"Pomysł wyjątkowo głupi, biorąc pod uwagę demografię" - ocenił na Twitterze Maciej Samcik, autor bloga subiektywnieofinansach.pl.
Podobnego zdania jest dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego, który ocenił dla "Wyborczej", że "to nie ma nic wspólnego z przewidywalną i spójną polityką społeczną. Widać, że chodzi tylko o wygranie wyborów".
Niższy wiek emerytalny. Nowe plany PiS
Według informacji wyborczej.biz po kolejnym obniżeniu wieku emerytalnego kobieta, która "rozpoczęła pracę w wieku 20 lat, na emeryturę będzie mogła przejść, gdy skończy 55 lat". To o 12 lat szybciej niż zakładała reforma podwyższająca wiek emerytalny do 67 lat. Jest to również o pięć lat szybciej, niż zakładały pierwsze zmiany, które weszły w życie za rządów PiS. Obecnie kobiety mogą przejść na emeryturę, mając 60 lat.
To o 12 lat wcześniej, niż przewidywała reforma "67", i o pięć lat wcześniej niż teraz, po zmianach wprowadzonych przez PiS (dziś wiek emerytalny wynosi dla kobiet 60 lat). Natomiast "mężczyzna, który rozpocznie pracę, mając 20 lat, będzie mógł odejść na emeryturę w wieku 60 lat, czyli pięć lat wcześniej niż dziś". Partia Jarosława Kaczyńskiego obniżyła już wiek emerytalny w 2017 r.
Najniższe emerytury i bankructwo
Maciej Samcik dodał w mediach społecznościowych, że pomysł ten "być może jest wypuszczany do mediów celowo, żeby zbadać reakcję wyborców. Bo to, że prowadzi do bankructwa - jest pewne jak w banku. PiS może chcieć sprawdzać, czy my się na to nabierzemy. Może też chodzić o to, żeby PiS miał pomysł, który nie da się skontrować tak, jak 800+ (czyli "to dajcie już teraz, a nie po wyborach"). Donald Tusk apelujący o przyspieszenie obniżenia wieku emerytalnego to zbyt perwersyjna wizja" - ocenił. Ekspert podsumował, że "obiecać można wszystko. Ale jak nie będzie z czego wypłacać... W niektórych krajach już dziś od państwa ma się tym mniej emerytury, im więcej ma się swoich pieniędzy. I to też realnie nam grozi pod rządami populistów".
Zdaniem eksperta emerytalnego Oskara Sobolewskiego kKolejne obniżenie wieku emerytalnego oznaczać będzie problem zwłaszcza dla kobiet, bo będą dostawać często najniższe emerytury" - podkreślił w rozmowie z "Wyborczą".
Gazeta wylicza, że rezygnacja z pracy w wieku 55 lat oznaczać będzie wypłatę minimalnej emerytury dla większości kobiet.