Według planów czeskiego rządu wiek emerytalny ma być powiązany ze średnią długością życia i wzrastać o około jeden miesiąc rocznie. W praktyce oznacza to, że osoby urodzone po 1995 roku będą przechodziły na emeryturę w wieku 66 lat lub później. Docelowo granica wieku emerytalnego ma zatrzymać się na poziomie 67 lat około 2050 roku. Głównym celem tej zmiany jest zapewnienie, aby emeryci spędzali w przybliżeniu taki sam okres na emeryturze, niezależnie od płci czy roku urodzenia.
Czescy eksperci ekonomiczni i demografowie podkreślają, że obecny system emerytalny jest długoterminowo nie do utrzymania i prowadzi do systematycznego zadłużania państwa. Prognozy pokazują, że bez wprowadzenia istotnych zmian, po 2035 roku system emerytalny może generować deficyty sięgające nawet 3,5 proc. PKB rocznie, co w przeliczeniu na obecne ceny stanowi około 280 miliardów koron czeskich.
Alternatywą dla podniesienia wieku emerytalnego może być jedynie drastyczne zwiększenie składek na ubezpieczenie emerytalne (nawet o 10 punktów procentowych) lub obniżenie emerytur o jedną trzecią w stosunku do płac.
W Polsce temat budzi ogromne emocje i wraca w politycznej debacie jak bumerang. Ostatnio za sprawą minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, która zabrała głos ws. emerytur kobiet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie wykluczam, że w przyszłości konieczne będzie podniesienie wieku emerytalnego. Jednak na teraz najważniejsze jest, i to na pewno będzie skuteczne, żeby dać seniorom bodźce ekonomiczne i kompetencje - stwierdziła na początki sierpnia minister. Potem zapewniała, że obecny rząd nie planuje zmian w wieku emerytalnym.
Skutki podwyższenia wieku znamienne dla kobiet
"Fakt" sprawdził, jak mogłyby zmienić się wypłaty emerytur, gdyby zapadła decyzja o wydłużeniu wieku emerytalnego do 67. roku życia. Najmocniej byłaby odczuwalna dla kobiet, bo musiałyby pracować aż siedem lat dłużej niż obecnie. W przypadku mężczyzn taka reforma oznaczałaby pracę o dwa lata dłuższą. I to właśnie kobiety w takiej sytuacji mogłyby liczyć na największy zastrzyk pieniędzy do emerytury - czytamy w dzienniku.
Przy 5 tys. zł pensji brutto, taki dodatek po przepracowaniu 7 lat mógłby wynieść 406 zł brutto miesięcznie. Dla porównania, mężczyzna pracujący do 67. roku życia, więc tylko o 2 lata dłużej, mógłby liczyć na 116 zł więcej do świadczenia - wylicza "Fakt".
"Przejście na emeryturę w wieku 67 lat podnosi ją o ok. 70 proc."
Z powyższymi wyliczeniami nie zgadza się prof. Marek Góra z SGH, który wraz z Michałem Rutkowskim zaprojektował obecny system emerytalny. Jak tłumaczy w komentarzu dla money.pl, jest on "zindywidualizowany, dlatego wyliczenia łączne dla wszystkich muszą być z konieczności uproszczone. Warto jednak wiedzieć, że przejście na emeryturę w wieku 67 lat, a nie 60, podnosi wysokość tej emerytury o ok. 70 proc." - wskazuje ekonomista.
Przypomina, że wysokość emerytury to kwota na naszym indywidualnym koncie podzielona przez liczbę miesięcy dalszego średniego oczekiwanego trwania życia Podkreśla, że to średnia dla wszystkich, a nie dla konkretnej osoby, a odpowiednie tablice są na bieżąco aktualizowane i podawane przez GUS.
Tłumaczy, że z każdym kolejnym rokiem stan konta rośnie dzięki "wpłatom kolejnych składek oraz indeksacji dotychczasowego stanu konta (za całe życie zawodowe - jest to więc bardzo duża kwota)".
"Jest to licznik ułamka określającego wysokość wypłaty. Jego mianownik z każdym rokiem zmniejsza się na skutek skrócenia się średniego dalszego oczekiwanego trwania życia. Czyli licznik znacząco rośnie, a mianownik znacząco maleje" - wyjaśnia ekonomista.
Dzięki temu wartość emerytury silnie rośnie: mamy więcej środków przeznaczonych na średnio mniej miesięcznych wypłat. To naprawdę silny efekt i w dodatku zwiększający się z czasem. Opóźnienie emerytury z każdym kolejnym rokiem silniej zwiększa wypłatę niż takie samo działanie rok wcześniej - dodaje.
Jego zdaniem opóźnienie rozpoczęcia pobierania emerytury w obecnym systemie w Polsce jest całkiem opłacalne i warto z tej możliwości skorzystać.