Według dziennikarzy RMF FM opłata przekształceniowa przy przenoszeniu środków na Indywidualne Konta Emerytalne miałaby być niższa o 5 punktów procentowych. Jednak minister finansów Tadeusz Kościński podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w komentarzu na te rewelacje powiedział, że "nie ma żadnej decyzji" w tej sprawie.
Przypomnijmy, rząd likwiduje OFE i daje nam wybór, gdzie mają trafić odłożone w funduszach pieniądze. Możemy wybrać przekierowanie ich do ZUS-u albo do IKE, co jednak będzie oznaczało "potrącenie" - jak dotychczas konsekwentnie powtarzał rząd - 15 proc. środków, które zgromadziliśmy w OFE.
Jednak, jak mówił w programie "Money. To się liczy" dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR, "ten wybór jest nieuczciwy". - Być może to jest średni podatek płacony przez emeryta. Ale średni emeryt nie istnieje. Mamy emerytów, którzy płacą 16 proc., ale też takich, którzy płacą 10, 11 procent. Jest spora grupa emerytów, która płaci mniej. A ten system nie może być średnio uczciwy czy średnio sprawiedliwy. On musi być sprawiedliwy dla każdego pojedynczego emeryta. Potencjalni emeryci stracą na tym rozwiązaniu. To, że 15 proc. to jest minimalna stawka, to jest kłamstwo - przekonywał.
W projekcie ustawy rząd uzasadnia, że owe 15 proc. odpowiada "efektywnej stopie opodatkowania emerytur wypłacanych z ZUS-u". Czyli tyle, co i tak z emerytur zostałoby odebrane w podatkach.
Rewolucja pierwotnie miała wystartować w połowie 2020, a później na początku tego roku, ale przez pandemię koronawirusa plany się zmieniły, termin ostatecznie przesunięto na czerwiec 2021 (choć i on nie jest w 100 procentach pewny). W OFE jest 148 mld zł zebranych przez 15,5 mln osób.