Pracownicze Plany Kapitałowe to program, w którym do prywatnych oszczędności pracownika dokłada się jego pracodawca i państwo.
Ten, kto przystępuje do PPK, na starcie otrzymuje dopłatę powitalną w wysokości 250 zł, a następnie rocznie otrzymuje 240 zł. Dodatkowo, decydując się na regularne wpłaty z pensji, 2 proc. kwoty jest pobierane przez PPK z możliwością zwiększenia tej sumy do 4 proc. Pracodawca natomiast dopłaca od 1,5 proc. do 4 proc. do wpłat pracownika. Kwoty te są stałe i jednakowe dla wszystkich uczestników PPK, którzy nabyli do nich prawo.
PPK weszły w życie w 2019 r. Decyzja o stopniowym wdrażaniu programu początkowo objęła największe firmy, a następnie coraz mniejsze podmioty oraz instytucje publiczne. Okazuje się jednak, że Polacy coraz częściej podejmują decyzje o wypłacie zaoszczędzonych środków. Ten rok jest pod tym względem rekordowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksperci przyznają, że mimo to program pozostaje dla konsumentów atrakcyjny. - Nie jesteśmy w defensywnie, te programy nadal cieszą się duża popularnością wśród pracowników etatowych. Najczęściej tych zarabiających średnią pensję - mówi Paweł Skotnicki na łamach "Super Expressu". - Wrażenie defensywy może być mylne, choć faktem jest, że w II kwartale 2024 roku ilość wypłat z Pracowniczych Planów Kapitałowych była najwyższa w historii - przyznaje.
Ekspert zwraca uwagę, że Pracownicze Plany Kapitałowe miały być zachętą do oszczędzania na emeryturę. Wielu uczestników jednak nie traktuje programu w ten sposób. - Ludzie raczej uzupełniają budżet domowy pieniądze z PPK tracąc benefity w postaci dopłat ze strony skarbu Państwa czy pracodawcy. Nagląca teraźniejszość okazuje się być ważniejsza niż wizja oszczędzania pieniędzy na emerytury - wyjaśnia Paweł Skotnicki w rozmowie z "SE".
Zwroty z PPK za 500 mln zł. Tylko w jeden kwartał
Pieniądze z PPK są wydawane na zrobienie remontu, wakacyjne wyjazdy, czy podreperowanie domowego budżetu w miesiącach, gdy wydatków jest więcej. - Wiele osób dopiero niedawno dowiedzieli się, że pieniądze z PPK można wypłacać. Owszem, ten walor oszczędnościowy jest wówczas utracony, ale gdy komuś potrzeba bieżących środków to jest usatysfakcjonowany - tłumczy ekspert na łamach "SE".
Obecnie już ponad 3,4 mln osób korzysta z Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK), które zgromadziły aktywa o wartości 25 mld zł. Te liczby będą dalej rosły, tym bardziej że eksperci uważają, że warto przystępować do PPK.
Polacy wypłacają pieniądze z PPK. Można sporo stracić
Z ostatniego raportu GUS wynika, że w 2023 r. Polacy wypłacili ze swoich kont PPK aż 1 mld 544,2 mln zł. To trzykrotnie więcej niż rok wcześniej. Okazuje się, że nie warto wypłacać środków przed czasem, bo można na tym sporo stracić.
Jeśli zdecydujemy się wypłacić pieniądze przed okresem emerytury, musimy liczyć się z tym, że będziemy musieli zapłacić 19 proc. podatek Belki. Dodatkowo nie uda nam się wypłacić całej sumy, którą mamy na koncie.
Okazuje się, że nie możemy wypłacić 100 proc. tego, co sami odłożyliśmy, ale tylko 70 proc. z tego, co dopłacał nam pracodawca. Te pieniądze jednak nie przepadną, tylko trafią na nasze subkonto w ZUS i tam poczekają do naszej emerytury. Obecne prognozy PFR wskazują, że aktywa zgromadzone w PPK i PPE powinny w tej dekadzie przekroczyć 100-120 mld zł. W perspektywie końca dekady w PPK i PPE będzie uczestniczyć od 6 do 7 mln pracowników.
Zgodnie z wyliczeniami PFR, jeżeli zarabiamy 5000 zł, co miesiąc otrzymamy od pracodawcy dodatkowe 75 zł. W skali roku to jest 900 zł.