyszymy czasem o kilkuzłotowych lub nawet kilkugroszowych emeryturach. To nie błąd: aby "załapać się" na emeryturę minimalną, trzeba spełnić dwa warunki. Pierwszym jest osiągnięci wieku emerytalnego (obecnie to 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn) oraz staż pracy, który dla kobiet wynosi 20, a dla mężczyzn 25 lat.
Lata przepracowane wyłącznie w oparciu o umowy cywilnoprawne nie są jednak liczone do stażu pracy. Oznacza to, że kto przepracuje całe życie na "śmieciówkach" i zgromadzi niewielki kapitał emerytalny, nie będzie mógł liczyć na to, że państwo dopłaci mu do emerytury minimalnej.
Lewica w obronie tych, którym nie należy się nic
Biorąc pod uwagę, jak bardzo przedsiębiorcy nadużywają umów cywilnoprawnych (co prowadzi do tego, że ludzie pracujący od kilkunastu lat wciąż mają, według przepisów emerytalnych, zerowy staż pracy), możemy tylko podejrzewać, że za 20, 30 lat państwo będzie musiało w jakiś sposób wesprzeć wielotysięczną armię emerytów, których świadczenia nie wyniosą nawet połowy minimalnej emerytury. Lewica uderzyła na alarm i złożyła w Sejmie projekt ustawy zapewniającej osobom pracującym na umowach "śmieciowych" prawa do emerytury minimalnej.
Obecnie w Polsce jest około 334 tysięcy emerytów, którzy nie otrzymują nawet świadczenia minimalnego. Jeśli przepisy w kolejnych latach nie zmienią się, to możemy zakładać, że gdy pokolenie dzisiejszych 30-latków osiągnie wiek emerytalny liczba ta wzrośnie kilkukrotnie.