Krystyna Tkacz znana jest widzom jako Kotkowa z kultowego serialu "Alternatywy 4", do dziś można ją oglądać w kilku serialach telewizyjnych - "Leśniczówce", "Barwach Szczęścia", "Świecie według Kiepskich" i kilkudziesięciu filmach. Ostatnio grała panią Nowakową w "Asymetrii" Konrada Niewolskiego.
Przez całe życie grała też w teatrach, śpiewała też piosenki Agnieszki Osieckiej, dubbingowała postaci w kreskówkach. To nie wystarczyło, by dorobić się pokaźnej emerytury.
Jak wyliczyli dziennikarze "SE", obecnie emerytura Krystyny Tkacz może wynosić około 2 tys. zł.
Z takim problemem boryka się wielu polskich artystów w wieku emerytalnym.
Na przykład emerytura Alicji Majewskiej to niewiele ponad 1 tys. zł, a Maryli Rodowicz około 1,6 tys. zł. Powód tak niskich emerytur to brak stałej pracy na oskładkowanym etacie.
Pracując na podstawie umów autorskich, o dzieło itp. artyści nie odprowadzali składek od zarobków lub są one bardzo niskie. Skutek tego jest jeden: problemy z finansami po przejściu w stan zawodowego spoczynku.
Połomski z małą emeryturą? Niektórzy o takiej marzą
- To kwestia opłacania składek. W wielu wypadkach wolne zawody, artyści zawierają umowy o dzieło, które nie rodzą żadnego obowiązku ubezpieczenia społecznego - tłumaczy Gertruda Uścińska, prezes ZUS, zapytana o niskie emerytury gwiazd.
- Generalnie można powiedzieć tak: trzeba płacić składki, by budować kapitał emerytalny. Zdarzają się przypadki, że takie osoby nie mają w ogóle składek emerytalnych na naszym koncie, a w debatach publicznych ostro podnoszą, że są bez uposażenia - mówi prof. Uścińska w programie "Money. To się liczy".
- Jest tu zasada wzajemności, proporcjonalności, adekwatności. Jeśli płacimy mało do ZUS, to i świadczenie jest niskie - konkluduje prof. Uścińska.