– Nasza emerytura w coraz mniejszym zakresie zależy od naszej aktywności, a w coraz większym od woli polityków do przekazywania takich czy innych transferów – mówi Andrzej Sadowski, szef Centrum im. Adama Smitha w rozmowie z "Rz".
Z kolei Mirosław Gronicki, ekonomista i były minister finansów komentuje, że obecna władza nie lubi rozwiązań systemowych i regulacyjnych, a woli interwencjonizm rozumiany jako tworzenie rozwiązań cząstkowych i przydatnych na chwile. Zmiany częściowe mają wpływ na całość i często podważają jego stabilność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapowiedź emerytur stażowych
Przypomnijmy, że Jarosław Kaczyński podczas ostatniej konferencji, na której podpisano porozumienie z "Solidarnością", zapowiedział "otwarcie drogi do emerytur stażowych". Nie wiadomo jednak, czy to oznacza, że faktycznie ruszy wkrótce proces legislacyjny w tej sprawie.
– Dla polityków emerytura stażowa jest kuszącą perspektywą – wskazuje dr Tomasz Lasocki z WPiA UW w rozmowie z "Rz". Dodaje on, że zwiększy się grupa osób o niskich świadczeniach, a co za tym idzie – zwiększy się ich uzależnienie od działań polityków i pomocy państwa.
– Dziura finansowa goni dziurę, kondycja finansowa systemu emerytalnego będzie coraz poważniejsza. Liczba osób otrzymujących niskie gwarantowane przez państwo świadczenia będzie coraz większa – mówi Lasocki.
Absurdy systemu emerytalnego. Oto największe z nich
Dla prof. Agnieszki Chłoń-Domińczak z SGH wprowadzenie emerytur stażowych w wieku niższym niż powszechny emerytalny oznacza głównie dla kobiet niższe emerytury. To w jej opinii największy problem – czyli ubożenie sporej części emerytek.
Koszt emerytur stażowych
Kiedy w Sejmie dwa lata temu pojawił się obywatelski projekt emerytur stażowych, ZUS próbował oszacować koszty. Przygotowano je dla 2022 roku, czyli dla początku zmian.
"Przy założeniu, że z takiego świadczenia skorzystaliby wszyscy do niego uprawnieni, miało to być ok. 470 tys. osób w zeszłym roku i kolejne 80–85 tys. do roku 2026. ZUS szacował wzrost kosztów na 7,5 mld zł w pierwszym roku funkcjonowania nowej możliwości i 13,2 mld zł w drugim roku" – podaje "Rzeczpospolita"
Dodano, że ZUS przewidywał też zmniejszenie wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na 3,4 mld zł w pierwszym roku i na 6,3 mld zł – 6,4 mld zł w ciągu kolejnych trzynastu lat. "Szacunkowe koszty przez dekadę to zmniejszenie wpływów składkowych o ponad 50 mld zł, a zwiększenie wydatków o prawie 80 mld zł" – czytamy.
To oznacza, że emerytury stażowe oznaczają konieczność zwiększenia dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, czyli zwiększenia deficytu budżetowego w kolejnych latach. Jak podaje dziennik, koszty od 2024 roku powinny być niższe, ponieważ część osób, które mogłaby otrzymać świadczenie, już osiągnęła wiek emerytalny.