Rząd zdecydował już o likwidacji OFE. Co prawda ustawa nie została jeszcze przegłosowana przez Sejm, nie ma podpisu prezydenta, ale nikt w zasadzie nie ma wątpliwości, że to tylko formalność. Do początku sierpnia będziemy musieli dokonać wyboru, co zrobić z naszymi środkami zgromadzonymi w OFE.
Opcje mamy dwie: kosztową i bezkosztową. Z dziedziczeniem lub bez – gdy niewykorzystane środki zasilą Skarb Państwa. Wiemy, że kwestia dziedziczenia jest dla wielu osób bardzo istotna. Dostaliśmy w tej sprawie mnóstwo pytań.
Gra toczy się o bardzo duże pieniądze. Konta w OFE ma obecnie ponad 15 mln Polaków, zgromadziliśmy na nich prawie 150 miliardów złotych.
Otwarte Fundusze Emerytalne w założeniu miały być dodatkową formą oszczędzania pieniędzy na starość. Środki były w teorii nasze i miały podlegać dziedziczeniu. I nawet gdy po raz pierwszy rząd sięgnął po pieniądze z OFE i ich część przesunął do ZUS, to trafiły one na specjalne subkonta. I ciągle tam są, na dodatek podlegają dziedziczeniu. A to oznacza, że jeśli ich właściciel przedwcześnie odejdzie z tego świata, to jego rodzina przejmuje zgromadzone tam środki.
Obecna ustawa kompletnie demontująca OFE daje nam dwie możliwości. Pierwsza jest taka, że pieniądze zostaną przelane na nasze konta w ZUS. Tam zostaną zaksięgowane a następnie przesunięte do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Nawiasem mówiąc: skutkiem tej operacji będzie prawdopodobnie przejęcie przez państwo akcji firm, które dziś należą do OFE. W ten sposób de facto znacjonalizowana może zostać Agora (wydawca "Gazety Wyborczej"), Kruk (firma windykacyjna) i wiele innych spółek. Więcej o tym pisaliśmy tutaj.
W każdym razie przesunięcie środków z OFE do ZUS nie da nam możliwości dziedziczenia ich. - W założeniach środki z OFE miały być dziedziczone. Przenosząc te pieniądze do ZUS, zrzekamy się tej możliwości. Pytanie, jak to w przyszłości zostanie ocenione, na przykład przez niezależny Trybunał Konstytucyjny. Z pewnością można mówić, że jest to prawo nabyte, więc w przyszłości wiele osób może próbować dochodzić swoich praw – mówi w rozmowie z money.pl Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego.
Druga możliwość to przelanie środków z OFE na konta IKE+. Ta operacja będzie nas kosztowała 15 proc. zgromadzonych w OFE środków, ale za to będą one podlegać dziedziczeniu. Jeśli nie zdążymy wykorzystać ich sami, dostanie je rodzina. Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, że nie mówimy tu o naszych już istniejących kontach emerytalnych IKE. Jeśli ktoś już ma takie konto i zdecyduje się na zapłacenie 15 proc., nie dostanie pieniędzy na swoje konto. Zostanie mu założone drugie, zwane IKE+.
- Pamiętajmy, że te konta nie mają wiele wspólnego z typowymi dla trzeciego filaru IKE. będzie można co prawda zasilić takie nowe IKE+. Ale już o ile z IKE możemy wycofać środki (po potrącaniu podatku), z IKE+ musimy czekać do osiągnięcia wieku emerytalnego – 60 lat dla kobiet, 65 dla mężczyzn – zwraca uwagę Oskar Sobolewski.
Dodaje, że likwidacja OFE tak naprawdę niewiele wspólnego ma z prywatnością środków. - Prywatność to możliwość decydowania dzisiaj, a nie za 20 lat. Przez dwadzieścia lat wiele może się w systemie emerytalnym wydarzyć - mówi Sobolewski.
W praktyce będzie sporo osób, które będą miały: konto w ZUS, subkonto w ZUS (ze środkami z pierwszego demontażu OFE), własne IKE i dodatkowe IKE+. To nie wszystko: w IKE+ będą wydzielone dwa subfundusze. Po co? By w razie kryzysu, który przypadnie przed naszą emeryturą, nie stracić oszczędności. W okresie 5 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego środki będą więc sukcesywnie przenoszone do subfunduszu, który ma inwestować bardzo ostrożnie. Oznacza to mniejsze zyski, ale też ryzyko strat jest dużo niższe.
Deklaracje o przeniesieniu środków z OFE do ZUS będzie można złożyć w terminie od 1 czerwca do 2 sierpnia 2021 roku, czyli w czasie wakacji.