We wtorek posłowie rozpoczną pracę nad obywatelskim projektem emerytur stażowych, za którym stoi NSZZ "Solidarność". Świadczenie przysługiwałoby kobietom mającym na koncie łącznie 35 lat okresów składkowego i nieskładkowego, a mężczyznom - posiadającym 40 lat wspomnianych okresów.
A zatem po wejściu w życie reformy kobieta, która rozpoczęła pracę w wieku 18 lat, mogłaby przejść na emeryturę już po osiągnięciu 53. roku życia. W przypadku mężczyzny w analogicznej sytuacji emeryturę stażową mógłby pobierać po przekroczeniu "sześćdziesiątki". Emerytura stażowa zatem skróciłaby wiek emerytalny Polaków nawet o 7 lat.
- Emerytury stażowe to prawo wyboru dla osób, które zaczęły pracę dużo wcześniej, by miały możliwość skorzystania z emerytury wcześniej. To będzie możliwość, a nie obligatoryjne świadczenie - przekonywał w programie "Newsroom" WP Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ "Solidarność".
Czy emerytury stażowe mogą wejść w życie? Rzecznik "S" w to wątpi. W studiu WP stwierdził, że obecnie nie ma "woli politycznej, by to zrealizować".
Przed emeryturami stażowymi przestrzegają eksperci i analitycy rynku pracy. Zakład Ubezpieczeń Społecznych również alarmuje, że nie ma pieniędzy na to rozwiązanie. Przedstawiamy zatem pięć argumentów przemawiających za tym, że emerytury stażowe to złe rozwiązanie.
1. Emerytury stażowe to dalsze obniżanie wieku emerytalnego…
Od 2017 roku w Polsce wiek emerytalny rządzący ustalili na poziomie 60 lat w przypadku kobiet i 65 lat w przypadku mężczyzn. To była jedna z obietnic zmierzającego do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Politycy tej partii cofnęli tym samym reformę poprzedników, którzy ustalili wiek emerytalny dla obu płci na poziomie 67 lat.
Jak już napisaliśmy wcześniej, emerytury stażowe mogą obniżyć granicę wieku uprawniającego do emerytury nawet o 7 lat. Szybsza możliwość pobierania świadczenia nie brzmi tak źle, jednak z roku na rok wydłuża się długość życia Polaków (choć trzeba podkreślić, że przez pandemię COVID-19 w ubiegłym roku długość życia uległa skróceniu). Według danych GUS-u w 2020 roku mężczyzna żył średnio 72,6 roku, natomiast kobieta - 80,7 roku. ZUS uwzględnia te dane przy wyliczaniu wysokości wypłacanego świadczenia.
Ponadto rozwarstwienie wieku emerytalnego ze względu na płeć odbija się na wysokości świadczeń kobiet. To one przez część swojego życia są na urlopach wychowawczych. Częściej też biorą na siebie obowiązki związane z opieką nad rodzicami lub niepełnosprawnym dzieckiem. Oprócz tego, że kobiety mają dłuższe życie, a więc dłużej pobierają emeryturę, to mniej też wpłacają do ZUS-u na poczet jesieni życia, gdyż wcześniej osiągają wiek emerytalny.
Tzw. luka emerytalna powoduje, że kobiety otrzymują już dziś o około 990 złotych niższe świadczenia od mężczyzn - wynika z danych ZUS za zeszły rok. A w przypadku emerytur stażowych problem ten będzie się pogłębiać.
- Jeżeli ktoś przejdzie na emeryturę w wieku 53-54 lat, a w przypadku kobiet byłoby to możliwe, to będzie miał perspektywę 30 kolejnych lat życia z emeryturą na poziomie około 1 tys. złotych "na rękę". Na pewno w takim razie będzie musiała "dorabiać". A emerytura powinna być takim świadczeniem, które zagwarantuje godne przeżycie, gdy już opuszczamy rynek pracy - mówi w rozmowie z money.pl Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego.
2. …co oznacza głodowe świadczenia
Inny problem z przechodzeniem na wcześniejsze emerytury to kwestia wysokości świadczeń, które przysługiwałyby takim osobom. "Solidarność" w swojej propozycji założyła, że pracownik mógłby otrzymać stażową emeryturę w momencie, gdyby zgromadził kapitał umożliwiający wypłatę emerytury minimalnej, która na dziś wynosi 1250,88 zł brutto.
- W mojej ocenie kapitał zgromadzony w FUS-ie w przypadku emerytur stażowych powinien umożliwiać wypłatę nie świadczenia minimalnego, ale takiego na poziomie przynajmniej 150 proc. lub nawet 175 proc. emerytury minimalnej. Dzięki temu osoby chcące z tego skorzystać miałyby świadczenie w okolicach 2 tys. złotych netto - wylicza Oskar Sobolewski.
Bicie na alarm powinien spowodować też niedawny raport OECD. Organizacja wskazała, że w Polsce osoby zarabiające średnią krajową (5226 złotych brutto w 2020 roku według GUS-u) po przejściu na emeryturę mogą się spodziewać świadczenia netto na poziomie około 40 proc. pensji. Jeżeli nad Wisłą nie będzie podniesiony wiek emerytalny, to relacja emerytur do płac - czyli stopa zastąpienia - będzie jedną z najniższych w OECD.
3. Na rynku już dziś brakuje rąk do pracy
Przez niższy wiek emerytalny w perspektywie nadchodzących lat po prostu zabraknie nam pracowników, do czego zresztą przyznał się rząd w Krajowym Planie Odbudowy. Lektura tego dokumentu pokazuje, że rządzący chcieliby raczej zachęcać Polaków do pozostania na rynku pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego poprzez m.in. zerowy PIT dla zarobków po przekroczeniu tego progu.
Już dziś bezrobocie w Polsce jest na rekordowo niskim poziomie 5,5 proc. - wynika z szacunków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. A przedstawiciele firm rekrutujących pracowników wskazują, że pracodawcy i tak potrzebują kolejnych rąk do pracy, których po prostu nie ma, gdyż część pracowników nie posiada odpowiednich kompetencji, lub też w ogóle nie jest zainteresowana pracą zarobkową.
- Rośnie popyt na pracę, pracodawcy rozwijają swoje biznesy i chcą zatrudniać jak najwięcej osób. Z drugiej strony mamy do czynienia z trendem demograficznym, który powoduje, że każdego roku coraz mniej osób wchodzi na rynek pracy, a odchodzi z niego corocznie około 100 tys. osób w wieku emerytalnym - mówi money.pl Dorota Siedziniewska-Brzeźniak, prokurent w spółce rekrutacyjnej IDEA HR GROUP.
Gdyby w życie weszły emerytury stażowe, to do świadczenia automatycznie byłoby uprawnionych około 200-300 tys. dziś pracujących.
4. W Polsce jest przychylność do szybszego przechodzenia na emeryturę
Ekspertka rynku pracy wskazuje też na naszą mentalność. Polacy generalnie hołdują myśli jak najszybszego przejścia na emeryturę, kiedy tylko osiągną takie uprawnienie, nawet jeżeli wciąż czują się zdolni do pracy. Potwierdzają to też dane GUS-u, który podaje, że obecnie pracuje tylko co trzecia osoba między 50. a 64. rokiem życia.
- W naszym kraju jest społeczna przychylność do jak najszybszego wychodzenia z rynku pracy. Sporo kandydatów pojawiających się w naszej firmie mówi o tym, że chcą tylko przeczekać do emerytury. Odchodzenie z rynku pracy wynika także ze stanu zdrowia, ale też z możliwości, jakie daje państwo w postaci wcześniejszej emerytury, jak również z powodu wykluczenia cyfrowego. Niektórzy wybierają też świadomie bezrobocie, bo chcą w np. w pełni zająć się wychowaniem dzieci - tłumaczy Dorota Siedziniewska-Brzeźniak.
ZUS natomiast wyliczył, że każdy rok pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego zwiększa wysokość przyszłego świadczenia o 8 proc.
5. Budżet ZUS-u nie jest z gumy
Krytycznie o emeryturach stażowych wypowiada się też sam ZUS, który wyliczył, że gdyby wszyscy uprawnieni do emerytury stażowej skorzystali z tego, to w latach 2022-2031 wydatki FUS-u zwiększyłyby się aż o 70,9 mld złotych.
Równocześnie o 50,2 mld zł spadłyby wpływy do FUS-u ze składek pracowników, bo wzrosłaby liczba ludzi odchodzących z rynku pracy. Razem daje to dziurę budżetową w kwocie 121,1 mld zł.