Emerytury w Polsce stały się elementem kampanii wyborczej. Prawo i Sprawiedliwość obiecuje emerytury stażowe. Będzie na nie można pójść wcześnie - już w wieku 55-60 lat. Problem w tym, że politycy bardzo niechętnie przyznają, że świadczenie będzie niskie. I że nawet regularna emerytura przyszłych seniorów będzie raczej głodowa.
- Emerytury są pochodną składek, które płacimy. Tyle że te składki są przeznaczane na emerytury naszych rodziców i dziadków, a nie na nasze - przypomniał Robert Gwiazdowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem prof. Gwiazdowskiego problem będzie się pogłębiał. - Przybywa osób niepracujących, ubywa pracujących, odprowadzających składki.
- Ta luka musi się odbić na systemie. I dlatego emerytury trzeba będzie obniżać. Widać to po stopie zastąpienia. Jakieś 20 lat temu wynosiła ok. 60 proc. Za 20 lat będzie wynosić 25 proc. Większość osób, które będą przechodzić na emeryturę, nawet 75 proc., będzie otrzymywało emeryturę minimalną. Z odprowadzonych składek wyższa im nie wyjdzie - ostrzega.
- Do czego to doprowadzi? O wojnie pokoleń pisałem już w roku 1999. I w roku 2012. Było dla mnie jasne, że z polskiej reformy emerytalnej nic nie będzie - tłumaczy.
Robert Gwiazdowski: płacimy cenę za błędne decyzje
Prof. Gwiazdowski odpowiedział też na pytanie o odpowiedzialność za doprowadzenie systemu emerytalnego do obecnej sytuacji.
To wina wszystkich rządzących po 89. roku. Bez najmniejszego wyjątku. Każdy rząd przekonywał Polaków, że emerytura zależy od tego, jak oni zagłosują. Tyle że nie zrobiono w zasadzie nic w kwestii finansowania. Dziś płacimy cenę za błędne decyzje sprzed lat - mówi.
- Pod koniec lat 90. byliśmy najmłodszym pokoleniem w Europie. Gdy na rynek pracy miało zaraz wkraczać pokolenie wyżu demograficznego z lat 80., opodatkowaliśmy pracę jak wódkę. Efektem było bezrobocie. I poczucie braku niebezpieczeństwa socjalnego, które w konsekwencji przyniosło niechęć do rodzenia dzieci. Za komuny wszyscy mieli pracę, każdy mógł sobie wszystko jakoś poukłada - wskazuje ekonomista.
Gwiazdowski przypomina że na początku XXI w. współczynnik dzietności spadł dramatycznie - z poziomu 2,1 w roku 1990 do 1,2 w 2002. - Ci urodzeni w roku 2001, 2002, 2003, zaczynają pracować. Ale jak mają utrzymać ze swojej pracy siebie i świadczenia swoich rodziców i dziadków? Nie da się! - ocenia.
Oskar Sobolewski: Emerytury stażowe będą niskie
Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy w HRK Payroll Consulting, w rozmowie z money.pl przyznaje, że niewątpliwie przyszłe emerytury, w tym emerytury stażowe, będą niskie świadczenia.
- System emerytalny jest tak skonstruowany, że im później przechodzimy na emeryturę, tym to świadczenie jest wyższe. I to głównie z jednego kluczowego powodu. Kapitał zgromadzony przez całą aktywność zawodową jest dzielony przez dalszą średnią trwania życia. I ta dalsza średnia trwania życia jest ustalana i określana co roku. Tablice dalszej średniej trwania życia są publikowane co roku w marcu i aktualne są przez kolejne 12 miesięcy - tłumaczy.
Zasada jest taka: im wcześniej przechodzimy na emeryturę, tym większa jest liczba miesięcy, przez który nasz kapitał jest dzielony. Co oznacza, że jeżeli dzielimy kapitał przez większą liczbę miesięcy, wynik, czyli wysokość emerytury, jest niższy - mówi Oskar Sobolewski.
Wczesna emerytura to niska emerytura
Rozmówca money.pl podkreśla, że tej informacji często wyraźnie brakuje w debacie dotyczącej wieku emerytalnego i wysokości emerytur.
- Społeczeństwo może nie mieć świadomości, że wcześniejsza emerytura, w tym emerytura stażowa, oznacza po prostu emeryturę niższą. Ten temat jest podnoszony przez ekspertów, ekspertki, natomiast, politycy, polityczki, skupiają się przede wszystkim na stażu. Nie mówiąc o konsekwencjach - podkreśla Sobolewski.
Jego zdaniem obietnice warto zderzyć z prognozami Głównego Urzędu Statystycznego. - Nowe dane pokazują, że będziemy żyli coraz dłużej. I to nie jest z perspektywy emerytalnej, przy tak niskim wieku emerytalnym, dobra wiadomość. Im więcej potencjalnych miesięcy mamy do przeżycia na emeryturze, tym ten kapitał będzie dzielony na więcej części - wyjaśnia Oskar Sobolewski.
- Powinniśmy więc dzisiaj zastanawiać się, kiedy rozpocząć proces wyrównywania i podnoszenia wieku emerytalnego, by podążyć za zmianami demograficznymi. Tymi, który dziś zachodzą i tymi, które nadejdą. Oczywiście ktoś powie, że najnowsze dane GUS dotyczą roku 2060, że to za niespełna 40 lat. Ale reformy obejmujące zmianę wieku emerytalnego są rozkładane w czasie na kilkanaście lat. Dlatego dążenie do tego wyrównanego wieku emerytalnego powinno rozpocząć się właśnie teraz - mówi Oskar Sobolewski.
Jego zdaniem wyraźnie było to widać w dwóch poprzednich latach, gdy średnia przewidywana długość życia spadała przez COVID. Tabele opublikowane w tym roku jeszcze do stanu sprzed pandemii nie wróciły, jeżeli chodzi o średnią dalszą trwania życia.
5 tys. zł więcej do emerytury. PiS podbija stawkę
Polacy powinni zacząć poważnie myśleć o emeryturze
- Jak więc widać na wysokość naszej emerytury mogą wpływać pojedyncze sytuacje, trudne do przewidzenia. Tak było w kontekście wysokości nowych emerytur w związku z epidemią COVID - mówi Sobolewski.
- Roczniki, które akurat przechodziły na emeryturę, miały szczęście w nieszczęściu, tabela dalszej średniej trwania życia sprawiła, że kapitał był dzielony przez mniejszą ilość miesięcy. I emerytura rosła. Teraz sytuacja będzie się zmieniała w i liczba miesięcy powinna się wydłużać - wyjaśnia ekspert.
Dodaje, że Polacy powinni więc zacząć poważnie myśleć o emeryturze, budować dodatkowy kapitał w ramach rozwiązań systemowych jak również pozasystemowych. - Jeżeli nic nie zmieni się z wiekiem emerytalnym, emerytury będą coraz niższe. Tak niskie, że w wielu sytuacjach nie będzie pozwalała godnie przeżyć - przestrzega rozmówca money.pl.
Jego zdaniem Polacy powinni patrzeć na polityczne deklaracje przez palce. To, że wiek emerytalny będzie podnoszony, jest tylko kwestią czasu. - Przyjdzie moment, w którym to będzie musiało nastąpić. Pytanie nie "czy", ale "kiedy". W szczególności w przypadku kobiet - które otrzymują niższe emerytury m.in. z uwagi na przechodzenie na emeryturę wcześniej od mężczyzn - podsumowuje.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl